Reklama

Wiadomości z Watykanu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od kilku dni Święte Miasto Jerozolima jest widownią gwałtownych starć, które przyniosły liczne ofiary śmiertelne i rannych, w tym także dzieci. (...) Duchowo bliski rodzinom tych wszystkich, którzy stracili życie, kieruję do tych, na których spoczywa odpowiedzialność, apel o to, by umilkł szczęk oręża, uniknięto prowokacji i powrócono do dialogu. Ziemia Święta musi być ziemią pokoju i braterstwa. Tak chce Bóg!

Jan Paweł II
2 października 2000 r.

Jan Paweł II do Polaków

"Eucharystia, którą sprawuje Kościół, jest pamiątką śmierci Chrystusa, uobecnia ona Jego ofiarę i stanowi zapowiedź Jego chwalebnego przyjścia" - powiedział Jan Paweł II w katechezie podczas audiencji ogólnej 4 października br. w Watykanie. Dodał, że "jest ona sakramentem zbawczego działania zmartwychwstałego Pana w historii". Było to drugie z kolei nauczanie papieskie z rozpoczętego tydzień wcześniej cyklu poświęconego Eucharystii.
Zwracając się do rodaków, Jan Paweł II powiedział:
"´To czyńcie na Moją pamiątkę´ - powiedział Pan Jezus, ustanawiając Eucharystię. I codziennie te słowa powtarzamy. ´Na Moją pamiątkę´ - tak mówi kapłan, sprawując Eucharystię. Co znaczy ta pamiątka? Znaczy nie tylko wspomnienie wydarzenia, które miało miejsce w przeszłości. Znaczy uobecnienie - uobecnienie tego wydarzenia, tego misterium. Dlatego kapłan zaraz potem powiada: ´Oto wielka tajemnica wiary´.
Wielka tajemnica wiary wyraża się w uobecnieniu tego, co Chrystus uczynił podczas Ostatniej Wieczerzy. To samo sprawujemy w sakramencie Eucharystii za każdym razem - mocą Ducha Świętego, którego Chrystus dał Kościołowi dla sprawowania sakramentów.
Dla wszystkich pielgrzymów z Polski - Szczęść Boże i błogosławieństwo na miesiąc październik!".

Audiencja generalna, 4 października 2000 r.

Kanonizacja w Watykanie

Reklama

1 października przed południem na Placu św. Piotra w strugach ulewnego deszczu odbyła się kanonizacja 120 Męczenników Chińskich oraz 3 zakonnic - z Ameryki, Hiszpanii i Sudanu. Z Janem Pawłem II Mszę św. kanonizacyjną koncelebrowało 4 kardynałów, 26 arcybiskupów i biskupów (m.in. z Tajwanu, Makau i Hongkongu) oraz 22 księży i zakonników, w tym przełożeni generalni kilku zgromadzeń (dominikanów, jezuitów, salezjanów, franciszkanów).
W homilii, wygłoszonej po chińsku, baskijsku, angielsku i włosku, Ojciec Święty podkreślił wyjątkowy charakter ceremonii, odbywającej się w czasie Wielkiego Jubileuszu. "Kościół wdzięczny jest dzisiaj swemu Panu za to, że błogosławi mu i obdarza światłem świętości tych synów i te córki Chin..., którzy darem życia przypieczętowali swoją niewzruszoną wierność Chrystusowi" - powiedział Papież. Przypomniał, że wydarzyło się to "w ciągu kilku wieków, w epokach dla Chin złożonych i trudnych. (...) Obecna uroczystość nie jest odpowiednim momentem do wypowiadania sądów na temat tych okresów historii: można będzie i trzeba będzie to uczynić kiedy indziej. Dzisiaj, ogłaszając ich uroczyście świętymi, Kościół pragnie jedynie uznać, że ci Męczennicy są wzorem odwagi i konsekwencji dla nas wszystkich i przynoszą zaszczyt szlachetnemu narodowi chińskiemu".
Jan Paweł II wspomniał o 33 misjonarzach, których groby są w Chinach, na dowód ich ostatecznej przynależności do Chin.
Podkreślił też zasługi dla Kościoła i świata trzech sióstr, ogłoszonych świętymi podczas tej Mszy św. "Święta Maria Józefa od Serca Jezusa (Sancho Guerra) przeżyła swe powołanie jako prawdziwa apostołka w dziedzinie opieki zdrowotnej, gdyż w swej pomocy chorym próbowała łączyć troskę materialną z duchową, zabiegając wszelkimi środkami o zbawienie dusz" - stwierdził Jan Paweł II.
Mówiąc o drugiej świętej - Amerykance Katarzynie Drexel, Papież zwrócił uwagę, że już w młodości głęboko poruszał ją widok biedy i beznadziejności, w jakich żyło wielu rdzennych Amerykanów i Murzynów. Chcąc im pomóc, postanowiła dać im nie tylko swój majątek, ale całe swoje życie - dodał Ojciec Święty. Podkreślił zasługi założonego przez nią Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Sakramentu dla pogłębienia życia duchowego i poprawienia warunków materialnych ludności kolorowej.
Życie św. Józefiny Bakhity, dawnej niewolnicy z Sudanu, która potrafiła znaleźć drogę do Boga i zrozumieć, że to On, a nie człowiek, jest prawdziwym Nauczycielem każdego bytu i życia ludzkiego, jest źródłem wielkiej mądrości - mówił Ojciec Święty. Nawiązując do obecnej sytuacji w jej ojczyźnie - Sudanie - naznaczonej okrutną wojną i cierpieniami wielu ludzi, wezwał polityków tego kraju, aby " otworzyli swe serca na krzyk milionów niewinnych ofiar i weszli na drogę rokowań". A do wspólnoty międzynarodowej zaapelował, aby przestała ignorować tę wielką tragedię ludzką.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Antykatolicka kampania władz chińskich

Zaciekłą kampanię przeciw Stolicy Apostolskiej i Kościołowi katolickiemu rozpętały komunistyczne władze w Pekinie po kanonizacji 1 października w Watykanie 120 Męczenników Chińskich. Rząd stosuje wszelkie możliwe środki, łącznie z urabianiem biskupów i księży z Kościoła "patriotycznego" i brutalnymi naciskami na duchowieństwo " podziemne", wierne Stolicy Apostolskiej, byleby tylko zdyskredytować Papieża i Watykan.
Władze żądają od miejscowych chrześcijan, aby modlili się tylko w kontrolowanych przez państwo świątyniach, należących do tzw. Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh), nie utrzymującego żadnych kontaktów ze Stolicą Apostolską.
Według hongkońskiego biura azjatyckiej agencji katolickiej UCA-News (z siedzibą w Bangkoku), wielu - "patriotycznych" biskupów i księży - pragnących zachować anonimowość mówiło, że władze naciskały na nich, aby w kazaniach podczas niedzielnych Mszy św. nie wspominali ani słowem o kanonizacji w Rzymie. Jeden z biskupów ze Wschodnich Chin powiedział, że przedstawiciele władz specjalnie przyjeżdżali z Pekinu do jego miasta na rozmowy na ten temat z miejscowymi przywódcami kościelnymi.

Jubileusz Biskupów w Rzymie

W niedzielę 8 października odbył się w ramach obchodów Roku Świętego Jubileusz Biskupów. Z tej okazji do Rzymu przybyli hierarchowie z całego świata. Na zakończenie uroczystości Jan Paweł II wraz z biskupami zawierzył Kościół i świat Najświętszej Maryi Pannie.
Łącznie na świecie jest obecnie 4523 biskupów - jest to największa ich liczba w dziejach Kościoła. Najwięcej biskupów jest w obu Amerykach - 1688 i w Europie - 1485, najmniej w Oceanii - 120. W Afryce i Azji działa odpowiednio 599 i 631 biskupów. Obecnie jeden biskup przypada średnio na niespełna 100 księży i na ok. 200 sióstr zakonnych oraz na ponad 200 tys. wiernych.
Urząd biskupa sięga korzeniami początków chrześcijaństwa, choć Chrystus, ustanawiając swój Kościół, nie wskazał określonych form zarządzania nim ani nie utworzył w nim żadnych konkretnych urzędów. Powiedział tylko swym uczniom, że odtąd mają najwyższą władzę na ziemi i że cokolwiek zwiążą tu, na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiążą, będzie rozwiązane również w niebie. Brak jasno wytyczonych przez Założyciela form kierowania Kościołem nie stanowił dla pierwszych chrześcijan istotnych przeszkód w organizacji ich życia religijnego.
Najstarsze zabytki chrześcijańskie stosują wymiennie takie określenia, jak prezbiter (po grecku presbyMteros, czyli starszy), biskup (eptiskopos - nadzorca, strażnik, czyli ten, kto czuwa nad powierzonymi mu wiernymi, zwierzchnik gminy) i wiele innych na oznaczenie tych, którzy stoją na czele gmin wyznaniowych, prowadzą i przewodniczą nabożeństwom, udzielają sakramentów itp.
Od połowy III stulecia urząd i miejsce biskupa w Kościele zaczyna się zbliżać do dzisiejszego rozumienia tego pojęcia: obdarzeni tą godnością kapłani nie tylko są przełożonymi lokalnych gmin, ale tworzą szersze ciało, składające się z równych sobie duchownych, obdarzonych sakrą, czyli szczególnymi święceniami. Z racji swego urzędu mieli szerszą perspektywę spojrzenia i poczucie jedności z innymi podobnymi wspólnotami i ich zwierzchnikami. Dzielili również wraz z innymi biskupami odpowiedzialność za powierzonych sobie wiernych.
Od początku też temu poczuciu wspólnotowości, czyli kolegialności biskupów, towarzyszyła świadomość szczególnego znaczenia wśród nich biskupa Rzymu jako następcy Apostoła Piotra, któremu Chrystus powierzył rządy w Kościele, i wypływającej stąd jego roli umacniania wszystkich w wierze oraz źródła i stróża jedności Kościoła. Nie od razu wprawdzie posługa biskupa Rzymu była tak scentralizowana i rozległa, jak to się stało w późniejszych wiekach (głównie w związku z dążeniami papieży do uniezależnienia się od władzy świeckiej), od początku jednak istniała wśród biskupów i wiernych świadomość wyjątkowego miejsca biskupa Rzymu w Kościele powszechnym (także na Wschodzie).

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV: miłość Jezusa nie upokarza

2025-10-01 10:28

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Jezus ofiarowuje swoje rany jako gwarancję przebaczenia. I pokazuje, że zmartwychwstanie nie jest przekreśleniem przeszłości, ale jej przemianą w nadzieję miłosierdzia - wskazał Papież podczas audiencji generalnej. Środowa katecheza stanowiła kontynuację rozważań dotyczących Paschy Jezusa (J 20, 19-23).

Na początku katechezy Papież wskazał, że „centrum naszej wiary i serce naszej nadziei mają swoje głębokie zakorzenienie w zmartwychwstaniu Chrystusa”. Lektura Ewangelii pokazuje, że jest to tajemnica zaskakująca poprzez fakt w jaki sposób Syn Boży to uczynił. Nie jest to „pompatyczny triumf”, zemsta czy odwet na przeciwnikach. To „cudowne świadectwo tego, jak miłość potrafi podnieść się po wielkiej porażce, aby kontynuować swoją drogę, której nie da się powstrzymać”.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

USA: za przykładem Eriki Kirk aktor Tim Allen wybaczył zabójcy swego ojca

2025-10-01 19:17

[ TEMATY ]

świadectwo

świadectwa

adobe Stock

Amerykański aktor i komik Tim Allen, znany z ról w ponad 30 filmach i w kilku serialach telewizyjnych, wyznał, że wybaczył zabójcy swego ojca sprzed ponad 60 laty. Na stronie X napisał, że do podjęcia tej decyzji skłonił go "przejmujący gest" Eriki Kirk, która niedawno oświadczyła przed milionami widzów w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach, iż wybacza mordercy jej męża Charliego. Aktor zapewił, że jej przykład sprawił, iż znalazł w sobie siłę, aby przebaczyć człowiekowi, który pozbawił życia jego ojca, gdy on sam miał 11 lat.

Podziel się cytatem Przywołał w tym kontekście niedawne "poruszające" słowa wdowy po zamordowanym 10 września działaczu chrześcijańskim Charlie Kirku, która przez łzy powiedziała m.in.: "Ten człowiek... ten młody człowiek... wybaczam mu". Aktor oświadczył, że właśnie te słowa głęboko go poruszyły i to pod ich wpływem postanowił po ponad 60 latach przebaczyć temu, kto zabił jego ojca.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję