Reklama

Refleksja: Wspólnota rodzinna

„Dar siebie”

Niedziela Ogólnopolska 28/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rodzice wprowadzili w nasz dom atmosferę pogody ducha i radości. Bardzo mile wspominam wspólne kolacje, które były jednocześnie czasem spontanicznych rozmów o tym, co było naszym codziennym doświadczeniem. Nauczyli nas również być zadowolonymi z tego, co się posiada. Nieznane mi było, na moje szczęście, uczucie zazdrości czy jakiejś pretensjonalności. W kwestii pieniędzy otrzymaliśmy wzór życia oszczędnego i bez wyimaginowanych ambicji. Czułam się rozumiana i byłam zawsze dowartościowana. W chwilach trudnych rodzice umieli znaleźć roztropny sposób wpływania na moje postępowanie. Było tak np. w latach, gdy nie radziłam sobie w nauce. Pamiętam ich postanowienie, że w czasie wakacji będę się uczyła do poprawkowego egzaminu z języka włoskiego i łaciny. Nigdy nie wyczuwałam, aby chcieli realizować swoje własne plany. Nigdy też nie zmuszali nas do podejmowania decyzji niezgodnych z sumieniem.
Patrząc wstecz, myślę, że taki styl życia oraz tę prawdziwie franciszkańską radość wynieśli nie tylko ze swoich domów. Oni to wypracowali przez wspólne zaangażowanie się w zgłębianie duchowości Trzeciego Zakonu św. Biedaczyny z Asyżu. Od rodziców zaraziłam się praktyką modlitwy. Normalną sprawą był codzienny wspólny Różaniec. Również oni wprowadzili mnie w świat kultury. Uczyłam się grać na pianinie, malowałam, wyszywałam.
Nade wszystko dziękuję rodzicom za dar braci i sióstr. Ponieważ nie byłam najstarsza, przyznaję, że chyba nawet wszyscy mnie trochę rozpieszczali. Spośród rodzeństwa bardzo bliskie więzi łączyły mnie z Amalią, która przygotowała mnie m.in. do Komunii św. Do dziś jestem przekonana, że warto mieć liczne rodzeństwo. Jako kobieta bardzo cenię sobie relacje z braćmi, ale wiem, jak bardzo potrzebna jest siostra.
Sposób, w jaki ja patrzę na nasz dom rodzinny, podziela również mój brat - ks. Józef. Pozwolę sobie na przytoczenie jego słów, pod którymi gotowa jestem podpisać się obydwoma rękami: Mamusia Maria była naprawdę „kobietą mężną”, o której mówi Pismo Święte. Swój dzień zaczynała wcześnie, o piątej rano, kiedy to tatuś wstawał, by udać się na pierwszą Mszę św. i aby zacząć swój dzień pracy przed Panem Jezusem i w Jego Imię. Szedł sam. Mamusia zostawała w domu, by przygotować śniadanie i posiłek południowy, który pakowała mu do małej walizeczki.
Kiedy tatuś udawał się do pracy w Mediolanie, mamusia wchodziła do naszych pokoików i budziła nas, głaszcząc delikatnie nasze buzie. Wiedzieliśmy, że za chwilę będzie chciała wyjść na Mszę św., więc szybko się ubieraliśmy, szczęśliwi, że będziemy mogli klęknąć obok niej, przygotowując się na przyjęcie Jezusa w Komunii św. i wspólne dziękczynienie. Jakież cudowne były słowa, które nam sugerowała, aby je mówić Jezusowi! Następnie wracaliśmy do domu na śniadanie, a następnie - w drogę do szkoły.
Mamusia, uporządkowawszy dom i nasze łóżka, siadała w swoim fotelu, obok stawiała wielki kosz wypełniony bielizną wymagającą zszycia, cerowania oraz skarpetami do połatania. Nigdy nie narzekała. Była stale uśmiechnięta i w ogóle nie wyglądała na zmęczoną. Przy wszystkich obowiązkach, jakie miała, znajdowała czas na chwile medytacji nad słowami książeczki pewnego franciszkanina pt. „Dar siebie”. Kiedyś, gdy książeczka ta wpadła mi w ręce i zacząłem ją czytać, wydawało mi się, że zrozumiałem, jak bardzo mamusia ją przemedytowała i wprowadziła w życie jej słowa.
A tatuś? Mężczyzna niewiele mówiący, a jeśli już, to słowa jego były owocem refleksji i mądrości. Nie mam wątpliwości co do jego zaufania i czci wobec mamusi. Był człowiekiem uczciwym, któremu można było zawierzyć z zamkniętymi oczyma. Do domu powracał z Mediolanu wieczorem, a my, we dwójkę lub trójkę, szliśmy mu na spotkanie na stację, gdzie docierała naziemna kolej linowa z Cittá Alta. Nieśliśmy jego walizeczkę i widzieliśmy, jak w gwarze naszych rozmów znikały z jego oblicza ślady zmęczenia. Wystarczało mu otworzyć drzwi domu, spotkać się z uśmiechem mamusi i radosnym przyjęciem wszystkich jego pociech, aby na powrót odzyskać swą całą pogodę ducha. Była to godzina kolacji i wszystko było już przygotowane. Po krótkiej modlitwie siadaliśmy z radością do tego długiego biesiadowania. Jak cudownie jest być w tak licznej gromadzie wokół swoich rodziców!
[Rodzice] lubili posłuchać każdego po trochu, jak było w szkole, a kiedy ujawniała się jakaś psota, pojawiało się na ich twarzach strapienie, które bez zbędnych słów dawało nam do zrozumienia, że to nie może się więcej powtórzyć. Po zakończeniu kolacji tatuś zapalał cygaro, a nasza starsza siostra Amalia, zdolna pianistka, dawała nam okazję słuchania najpiękniejszych utworów Chopina, Bacha i Beethovena. Następnie przychodził czas na kolejny ważny moment naszego rodzinnego życia. Chodzi o odmawianie Różańca. Tatuś - na stojąco, przed obrazem Matki Bożej, a obok niego starsze dzieci. Natomiast my, młodsi - obok mamy, która pomagała nam odpowiadać aż do chwili, dopóki nie zasnęliśmy wsparci o swoje kolanka1.
Takie właśnie było moje środowisko rodzinne. Zawsze pozostało dla mnie oparciem i punktem odniesienia.

Propozycja modlitewnej refleksji nad tajemnicą Różańca Świętego: Znalezienie Pana Jezusa w świątyni

1 Por. Piotr Molla, Elio Guerriero, Joanna, kobieta mężna [dz. cyt.], ss. 18-20.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania abp. Andrzeja Przybylskiego: XXV niedziela zwykła

2025-09-19 14:58

[ TEMATY ]

abp Andrzej Przybylski

Maciej Orman/Niedziela

Abp Andrzej Przybylski - arcybiskup nominat metropolita katowicki

Abp Andrzej Przybylski - arcybiskup nominat metropolita katowicki

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa abp Andrzej Przybylski.

Słuchajcie tego wy, którzy gnębicie ubogiego, a bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: «Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże, i kiedy szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować. Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów, i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać». Poprzysiągł Pan na dumę Jakuba: «Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków».
CZYTAJ DALEJ

A jednak małżeństwo górą! Papież mówi „stop” rewolucji

2025-09-18 14:08

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

Leon XIV

Red

W świecie, który zdaje się pędzić na oślep ku kolejnym rewolucjom moralnym, głos papieża Leona XIV brzmi jak grom z jasnego nieba. „Uważam za wysoce nieprawdopodobne, przynajmniej w najbliższej przyszłości, aby doktryna Kościoła dotycząca seksualności i małżeństwa uległa zmianie” – deklaruje w swojej nowej biografii „Leon XIV: obywatel świata, misjonarz XXI wieku”.

Te słowa są nie tylko kotwicą dla wiernych, ale i wyraźnym sygnałem: Kościół nie ugnie się pod presją zmieniających się mód. I choć ton papieża pozostaje spokojny, jego przesłanie jest wyraźne. Leon XIV mówi jasno. W dwóch długich, trzygodzinnych wywiadach, przeprowadzonych w malowniczym Castel Gandolfo i w watykańskim apartamencie na Piazza Sant’Uffizio, papież z odwagą mierzy się z tematami, które rozpalają emocje i dzielą Kościół. Kwestie związane z osobami LGBTQ+? Owszem, są gorące, ale Ojciec Święty nie zamierza iść na kompromis z doktryną. Podążając śladem Franciszka, powtarza jego „todos, todos, todos” – „wszyscy, wszyscy, wszyscy” są zaproszeni do Kościoła. Ale nie łudźmy się: to zaproszenie nie oznacza przyklepania każdego stylu życia. „Każdy jest dzieckiem Bożym” – mówi papież Leon XIV – ale Kościół nie będzie zmieniał swoich fundamentów, by przypodobać się światu.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś do uczniów: życzę wam, aby w szkole było coś, co pokochacie!

2025-09-21 09:30

[ TEMATY ]

archidiecejz łódzka

ks. Paweł Kłys

Inauguracją Roku Szkolnego 2025/2026 i jubileuszu 5-lecia Katolickiej Szkoły Podstawowej Fundacji Mocni w Duchu

Inauguracją Roku Szkolnego 2025/2026 i jubileuszu 5-lecia Katolickiej Szkoły Podstawowej Fundacji Mocni w Duchu

W Łodzi odbyły się uroczystości z okazji 5-lecia Katolickiej Szkoły Podstawowej Fundacji Mocni w Duchu, która od września 2020 roku funkcjonuje w centrum miasta.

Mszy świętej dziękczynnej za szkołę i za ludzi zaangażowanych w to dzieło Nowej Ewangelizacji przewodniczył kardynał Grzegorz Ryś - metropolita łódzki. W uroczystościach - które odbyły się na dziedzińcu szkoły przy ul. Żeromskiego 26 - wzięli udział dzieci, rodzice, wychowawcy, nauczyciele oraz przedstawiciele Kuratorium Oświaty w Łodzi.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję