Reklama

Sylwetka

Nigdy nie wstydziłem się swej wiary

Marian Opania - znany z teatralnej sceny, kinowego i telewizyjnego ekranu oraz rozrywkowej estrady. Stworzył wiele wybitnych kreacji, takich jak postać Kubusia w sztuce „Kubuś Fatalista i jego pan” Denisa Diderota czy role w spektaklach muzycznych: „Brel”, „Hemar” i „Wysocki”. Od ponad 40 lat obecny jest w polskim filmie. Grał m.in. w „Człowieku z żelaza” Andrzeja Wajdy, „Awansie” i „Piłkarskim pokerze” Janusza Zaorskiego oraz w „Rozmowach kontrolowanych” Sylwestra Chęcińskiego. Ostatnio gra prof. Zyberta w popularnym serialu telewizyjnym „Na dobre i na złe”.
Mało kto wie, że ten wszechstronnie utalentowany aktor w zaciszu swego letniskowego domku nad Wkrą poświęca się jeszcze innej dziedzinie sztuki. O tym i o innych życiowych pasjach z Marianem Opanią rozmawia ks. Adam Łach.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Adam Łach: - Czasami widuję Pana w kościele w Dziektarzewie. Czy jest Pan związany z tą parafią?

Marian Opania: - Jestem tu „sezonowym tubylcem” - niedaleko Dziektarzewa nad Wkrą wybudowałem domek, tam też zbudowałem drewutnię, gdzie rzeźbię. W ten sposób spędzam wolny czas - tak jak lubię: bez tłumów, stałej obserwacji, próśb o autografy…

- …i wywiady…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- A to już Ksiądz powiedział (śmiech).

- Czy uczył się Pan rzeźbić?

- Jestem samoukiem, chociaż być może mam jakieś zdolności genetyczne. Mój brat wspaniale rzeźbi w drewnie, czasem w kamieniu, także maluje, więc ja, podpatrując go, troszkę nauczyłem się rzeźbiarskiego warsztatu. Najpierw nieudolnie dłubałem coś scyzorykiem.

Reklama

- A potem?

- Moja pierwsza rzeźba - Chrystus Ukrzyżowany - powstała niejako z przypadku. W czasie pierwszej wizyty Ojca Świętego mój syn Bartek miał go witać, wraz z grupą dzieci, z krzyżem w ręku. Ponieważ mój brat rzeźbił, zadzwoniłem do niego, żeby mi przysłał rzeźbę Chrystusa, którą będę mógł umieścić na krzyżu. Przesyłka przyszła, niestety, za późno (chociaż przydała się na drugą wizytę Ojca Świętego). Wtedy podkradłem gałąź z lipy w pobliżu cmentarza żołnierzy radzieckich i wyrzeźbiłem postać Chrystusa. Stąd chyba wzięło się moje zamiłowanie do tematyki, która stale obraca się w kręgu sakralnym. Lubię rzeźbić piety, Maryję z Dzieciątkiem, a także Chrystusa Ukrzyżowanego, którego można przedstawić na bardzo wiele sposobów.

- W jakim materiale rzeźbi się Panu najlepiej?

- Rzeźbię głównie w drewnie z drzew liściastych, szczególnym upodobaniem darzę drzewa owocowe, zwłaszcza śliwy. To bardzo twarde drewno, ale bardzo piękne - nie trzeba go koloryzować, bejcować - samo w sobie ma zachwycający układ słojów o różnych kolorach, od różu do ciemnego brązu. Ja zresztą kocham drewno, lubię jego zapach, mam do niego niemal emocjonalny stosunek.

- Widać, że rzeźbiarstwo to Pana wielka życiowa pasja. A jak jest z aktorstwem: jest zawodem czy pasją?

- Po części jednym i drugim. Z aktorstwem jest trochę jak z miłością do kobiety - raz się kocha, raz nienawidzi. Są chwile szczęścia, dla których warto uprawiać ten zawód, bywa jednak, że czasem go nie cierpię, widzę miałkość tego, co robię, wiem, że mógłbym z powodzeniem sprawdzić się w innych dziedzinach.

- Jak zatem doszło do tego, że został Pan aktorem?

- Drugim kierunkiem, na który miałem zdawać jako maturzysta, była fizyka jądrowa, dostałem się jednak do szkoły teatralnej. Jak to się stało, że z dość miernymi warunkami zewnętrznymi przyjęto mnie do tej szkoły - nie wiem. Może moje wnętrze jakoś zafrapowało tych, którzy mnie przesłuchiwali, a może spodobała się im gruzińska piosenka, którą śpiewałem notabene po rosyjsku...

- Czy fascynuje Pana kultura rosyjska?

- Hm…, podzielam różne lęki i obawy związane z Rosją, ale uważam, że wśród Rosjan jest wielu wspaniałych ludzi, prawdziwych Słowian z szeroką duszą i wielkim talentem, jak choćby Włodzimierz Wysocki czy Bułat Okudżawa. Chętnie wykonuję ich utwory.

- Jest Pan człowiekiem wierzącym. Czy zdarza się, że wyznawana wiara, przyjęty system wartości nie pozwalają zagrać jakiejś roli?

- Zawsze podchodzę do roli od strony profesjonalnej. Czasem zagranie kogoś złego, postaci, która diametralnie różni się ode mnie wewnętrznie, np. jakiegoś bandyty, jest niemałym wyzwaniem. Chętnie je podejmuję, bo to również ciekawe doświadczenie.

- Jest taka anegdota, która przedstawia rozmawiających ze sobą księdza i aktora. Ksiądz pyta: „Jak to jest, że kiedy aktor gra, to chociaż ludzie wiedzą, że to fikcja, przejmują się tak, że płaczą. Kiedy zaś ksiądz mówi kazanie, to chociaż wiedzą, że to prawda, zachowują się, jakby ich to nic nie obchodziło”. Na to aktor: „Widzi ksiądz, my gramy fikcję, jakby to była prawda, wy zaś przepowiadacie prawdę, jakby to była fikcja”. Czy zgadza się Pan z przesłaniem tej anegdoty?

- Coś z tego jest. Liturgia jest w pewnym sensie widowiskiem. Jeśli celebruje się ją bez przekonania, jeśli kazanie nie płynie z głębi serca, a jest odczytane z kartki, to może powstawać wrażenie, że ten, kto je głosi, sam nie wierzy w to, co mówi. Ksiądz zatem, jak zresztą każda osoba, która występuje publicznie, powinien być trochę aktorem - oczywiście nie po to, by przed tłumem udawał, że w coś wierzy, lecz by umiał swoją postawą przyciągnąć uwagę słuchaczy. Tylko wtedy może im coś przekazać.

- Czy wiara pomaga w takiej profesji, jak aktorstwo?

- Może nie bezpośrednio w wykonywaniu tego zawodu, ale w ogóle w życiu wiara odgrywa kolosalną rolę. Nigdy nie wstydziłem się tego, że jestem wierzący, także w czasach, gdy niektórzy z moich znajomych chrzcili swoje dzieci potajemnie lub nie chrzcili ich wcale. Myślę, że dzięki wierze lżej jest przeżywać życiowe problemy - także te związane z aktorstwem. Nieprzypadkowo w tym zawodzie jest tak wielu ludzi poranionych czy uzależnionych - myślę, że można tego uniknąć także dzięki wierze.

- Pana syn - Bartosz jest również aktorem. Pozwoli Pan, że znów posłużę się anegdotą: Młody aktor spytał swego ojca, również aktora, o to, czy dobrze grał w spektaklu. W odpowiedzi usłyszał: „Synku, gram ja, ty tylko występujesz”. Czy między Panami mogłaby zdarzyć się taka sytuacja?

- Nie, nie (śmiech) …, to nie ja jestem twórcą tej anegdoty. Ale odwdzięczę się Księdzu inną, która mówi trochę o radości życia aktorów. Znakomity aktor Józef Węgrzyn, grywający główne role w wielu spektaklach, nie znosił, gdy młodzi aktorzy pytali go: „Mistrzu, czy dobrze zagrałem?”. Pewnego razu to pytanie postawił mu aktor, którego rolą było leżenie przez cały spektakl w trumnie. Na jego pytanie: „Czy dobrze zagrałem?” Węgrzyn odpowiedział: „Szarżował pan!”. - „Jak to?” - zdziwił się młody adept sztuki aktorskiej. - „A tak - dokończył Węgrzyn. - Miał pan grać zmarłego przed dwoma dniami, a czuć było pana, jakby w trumnie leżał dwa tygodnie”.

- (Śmiech)... Widzę, że aktorzy to ludzie ze świetnym poczuciem humoru. Dziękuję za tę sympatyczną rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W weekend papież na Światowym Spotkaniu nt. Ludzkiego Braterstwa

2024-05-07 19:16

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

Papież Franciszek weźmie udział w Światowym Spotkaniu nt. Ludzkiego Braterstwa. Odbędzie się ono w Rzymie i Watykanie w dniach 10-11 maja z udziałem m.in. 30 laureatów Nagrody Nobla. Jednym z jego celów jest „przywrócenie braterstwa jako zasady działania społecznego w przestrzeni publicznej”. „Im bardziej świat pogrąża się w ciemności, tym bardziej ludzkość szuka światła” - taką metaforą wyjaśnia sens spotkania o. Enzo Fortunato, dyrektor ds. komunikacji bazyliki watykańskiej.

Uczestniczyć w nim będą naukowcy, ekonomiści, politycy, burmistrzowie, lekarze, przedsiębiorcy, pracownicy, sportowcy i zwykli obywatele z różnych krajów świata. Zasiądą oni przy 12 „stolikach” w Watykanie i emblematycznych miejscach Rzymu. „Chcemy wraz z papieżem powtórzyć: «nie» dla wojny, «tak» dla pokoju, «tak» dla negocjacji i zasady braterstwa” - tłumaczy ks. Francesco Occhetta, sekretarz generalny Fundacji Fratelli tutti, która organizuje to wydarzenie.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: cztery zakonnice będą pielgrzymować prosząc o błogosławieństwo dla USA

2024-05-06 19:07

[ TEMATY ]

świadectwo

Fotolia.com

W ramach przygotowań do ogólnokrajowego Kongresu Eucharystycznego, który w dniach 17-21 lipca odbędzie się w Indianapolis, cztery członkinie Stowarzyszenia Apostolskiego „Córki Maryi” zamierzają odbyć prawie 1000-milową pielgrzymkę, aby prosić m.in. o „błogosławieństwo Chrystusa dla całych Stanów Zjednoczonych”. Będą one szły szlakiem św. Elżbiety Anny Seton (1774-1821) - pierwszej rodowitej Amerykanki, którą kanonizowano

Jest to jedna z czterech tras pątniczych, którymi od połowy maja podążać będą wierni, aby w połowie lipca dotrzeć na wspomniane wydarzenie religijne w stolicy stanu Indiana. Trasy te liczą one łącznie ok. 6,5 tys. mil i obejmują następujące szlaki: Maryjny (Droga Północna), św. Elżbiety Seton (Droga Wschodnia), św. Jana Diego (Droga Południowa) i Sierra (Droga Zachodnia).

CZYTAJ DALEJ

Matko Bolesna w Staniątkach biednych, módl się za nami...

2024-05-07 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Jarosław Tarnowski

Możemy dziś powiedzieć, że Matka Boża Bolesna ukochała ziemią krakowską.

Rozważanie 8

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję