Parafianie przeżywali ten dzień jako niedzielę misyjną. Z odwiedzinami i słowem do Olszanicy przybył br. Barszcz – zapalony misjonarz.
Brat Andrzej w kazaniu opisał, z jaką rzeczywistością zetknął się, przyjeżdżając na misję:
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– W 2001 r. przyjechałem do Czadu. To kraj 3-4 razy większy od Polski, ma około 15 mln mieszkańców, jednak ze sporą dominacją religijną, polityczną, ekonomiczną świata islamskiego. To było takie moje pierwsze po wyjeździe z Polski spotkanie się z kulturą afrykańską, ale również zderzenie z inną religią. Trzeba było bardzo spokojnie i uważnie wpatrywać się, żeby właściwie wejść w ten ich rytm życia. W 2013 r. zostałem przewieziony z Czadu do środka Afryki, gdyż wtedy wybuchła wojna domowa.
Reklama
Kapucyn wyjaśnił, jak przeżywana jest wiara w Afryce. - Pierwsze zderzenie z tamtym Kościołem to ogromna dynamika. Czasami jest taki program „Jaka to melodia” (...) Tam pierwsze rytmy zaczynają unosić się i ludzie już wiedzą, co to będzie i wszyscy śpiewają, a też tańczą. Kościół po prostu się gotuje. Jak to mówią, kto śpiewa, ten dwa razy się modli (...) Śpiewy są w kościele, potem przenoszą się do domu, na targowisko, przy różnych okolicznościach. Kochają śpiewać i tańczyć – powiedział kapłan.
Duchowny podkreślił, co dostrzega podczas misji: - My, misjonarze, odkrywamy nowe ujęcie. Tak, jak papież Jan Paweł II mówił, że wiosna Kościoła przyjdzie z Afryki i Ameryki Południowej. I takie ożywienie dotykamy na pewno w Kościele afrykańskim. Są przeróżne grupy, bardzo żywe (...) Co można widzieć? Ludzi zaangażowanych, ludzi, którzy chcą być blisko Kościoła, chcą tworzyć Kościół.
Kapłan opowiedział o nadzwyczajnej gorliwości tamtejszych wierzących. - Pierwszy raz usłyszałem o czymś takim jak post Estery. Estera była to królowa w Starym Testamencie (...) Przyszła do mnie grupa młodych i mówią, że są głodni. Nic dziwnego, nie pierwszy raz to słyszałem. Oni są głodni, bo byli na poście Estery (...) Wytłumaczyli, że zebrało się ich ponad 20 i przez 3 dni i 3 noce nic nie jedli, nic nie pili, nawet się nie myli. „Panowie, a dlaczego poszliście na to?”. „Prosiliśmy o pokój dla naszego kraju”. Tam od 50 lat jest wojna domowa – wspomniał kapucyn.
Po eucharystii wierni mogli wziąć udział w afrykańskim kiermaszu. Przed kościołem Matki Bożej Częstochowskiej chętni mogli wesprzeć Afrykańczyków i braci kapucynów poprzez zakup kawy kardynała Massaja, pamiątki i gadżety misyjne oraz złożyć dobrowolne ofiary.