Reklama

Pro i contra

Niedziela Ogólnopolska 7/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dlaczego milczała "Gazeta Wyborcza"?

Reklama

W "aferze Michnik-Rywin" coraz częściej powtarzane jest pytanie, dlaczego tak długo milczała Gazeta Wyborcza o całej sprawie, aż od lipca do grudnia? Bardzo niekorzystnie wypadły w tym względzie dla Wyborczej oceny kilkunastu dziennikarzy, komentujących zachowanie organu A. Michnika na łamach styczniowego numeru miesięcznika Press. Prowadzący Wiadomości i Forum w TVP Kamil Durczok skomentował artykuł Pawła Smoleńskiego w Wyborczej o sprawie Rywina: "(...) tutaj wychodzi raczej fuszerka. Zwlekanie przez sześć miesięcy, opowiadanie o tym, że prowadzi się śledztwo, po czym zamieszczenie relacji osób, które można zebrać w ciągu trzech dni, traktuję w kategorii żartu, który dyskwalifikuje ten materiał jako śledczy". Z kolei Bogdan Rymanowski, komentując półroczne spóźnienie Wyborczej z zawiadomieniem o przestępstwie, stwierdza: "Jeśli robi się to pół roku później, trudno się kreować na medialną dziewicę. Mam wrażenie, że dziennikarze GW muszą teraz zjeść żabę, którą podrzuciło im szefostwo spółki". Mariusz Ziomecki w tym samym styczniowym Press tak komentuje osobiste zaangażowanie redaktora naczelnego GW w podsłuchiwanie Rywina: "Osobiste straty redaktora Michnika? Może drobny dyskomfort, związany z tym, że każdy gość w jego gabinecie zaczynać będzie rozmowę od pytania: Redaktorze, tym razem nagrywamy?". Także prof. Zdzisław Krasnodębski krytykuje na łamach Rzeczpospolitej z 22 stycznia mętne tłumaczenia Wyborczej na temat przyczyn opóźnienia publikacji informacji o sprawie Rywina.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Powiązania "Wyborczej" z władzą

Reklama

Prof. Krasnodębski w cytowanym wyżej tekście z Rzeczpospolitej, zatytułowanym: System Rywina - z socjologii III Rzeczypospolitej, bardzo krytycznie ocenia różnorakie nieformalne powiązania Gazety Wyborczej z władzą, widząc w tym jaskrawe zaprzeczenie niezależnego dziennikarstwa. Stwierdza m. in.: "Te wszystkie obiady, pertraktacje, narady z premierem, imieniny i przyjęcia, nazwiska i imiona, które padają w tej rozmowie (Michnik-Rywin - J. R. N.), pokazują, w jakim stopniu GW wmotała się w system nieformalnej i formalnej władzy. To jest najsmutniejszy aspekt tej sprawy. Ta największa w Polsce gazeta (...) była na samym początku gazetą nas wszystkich, wyrażała nadzieję, że można uprawiać politykę inaczej, uczciwie, a nawet bardzo uczciwie, w interesie ogółu. Jej sukces wynikał z początku w ogromnej mierze ze społecznego powiernictwa, z zaufania, którym ją obdarzano.
Z czasem każdy kolejny wywiad z osobami w rodzaju Czesława Kiszczaka czy Jerzego Urbana, każdy atak na IPN i ustawę lustracyjną, każdy nowy tekst Mieczysława F. Rakowskiego i jemu podobnych, sprawa Maleszki itd. sprawiały, że coraz trudniej było się łudzić, iż nowe sojusze GW wynikają z błędnego rozumienia demokracji, prawa i wolności. Ta rozmowa świadczy o tym, że już dawno nie o idee chodzi, lecz o interesy, i to one oraz te wszystkie powiązania i zależności określają ideowe stanowisko tej gazety, że nawet gdyby chciała, nie może już inaczej. Dzisiaj GW jest raczej powiernikiem - czy raczej zakładnikiem - zupełnie innych ludzi niż ci, którzy kiedyś jej zaufali, którzy tworzyli ruch, z którego wyrosła". Swoistym potwierdzeniem tej dość szczególnej ewolucji GW był fakt, że Adam Michnik "doszedł" w ostatnich dniach do udzielenia wywiadu Markowi Barańskiemu, b. funkcjonariuszowi SB (por. na ten temat uwagę Moniki Olejnik w Radiu Zet, cytowaną w Gazecie Wyborczej z 29 stycznia).

Ostro o roli Michnika

Reklama

Bardzo krytyczne komentarze o dzisiejszej roli A. Michnika spotykamy na łamach numeru poczytnego Bezpłatnego Tygodnika Poznańskiego z 6 stycznia. Zastępca redaktora naczelnego tego tygodnika - Rafał Kotomski pisze w artykule: Adam, to nie wypada m.in.: "Nieważne - powstanie warszawskie, Zbigniew Herbert czy lista agentów Służby Bezpieczeństwa - Adam Michnik i kierowana przez niego Gazeta Wyborcza wiele razy w niewybredny sposób, gwałcąc wszelkie zasady tak uwielbianej i propagowanej przez siebie tolerancji, okazywała się bezlitosna i niesprawiedliwa w sądach. (...) niedawno miliony Polaków mogły ze zdziwieniem oglądać spektakl, jakim dawny szafarz sumienia "Solidarności" (Michnik - J. R. N.) obdarzał byłego I sekretarza KW PZPR ze Skierniewic (Millera - J. R. N.) (...). Wcześniej (...) guru całował się i fraternizował bez opamiętania z generałami: Wojciechem Jaruzelskim i Czesławem Kiszczakiem (...). Wielki nieżyjący już poeta Zbigniew Herbert w sposób szczególnie niegodny doświadczył zabiegów i manipulacji à la Michnik. Ciężka choroba artysty nie przeszkodziła bezwzględnym manipulatorom z Wyborczej odsądzać go od czci i wiary (...). Ciekawe, jak nazwać gest Wyborczej, która po śmierci jednego z największych (jeśli nie największego) współczesnych polskich poetów jeden z jego nekrologów umieściła w pobliżu nekrologu wyrażającego żal po zgonie czyjegoś ulubionego psa. Przypadek? Trudno w to uwierzyć... Adam Michnik zawsze miał tendencje do intelektualnych histerii. Chętnie i często wpadał w nie przy okazji sygnałów o nietolerancji made in Poland. (...) Polacy byli oskarżani nie tylko o żydożercze instynkty. Po wypadkach w Mławie naczelny Gazety Wyborczej ubierał nas w szaty pogromców Cyganów".

Zagrożenia dla michnikowskiej Agory

Trybuna z 30 grudnia 2002 r. poinformowała, że tak długo reklamowana jako przykład dziennikarskiego sukcesu Michnikowska Agora notuje "niepokojące straty (...) zwalnia teraz ok. 170 osób, także z personelu dziennikarskiego". Według lewicowego Przeglądu z 2 lutego, wyniki Agory za trzeci kwartał były pięciokrotnie niższe od uzyskanych rok wcześniej.

Wątpliwości co do Rady Etyki Mediów

Reklama

Niedawno ks. inf. Ireneusz Skubiś zwrócił uwagę w Niedzieli na przykład niedopuszczalnego z punktu standardów dziennikarskich zachowania prezesa tzw. Rady Etyki Mediów - Magdaleny Bajer. Oświadczenia tego gremium nierzadko budziły i budzą zarzuty jednostronności i tendencyjności. Katarzyna Cegielska w tekście Komu służy Rada Etyki Mediów? (Nasz Dziennik z 2 stycznia) zwróciła uwagę na jaskrawie tendencyjny styl oświadczenia wspomnianego gremium w sprawie telewizyjnego filmu nt. o. Rydzyka, pisząc m.in.: "Rada Etyki Mediów wydała oświadczenie w sprawie filmu Jerzego Morawskiego Imperium ojca Rydzyka. Rada uważa, że jego emisja jest potrzebna, zaznaczając jednocześnie, że film sprawiający wrażenie tendencyjnego miał skompromitować ojca Rydzyka. Rada nie potępiła autora. Nie zajęła się również nieetycznymi zabiegami ze strony autorów filmu, jak choćby posługiwanie się szpiegowskimi metodami nagrywania z ukrytej kamery czy wykorzystywanie fragmentów nakręconego wcześniej filmu bez zgody autorki (...)". Komentując zachowanie Rady Etyki Mediów, Cegielska pisała również: "Obiektywizm tego gremium, szczególnie w sprawie Jerzego Morawskiego - dziennikarza Rzeczpospolitej, podważa fakt, że jednym z członków kilkuosobowego składu Rady Etyki Mediów jest redaktor naczelny Rzeczpospolitej Maciej Łukasiewicz". Dodałbym tu uwagi podważające reprezentatywność wspomnianego gremium. Jak się dowiedziałem po wstępnym sondażu, obecny skład Rady Etyki Mediów nie był konsultowany m.in. z takimi mediami, jak Niedziela, Nasz Dziennik, Radio Maryja czy Telewizja Puls. W tej sytuacji reprezentatywność takiego gremium wygląda dość samozwańczo.

"Laureatka"

Niedawno znana ze skrajnej tendencyjności dziennikarka postkomunistycznej Polityki Janina Paradowska została szumnie ogłoszona "Dziennikarzem roku 2002". W wywiadzie dla miesięcznika Press ze stycznia br. Paradowska tak tłumaczyła fakt, że zapisała się niegdyś do PZPR-u: "W organizacji partyjnej byli wartościowi, fajni ludzie. Dziś nie umiem wyjaśnić, dlaczego się zapisałam do partii. Sama tego nie rozumiem". Biedaczka, tak nieuświadomiona, a należała kiedyś przecież do "jedynej przodującej partii przewodniej"!

Antypolonizm "Wprost"

Redakcja Wprost, wierna swojej linii ciągłych ataków na Kościół, polskość, tradycje, patriotyzm, dopuściła się kolejnego wybryku. Tym razem jest to atak na jednego z najsłynniejszych bohaterów dawnej Polski - hetmana Stefana Czarnieckiego. W artykule Michała Górzyńskiego Hetman śmierci (nr z 19 stycznia) znajdujemy skrajnie uczerniony, paszkwilancki portret bohaterskiego hetmana. Górzyński pisze już w podtytule tekstu: "Bohater naszego hymnu narodowego słynął z mordów, grabieży i chciwości". W kolejnym numerze Wprost z 26 stycznia Maciej Rybiński "częstuje nas" skrajnie przyczernionym obrazem dzisiejszych Polaków, godnym najgorszych zagranicznych karykatur antypolskich. W podtytule tekstu zatytułowanego Kolorowe bąbelki Rybiński anonsuje: "Polacy wchodzą do Europy w brudnych butach i z bałaganem w głowach". To tylko kolejne przykłady konsekwentnych działań Wprost na drodze szerzenia przekonania, że "Polak nie potrafi", a Polacy wyróżniają się głównie ksenofobią, antysemityzmem, skłonnościami do faszyzmu. I takie polskojęzyczne tygodniki mamy!

Stereotypy i prawda

Antypolskie stereotypy szerzone w bardzo wpływowych mediach przyczyniają się do coraz gorszej narodowej samooceny wśród większości Polaków, nasilania się swoistego masochizmu narodowego. W Super Expressie z 17 stycznia Krzysztof Zbytniewski zwrócił uwagę na rażący kontrast między coraz częściej akcentowanymi przez Polaków opiniami o samych sobie jako o osobach "nietolerancyjnych, leniwych i nieuczciwych" z dużo lepszymi opiniami o nas wyrażanymi w sondażach przez cudzoziemców, m.in. Brytyjczyków i Francuzów. Autor cytuje przy tym opinię prof. Normana Daviesa, zdumiewającego się nad skrajnie krytycznymi sądami polskich historyków o naszych dziejach: "Pracuję teraz nad powstaniem warszawskim i prawie wszyscy historycy polscy potępiają wyłącznie wodzów powstania, a nie patrzą na błędy aliantów! Sam się zastanawiam, po co sami kierują na siebie działa?!".

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kościół 26 grudnia wspomina św. Szczepana – pierwszego męczennika

2025-12-26 08:12

[ TEMATY ]

Święta Bożego Narodzenia

en.wikipedia.org

Św. Szczepan

Św. Szczepan

Kościół katolicki drugiego dnia oktawy świąt Bożego Narodzenia wspomina św. Szczepana – pierwszego męczennika. Według raportu międzynarodowej organizacji Open Doors z 2025 r. prześladowanych z powodu wiary jest ponad 380 mln chrześcijan w 78 krajach. To o 15 mln więcej, niż rok wcześniej.

Drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia nie ma obowiązku uczestniczenia we mszy św., ale zgodnie z tradycją w kościołach liturgie celebrowane są podobnie jak w każdą niedzielę. W związku z tym, że w tym roku przypada on w piątek, kiedy wiernych obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, większość biskupów w Polsce udzieliła na ten dzień dyspensy pod konkretnymi warunkami.
CZYTAJ DALEJ

Benedykt XVI: uczmy się modlitwy od św. Szczepana - pierwszego męczennika

Drodzy bracia i siostry, W ostatnich katechezach widzieliśmy, jak czytanie i rozważanie Pisma Świętego w modlitwie osobistej i wspólnotowej otwierają na słuchanie Boga, który do nas mówi i rozbudzają światło, aby zrozumieć teraźniejszość. Dzisiaj chciałbym mówić o świadectwie i modlitwie pierwszego męczennika Kościoła, św. Szczepana, jednego z siedmiu wybranych do posługi miłości względem potrzebujących. W chwili jego męczeństwa, opowiedzianej w Dziejach Apostolskich, ujawnia się po raz kolejny owocny związek między Słowem Bożym a modlitwą. Szczepan został doprowadzony przed trybunał, przed Sanhedryn, gdzie oskarżono go, iż mówił, że „Jezus Nazarejczyk zburzy...[świątynię] i pozmienia zwyczaje, które nam Mojżesz przekazał” (Dz 6, 14). Jezus podczas swego życia publicznego rzeczywiście zapowiadał zniszczenie świątyni Jerozolimskiej: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” (J 2,19). Jednakże, jak zauważył św. Jan Ewangelista, „On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus” (J, 21-22). Mowa Szczepana przed trybunałem, najdłuższa w Dziejach Apostolskich, rozwija się właśnie na bazie tego proroctwa Jezusa, który jako nowa świątynia inauguruje nowy kult i zastępuje ofiary starożytne ofiarą składaną z samego siebie na krzyżu. Szczepan pragnie ukazać, jak bardzo bezpodstawne jest skierowane przeciw niemu oskarżenie, jakoby obalał Prawo Mojżesza i wyjaśnia swoją wizję historii zbawienia, przymierza między Bogiem a człowiekiem. Odczytuje w ten sposób na nowo cały opis biblijny, itinerarium zawarte w Piśmie Świętym, aby ukazać, że prowadzi ono do „miejsca” ostatecznej obecności Boga, jakim jest Jezus Chrystus, a zwłaszcza Jego męka, śmierć i Zmartwychwstanie. W tej perspektywie Szczepan odczytuje też swoje bycie uczniem Jezusa, naśladując Go aż do męczeństwa. Rozważanie Pisma Świętego pozwala mu w ten sposób zrozumieć jego misję, jego życie, chwilę obecną. Prowadzi go w tym światło Ducha Świętego, jego osobista, głęboka relacja z Panem, tak bardzo, że członkowie Sanhedrynu zobaczyli jego twarz „podobną do oblicza anioła” (Dz 6, 15). Taki znak Bożej pomocy, przypomina promieniejące oblicze Mojżesza, gdy zstępował z góry Synaj po spotkaniu z Bogiem (por. Wj 34,29-35; 2 Kor 3,7-8). W swojej mowie Szczepan wychodzi od powołania Abrahama, pielgrzyma do ziemi wskazanej przez Boga, którą posiadał jedynie na poziomie obietnicy. Następnie przechodzi do Józefa, sprzedanego przez braci, którego jednak Bóg wspierał i uwolnił, aby dojść do Mojżesza, który staje się narzędziem Boga, aby wyzwolić swój naród, ale napotyka również wielokrotnie odrzucenie swego własnego ludu. W tych wydarzeniach, opisywanych przez Pismo Święte, w które Szczepan jest, jak się okazuje religijnie zasłuchany, zawsze ujawnia się Bóg, który niestrudzenie wychodzi człowiekowi naprzeciw, pomimo, że często napotyka uparty sprzeciw, i to zarówno w przeszłości, w chwili obecnej jak i w przyszłości. W tym wszystkim widzi on zapowiedź sprawy samego Jezusa, Syna Bożego, który stał się ciałem, który - tak jak starożytni Ojcowie - napotyka przeszkody, odrzucenie, śmierć. Szczepan odwołuje się zatem do Jozuego, Dawida i Salomona, powiązanych z budową świątyni Jerozolimskiej i kończy słowami proroka Izajasza (66, 1-2): „Niebiosa są moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich. Jakiż to dom możecie Mi wystawić i jakież miejsce dać Mi na mieszkanie? Przecież moja ręka to wszystko uczyniła” (Dz 7,49-50). W swoim rozważaniu na temat działania Boga w historii zbawienia, zwracając szczególną uwagę na odwieczną pokusę odrzucenia Boga i Jego działania, stwierdza on, że Jezus jest Sprawiedliwym zapowiadanym przez proroków; w Nim sam Bóg stał się obecny w sposób wyjątkowy i ostateczny: Jezus jest „miejscem” prawdziwego kultu. Szczepan przez pewien czas nie zaprzecza, że świątynia jest ważna, ale podkreśla, że „Najwyższy jednak nie mieszka w dziełach rąk ludzkich” (Dz 7, 48). Nową, prawdziwą świątynią, w której mieszka Bóg jest Jego Syn, który przyjął ludzkie ciało. To człowieczeństwo Chrystusa, Zmartwychwstałego gromadzi ludy i łączy je w sakramencie Jego Ciała i Krwi. Wyrażenie dotyczące świątyni „nie zbudowanej ludzkimi rękami” znajdujemy także w teologii świętego Pawła i Liście do Hebrajczyków: ciało Jezusa, które przyjął On, aby ofiarować siebie samego jako żertwę ofiarną na zadośćuczynienie za grzechy, jest nową świątynią Boga, miejscem obecności Boga żywego. W Nim Bóg jest człowiekiem, Bóg i świat kontaktują się ze sobą: Jezus bierze na siebie cały grzech ludzkości, aby go wnieść w miłość Boga i aby „spalić” go w tej miłości. Zbliżenie się do krzyża, wejście w komunię z Chrystusem oznacza wejście w to przekształcenie, wejście w kontakt z Bogiem, wejście do prawdziwej świątyni. Życie i mowa Szczepana nieoczekiwanie zostają przerwane wraz z ukamienowaniem, ale właśnie jego męczeństwo jest wypełnieniem jego życia i orędzia: staje się on jedno z Chrystusem. W ten sposób jego rozważanie odnośnie do działania Boga w historii, na temat Słowa Bożego, które w Jezusie znalazło swoje całkowite wypełnienie, staje się uczestnictwem w modlitwie Pana Jezusa na krzyżu. Rzeczywiście woła on przed śmiercią: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” (Dz 7, 59), przyswajając sobie słowa Psalmu 31,6 i powtarzając ostatnią wypowiedź Jezusa na Kalwarii: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46); i wreszcie, tak jak Jezus zawołał donośnym głosem wobec tych, którzy go kamienowali: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu!” (Dz 7, 60). Zauważamy, że chociaż z jednej strony modlitwa Szczepana podejmuje modlitwę Jezusa, to jest ona skierowana do kogo innego, gdyż jest ona skierowana do samego Pana, to znaczy do Jezusa, którego uwielbionego kontempluje po prawicy Ojca: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (w. 56). Drodzy bracia i siostry, świadectwo św. Szczepana daje nam pewne wskazania dla naszej modlitwy i życia. Możemy się pytać: skąd ten pierwszy chrześcijański męczennik czerpał siłę do stawiania czoła swoim prześladowcom i aby dojść do daru z siebie samego? Odpowiedź jest prosta: ze swej relacji z Bogiem, ze swej komunii z Chrystusem, z rozważania Jego historii zbawienia, dostrzegania działania Boga, które swój szczyt osiągnęło w Jezusie Chrystusie. Także nasza modlitwa musi się karmić słuchaniem Słowa Bożego w komunii z Jezusem i Jego Kościołem. Drugi element to ten, że św. Szczepan widzi w dziejach relacji miłości między Bogiem a człowiekiem zapowiedź postaci i misji Jezusa. On - Syn Boży - jest świątynią „nie zbudowaną ludzkimi rękami”, w której obecność Boga stała się tak bliska, że weszła w nasze ludzkie ciało, aby nas doprowadzić do Boga, aby otworzyć nam bramy nieba. Tak więc nasza modlitwa powinna być kontemplacją Jezusa siedzącego po prawicy Boga, Jezusa jako Pana naszego, mojego codziennego życia. W Nim, pod przewodnictwem Ducha Świętego, możemy także i my zwrócić się do Boga, nawiązać realny kontakt z Bogiem, z zaufaniem i zawierzeniem dzieci, które zwracają się do Ojca, który je nieskończenie kocha. Dziękuję. tlum. st (KAI) / Watykan
CZYTAJ DALEJ

Najstarszy zachowany do dziś opłatek został znaleziony w książce należącej do polskiego szlachcica

2025-12-26 18:14

[ TEMATY ]

opłatek

_Alicja_/pixabay.com

Najstarszy zachowany do dziś opłatek został znaleziony w książce należącej do polskiego szlachcica Władysława Konstantego Wituskiego (1605-1655). O odkryciu tym oraz bibliotece polskiego podróżnika, zagrabionej przez Szwedów w XVII wieku, opowiada w rozmowie z PAP dr Joanna Zatorska-Rosen.

Badaczka z Uniwersytetu Sztokholmskiego jest autorką rozprawy na temat biblioteki Wituskiego, wywiezionej z Polski przez wojska szwedzkie podczas potopu szwedzkiego i przechowywanej do dziś na Zamku Skokloster pod Uppsalą.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję