Słońce stało wysoko. Błękitne niebo usiane było lekkimi cumulusami,
które unoszone ciepłym, południowym wiatrem płynęły w stronę kościoła
górującego nad północną stroną Rynku. Przechodnie zdejmowali kurtki
i płaszcze, które założyli, wychodząc rano do pracy, a pod stojącymi
na parkingu samochodami wylegiwały się leniwie dwa koty i pies. Tylko
wróble niestrudzenie przeczesywały pobliski trawnik, a szpaki zbite
w duże stado szykowały się do odlotu do ciepłych krajów.
- Widzi pani to stadko szpaków? - zwrócił się do siedzącej
na ławce kobiety mężczyzna w okularach.
- Zima idzie, wkrótce nas opuszczą - westchnęła kobieta.
- Pamiętam jak dzisiaj dzień, kiedy przyleciały na wiosnę.
Było równie ciepło, tylko drzewa nie miały jeszcze liści. Szpaki
skakały sprężyście po trawie ledwo odrosłej od ziemi, a na rosnącym
za płotem orzechu włoskim zaczęły budować gniazdo sroki. Dzisiaj
młode sroczki to pewnie już dorosłe ptaki, a szpaki szykują się właśnie
do odlotu. Jak ten czas leci. Gdybym był młodszy, to bym powiedział,
że to było jakby wczoraj, ale teraz muszę powiedzieć, że to było
jakby przed chwilą - mówił starszy pan.
- Im człowiek starszy, tym szybciej ucieka mu czas. Właściwie
to usuwa mu się spod nóg niczym wodospad i nie ma na to żadnej rady
- kobieta posmutniała, lecz po chwili na jej twarzy pojawił się łagodny
uśmiech. - Ale są też uroki starości - dodała po namyśle.
- Mówi pani, jakby sama w to nie wierzyła - zdenerwował
się starszy pan. - Ma pani na myśli łamanie w kościach czy może życie
z emerytury?
- O tym akurat nie myślałam.
- A szkoda, bo to główne atrakcje starości - z sarkazmem
odparł mężczyzna. - Jak pani może rozmyślać o przemijaniu, myśląc
tylko o bólu? Chce się pani wtedy filozofować?
Kobieta przeszła kilka kroków wzdłuż przystanku, stukając
laską o chodnik, przystanęła tuż obok mężczyzny, spojrzała na niego
z dołu, gdyż była dużo niższa, i odparła:
- Myśli pan, że nie wiem, co to ból? Ale jak miałabym
o nim myśleć cały czas, to by mnie dopiero bolało. A co do uroków
starości, to miałam na myśli doświadczenie. Przeżyłam na przykład
już tyle w swoim życiu, że wcale nie wpadam w rozpacz po wygranej
komunistów w ostatnich wyborach.
- No wie pani, ja mało telewizora przez okno nie wyrzuciłem,
kiedy zobaczyłem w Wieczorze wyborczym w naszej telewizji, jaki Sejm
Polacy wybrali, a pani mi tu mówi, że nie zamierza rozpaczać.
- Proszę pana, Polska już tyle przeszła, że to jej nic
nie zaszkodzi, a poza tym nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Może przyjdzie kiedyś czas, kiedy normalni ludzie w Polsce stworzą
jakąś normalną partię, której przywódcy będą się na czymś znali?
- wyjaśniła kobieta.
- Myśli pani, że może być jeszcze w Polsce inaczej? Przecież
to jest druga dyktatura proletariatu. Już myślałem, że pierwsza skończyła
się po "okrągłym stole", a tu nic z tego. Znowu to samo.
- Spokojnie, tylko spokojnie, nie takie rzeczy przeżyliśmy
- uśmiechała się kobieta. - Trzeba się tylko pomodlić, żeby z powodu
nadmiaru władzy postkomuniści całkiem rozumu nie stracili. W końcu
będą nami jakiś czas rządzić.
- A co potem? - pytał mężczyzna.
- Później przyjdą młodzi, rozsądniejsi od tych, którzy
dźwigają garb doświadczeń z czasów komunizmu. Jestem przekonana,
że do nich przyszłość należy.
- Skąd ta pewność, proszę pani?
- Historia tego uczy i tyle. Może mi pan wierzyć. Papież
modlił się do Ducha Świętego, żeby odnowił oblicze tej ziemi, ale
okazało się, że odnowienie dusz ludzkich jest trudniejsze niż ziemi.
Odnowa duszy potrzebuje więcej czasu niż trwa życie jednego pokolenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu