Reklama

Na bieżąco

Przed nami Parlament Europejski

Niedziela Ogólnopolska 22/2004

Prof. Ryszard Bender

Prof. Ryszard Bender

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chcemy tego czy nie - 13 czerwca 2004 r. odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Czy mamy w nich uczestniczyć? A może je zbojkotować? Zasadnicze to pytanie dla tych zwłaszcza spośród nas, którzy w referendum opowiedzieli się przeciw przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Najprostsza byłaby odpowiedź - bojkotujemy.
W obecnej sytuacji politycznej, gdy za sprawą postkomunistycznego SLD-owskiego rządu Leszka Millera z dniem 1 maja 2004 r. znaleźliśmy się w strukturach Unii Europejskiej, taka odpowiedź byłaby ze wszech miar błędna, szkodząca Polsce. Przy bojkocie wyborów z naszej strony - do Parlamentu Europejskiego weszliby ludzie SLD i SdPl, czyli nowego odgałęzienia postkomunistów. Utorowalibyśmy tym samym drogę ludziom, którzy gorliwie służyli wcześniej Moskwie, a dziś przepoczwarzyli się w socjaldemokratów. Pod nową etykietą wysługują się oni obecnie Brukseli, a w Parlamencie Europejskim czynić będą swą służalczą powinność ze zwiększoną jeszcze gorliwością. Tylko przeciwni im posłowie, wybrani do Parlamentu Europejskiego, mogą skutecznie zabiegać w Brukseli i Strasburgu o suwerenność naszego narodu i państwa, przeciw europejskiemu superpaństwu zdominowanemu przez Niemcy.
Istnieje powiedzenie, że nieobecni nie mają racji. Nazbyt ogólne to stwierdzenie, by wielu przekonało. Niezaprzeczalnym faktem pozostaje, że po klęsce rozbiorów, po przegranych powstaniach 1830-31, 1846-48, 1863--64 r. Polacy o różnych poglądach politycznych - nie tylko konserwatywni, tzw. stańczycy galicyjscy - czynili wszystko, by znaleźć się w parlamentach państw zaborczych: Austrii, Prus, Rosji, które inkorporowały ziemie polskie. I znaleźli się oni w tych parlamentach, zasiadali nawet w gabinetach rządowych państw zaborczych. Kazimierz Badeni w latach 1895-97 był premierem Austrii, Agenor Gołuchowski od 1895 do 1906 r. był jej ministrem spraw zagranicznych; obaj politycy nie przestawali być Polakami. W parlamencie austriackim zdobywał też umiejętności Wincenty Witos, który później trzykrotnie sprawował urząd premiera Polski odrodzonej w 1918 r. do niepodległego bytu. Czynny udział w tym parlamencie brał także polski socjalista Ignacy Daszyński - w odrodzonej Rzeczypospolitej marszałek Sejmu. Józef Piłsudski uznał za stosowne wejść 6 grudnia 1916 r. w skład Tymczasowej Rady Stanu, utworzonej w Warszawie przez generałów-gubernatorów niemieckiego i austriackiego. Uczynił to - jak sam mówił - by Polacy byli obecni w nowym porządku politycznym tworzonym w Europie w latach I wojny światowej.
Parlament Europejski w strukturach Unii Europejskiej nie jest parlamentem w klasycznym, dotychczasowym tego słowa rozumieniu. Nie posiada on pełni władzy ustawodawczej, ale stopniowo ją zdobywa, z każdym rokiem poszerzając zakres swoich kompetencji. W Unii Europejskiej nie występuje bowiem monteskiuszowski podział władzy na niezależną od siebie władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Większość kompetencji ustawodawczych rezerwuje dla siebie Komisja Europejska, będąca faktycznie rządem Unii. Zwierzchność nad nią sprawuje Rada Ministrów państw członkowskich złożona z ministrów (po jednym z kraju) spraw zagranicznych lub innych resortowych, stosownie do potrzeb. Rada ta posiada również uprawnienia ustawodawcze, ale może z nich korzystać wyłącznie na podstawie projektów Komisji Europejskiej. Kolejną instancją jest Rada Europejska, czyli rada szefów państw bądź rządów państw członkowskich. Daje ona Unii „impulsy niezbędne dla jej rozwoju, określa niezbędne polityczne kierunki i priorytety”. Wymienione organa Unii Europejskiej dotyczą władzy wykonawczej i tworzone są przez rządy, nie parlamenty państw członkowskich. One jednak, a nie Parlament Europejski, posiadają w Unii zasadnicze kompetencje ustawodawcze.
Parlament Europejski, wybierany w krajach członkowskich w wyborach powszechnych spośród kandydatów lokalnych partii i ugrupowań politycznych, powoływany jest na lat 5 w liczbie 736 posłów. Sprawuje on, ale nie w praktyce, najwyższą władzę w Unii Europejskiej. Funkcję ustawodawczą - najistotniejszą, oraz budżetową sprawuje on nie samoistnie, lecz wspólnie z Komisją Europejską oraz Radą Ministrów państw Unii. Parlament Europejski nie posiada nawet prawa inicjatywy ustawodawczej. Skład Parlamentu Europejskiego, liczbę jego posłów, ustala Rada Europejska jednomyślnie na wniosek tegoż Parlamentu. Należy przypuszczać, że ograniczone uprawnienia Parlamentu Europejskiego będą w przyszłości stopniowo poszerzane, w następstwie żądań posłów. To więcej niż pewne, bowiem tak kształtowały się w przeszłości parlamenty państw europejskich.
W 1998 r. Parlament Europejski odniósł pierwsze znaczące zwycięstwo w walce o swe prawa. Odmówił mianowicie absolutorium całej Komisji Europejskiej, kierowanej przez Jacques’a Santera, chadeka z Luksemburga. Większość posłów Parlamentu Europejskiego zarzuciła Komisji i jej przewodniczącemu rozrzutność finansową oraz nepotyzm. Jak dotąd był to najgłośniejszy i najbardziej skuteczny wyraz samodzielności ze strony Parlamentu Europejskiego.
Zatroszczyć się więc trzeba o wybór najlepszych kandydatów z Polski do Parlamentu Europejskiego. Wybór nie będzie rzeczą prostą. Nie ułatwia tego ordynacja wyborcza, uchwalona 23 stycznia 2004 r. przez Sejm RP, przez jego lewicową postkomunistyczną SLD-owską większość, którą poparła bliska jej liberalna Platforma Obywatelska. Ordynacja zapewnia przewagę mandatów do Parlamentu Europejskiego dużym ugrupowaniom politycznym, których listy zdobyły najwięcej głosów we wszystkich okręgach w Polsce. Zależeć więc będzie wiele od wielkości elektoratu w poszczególnych okręgach wyborczych, frekwencji wyborczej i liczby uzyskanych głosów, zsumowanych następnie dla danego ugrupowania w całym kraju. Komitet wyborczy, który przekroczył w Polsce próg 5% i uzyskał w okręgach o dużej liczbie osób uprawnionych do głosowania i dużej frekwencji najwięcej głosów, otrzyma najwięcej mandatów do Parlamentu Europejskiego. Do zwycięstwa więc przyczynią się walnie okręgi o dużej liczbie ludności, o ile frekwencja wyborcza będzie w nich znaczna.
13 czerwca br. do Parlamentu Europejskiego wybierzemy 54 posłów. Niezależnie od tego, czy licznie pójdziemy do wyborów, czy też nie - zostaną oni wybrani. Ile będzie wśród nich osób o poglądach chrześcijańskich i narodowych - zależy wyłącznie od nas. Mała frekwencja wyborcza ucieszy postkomunistyczne SLD i SdPl oraz bliską im liberalną Platformę Obywatelską. Ich kandydaci przejmą wówczas większość polskich mandatów do Parlamentu Europejskiego. Nie możemy do tego dopuścić. A zauważyć trzeba, że liczba polskich posłów w Parlamencie Europejskim nie będzie stała; zmniejszy się ona w następnych wyborach, gdy do Unii Europejskiej przystąpią kolejne kraje.
Ojciec Święty Jan Paweł II wielokrotnie mówił o „Europie ducha”. To wzniosły cel, o który winni zabiegać w Parlamencie Europejskim polscy posłowie. Zeświecczona Europa wymaga nowej ewangelizacji. Należy ją wspierać. Jawi się więc szansa dla przedstawicieli Polski w Parlamencie Unii Europejskiej. Niech polscy posłowie nawiązują do chrześcijańskich korzeni Europy na tym ważnym europejskim forum. Upominać się też winni o miejsce Boga w unijnej konstytucji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2025 roku.

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę.
CZYTAJ DALEJ

Zwiastowanie Pańskie

Niedziela Ogólnopolska 14/2002

[ TEMATY ]

Zwiastowanie Pańskie

Martin Schongauer, „Zwiastowanie”(XV w.)/fot. Graziako

Dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem Kościół obchodzi umownie uroczystość Zwiastowania Pańskiego, przypominając doniosłą chwilę, kiedy Matka Boża, posłuszna wezwaniu Nieba, godzi się zostać Matką Jezusa Chrystusa. Użyłem terminu "umownie", gdyż nie jest znany dzień Narodzenia Pana Jezusa, a przeto nie może nam też być znany dzień Jego wcielenia, poczęcia w łonie Maryi. Uroczystość Zwiastowania zaczął najpierw wprowadzać Kościół wschodni już od V wieku. Na Zachodzie przyjęło się to święto od czasów papieża św. Grzegorza Wielkiego (+604). Było to początkowo święto Pańskie. Akcentowano przez nie nie tylko moment Zwiastowania, ale przede wszystkim Wcielenia się Chrystusa Pana, czyli akt pierwszy Jego przyjścia na ziemię, i rozpoczęcia dzieła naszego zbawienia. Tak jest i dotąd w liturgii. Jedynie pobożny lud nadał temu świętu charakter maryjny, czyniąc pierwszą osobą Najświętszą Maryję Pannę jako "błogosławioną między niewiastami", wybraną w planach Boga na Matkę Zbawiciela rodzaju ludzkiego. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie jako temat plastyczny towarzyszyło chrześcijaństwu od zarania jego dziejów. O wyjątkowej randze tych przedstawień świadczy fakt, iż umieszczane były one zazwyczaj w głównych ołtarzach świątyń. Bogactwo treści zawarte w tych kompozycjach stawia scenę Zwiastowania w rzędzie najważniejszych tematów w sztuce sakralnej czasów nowożytnych, także polskiej. Wydarzenie ewangeliczne, podczas którego dokonało się Wcielenie, jest nie tylko epizodem z życia Matki Bożej, lecz jawi się jako moment przełomowy dla dziejów ludzkości, kulminacja zbawczego planu Boga. Najdawniejszy wizerunek tego typu zachował się w katakumbach św. Pryscylli, pochodzi bowiem z II wieku. Maryja siedzi na krześle, przed Nią zaś anioł w postaci młodzieńca, bez skrzydeł, za to w tunice i w paliuszu, który gestem ręki wyraża rozmowę. Podobne malowidło spotykamy w III wieku w katakumbach św. Piotra i Marcelina. Od wieku IV widzimy archanioła Gabriela ze skrzydłami. Ma on w ręku laskę podróżną albo lilię. Na łuku tęczy w bazylice Matki Bożej Większej w Rzymie wśród dziewięciu obrazów-mozaik barwnych jest również scena Zwiastowania (IV wiek). W jednym z kościołów Rawenny znajduje się mozaika z VI wieku, na której Maryja jest przedstawiona, jak siedzi przed swoim domem i w ręku trzyma wrzeciono. Anioł stoi przed Nią z berłem. Z wieku XIII pochodzi wspaniała mozaika w bazylice Matki Bożej na Zatybrzu w Rzymie (kościół rezydencjonalny Prymasa Polski). Scenę Zwiastowania uwiecznili nieśmiertelni w swej twórczości artyści tamtych lat: Giotto, Fra Angelico, Simone Martini, Taddeo di Bartolo, Masaccio. Motyw Zwiastowania rozwinął się szczególnie w dobie gotyku. Powstał wówczas swoisty kanon traktowania tego tematu, charakterystyczny dla sztuki średniowiecza, a później wczesnego renesansu. Ten kanon nakazywał malarzom powagę, spokój i szczególne wyciszenie w podejściu do przedstawienia wydarzenia tak ważnego w historii Zbawienia. Od epoki oraz od talentu mistrza zależało już, czy klimat przedstawionej sceny określały rozbudowane realia wnętrza i stroju, czy dominowała elegancka, miękka linia i liryczny, pełen złota nastrój całości. Inaczej malował w tym okresie artysta z Włoch, a inaczej z Północy. Ale różnice nie były wynikiem odległości geograficznej, wypływały natomiast z odmiennego programu środowisk artystycznych gotyckiej, a później renesansowej i barokowej Europy, które kształtowała myśl wieków średnich od mistycyzmu po realizm. Temat Zwiastowania Pańskiego to temat rzeka, trudno wymienić choćby najważniejsze dzieła ukazujące to wydarzenie, które inspirowało malarzy - tych wielkich, którzy przeszli do historii sztuki, i tych mniejszych, którzy pozostawili swe obrazy po licznych świątyniach, gdzie do dziś wzruszają, każą myślą przenosić się do Nazaretu, gdzie dokonało się Zwiastowanie Pańskie, gdzie Chrystus wszedł w dzieje świata.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Parolin: przedstawiamy papieżowi tylko sprawy najważniejsze

2025-03-25 10:11

[ TEMATY ]

kard. Parolin

kard. Pietro Parolin

Vatican News

„Na razie przedstawimy Ojcu Świętemu tylko najważniejsze kwestie, które wymagają jego decyzji, również po to, aby go zbytnio nie męczyć” powiedział wczoraj dziennikarzom sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, kard. Pietro Parolin, odnosząc się do obecnego okresu, gdy lekarze narzucili papieżowi dwa miesiące rekonwalescencji z odpoczynkiem, fizjoterapią i terapią medyczną.

Kard. Parolin odpowiedział na pytania dziennikarzy uczestnicząc w konferencji zatytułowanej „Watykański Szczyt Długowieczności: przeciwstawianie się zegarowi czasu” w Augustinianum. Zaznaczył, iż Ojciec Swięty musi mieć obecnie zapewniony spokój. „Myślę, że na razie przedstawimy mu tylko najważniejsze kwestie, które wymagają jego decyzji, również po to, aby go zbytnio nie męczyć”. Wyjaśnił, że praca biurowa będzie kontynuowana, a „kiedy zajdzie potrzeba spotkania się z nim, spotkamy się z nim lub prześlemy mu dokumenty, na podstawie których będzie mógł podjąć decyzję. Co do audiencji i uroczystości publicznych, nie wiem. Uważam, że w tej chwili nie można sobie wyobrazić natychmiastowego powrotu do aktywności. Będzie to zależało od jego powrotu do zdrowia i na tej podstawie lekarze ocenią, czy będzie to możliwe, czy nie” - wyjaśnił.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję