W homilii bp Chudzio zwrócił uwagę, że pogrzeb dzieci zmarłych przed narodzinami napawa zrozumiałym smutkiem. - No bo jakże się nie smucić kiedy patrzymy na małą trumienkę, a właściwe na małe trumienki na środku kościoła, które kryją malutkie ciała dzieci - powiedział kaznodzieja. Z ludzkiego punkt widzenia, życie to zgasło zanim mogło rzeczywiście zaistnieć. - W takiej sytuacji boleść rodziców, zwłaszcza matek, wydaje się być nie do wypowiedzenia. Zapewne rodzice pokładali w tych dzieciach swoje nadzieje i oto wszystko zostało podcięte - mówił hierarcha.
- Każda śmierć jest dla nas wielką tajemnicą. Ciśnie się więc nam do głowy pytanie: dlaczego tak szybko, dlaczego Bóg który daje życie tak szybko je zabrał? - powiedział i zaznaczył, że człowiek wierzący powinien szukać odpowiedzi w Piśmie Świętym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- W tej wielkiej boleści można się buntować. Ale można też starać się zrozumieć wolę Bożą względem tych dzieci. Oto Bóg, który jest Miłością lepiej niż my wie, co jest dla nas lepsze - powiedział biskup. - Z punktu widzenia wieczności życie krótkie na ziemi może okazać się błogosławieństwem Bożym - dodał.
Reklama
Zwracając się do uczestników liturgii zaznaczył, że ona uświadamia, że dla chrześcijanina śmierć nie oznacza ostatecznego końca. - Życie doczesne jest pielgrzymką do Domu Ojca - tłumaczył kaznodzieja. - Dla jednych jest ono trwającą latami wędrówką. Dla innych zaledwie krótką podróżą. To Pan Bóg jest Panem Życia i śmierci - dodał.
Reklama
Dlatego stawianie pytania "dlaczego" pozostaje bardzo często bez odpowiedzi i świadczy o ludzkiej bezradności wobec śmierci. - W obliczu cierpienia możemy jednak zaufać, że dla Boga ważny jest każdy człowiek. Pragnie On zbawienia wszystkich ludzi - powiedział bp Chudzio i zauważył, że dlatego właśnie Kościół koncentruje się na towarzyszeniu rodzicom w ich bólu. - Bo w rzeczywistości to nie jest tak, że oni umierają a my żyjemy. To oni żyją, a my umieramy - dodał.
Pomocna w dobrym przeżywaniu żałoby i smutku jest świadomość tego, że każdy człowiek jest dzieckiem Bożym. - Taka świadomość, że mój Ojciec jest w niebie, że jest dobry, wierny i miłosierny, że pragnie zawsze mojego dobra, jest podstawą nadziei, że wszystko przejdziemy zwycięsko - podkreślił kaznodzieja.
Dlatego Kościół nie bagatelizuje śmierci i bólu po śmierci dziecka we wczesnej fazie rozwoju. - Takie dziecko nie jest mniej ważne, ani nie jest mniej kochane - podkreślał hierarcha. Stąd też nie jest dobrym i właściwym rozwiązaniem stawianie pytań o przyczyny, a jeszcze bardziej jakieś formy obwiniania siebie lub innych, a może czasami i gniewu. - Wręcz przeciwnie, ściślejszy kontakt z Chrystusem, jedynym Odkupicielem człowieka z perspektywy wiary pozwala dostrzec nowe miejsce dla zmarłego dziecka w naszym życiu - tłumaczył z nadzieją.
Dlatego Kościół podpowiada, że dzieci umierające bez chrztu zostają uwolnione od grzechu pierworodnego za pośrednictwem pragnienia chrztu. - Tego pragnienia zawartego w akcie wiary Kościoła i wyrażającego się w modlitwie wstawienniczej o zbawienie wszystkich. Nie widać żadnych rozumnych podstaw, aby wyłączyć z powszechnej woli Pana Boga - zapewniał wyjaśniając oficjalne nauczanie Kościoła katolickiego.
Reklama
- W taki właśnie sposób rodzice odnajdują obecność i wsparcie żyjących w Chrystusie dzieci utraconych na ziemi, ale obecnych i żyjących we wspólnocie świętych - zakończył.
Po Eucharystii uczestnicy wydarzenia udali się na przemyski cmentarz Zasański, gdzie trumienki z ciałami dzieci zostały złożone w specjalnym Grobowców Dzieci Utraconych.
Uroczystość udało się zorganizować we współpracy z Wojewódzkim Szpitalem im. św. o. Pio w Przemyślu, Duszpasterstwem Rodzin Archidiecezji Przemyskiej i parafii pw. św. Józefa Sebastiana Biskupa w Przemyślu, na terenie której znajduje się szpital, a pracujący tam kapłani pełnią w nim posługę kapelanów.