
„Błogosławiony, kto potrafi ciszy nie urazić krzykiem”.
Niektórzy żyją tak, jakby wszędzie i wszystkim chcieli dać znać: „Krzyczę, więc jestem”, robiąc wokół siebie nieustanny zgiełk, rumor, gwar. Sami, nie mogąc znieść swojej hałaśliwości, zabijają
ciszę, gdzie tylko się pojawią. Czy wewnętrzna pustka i pustota słów muszą być tak jazgotliwe?
Jak do rosnącego wciąż hałasu nie dokładać swojego?
Jak nie chcieć mieć zawsze ostatniego słowa?
Jak pozwalać ciszy dopowiadać rozpoczęte zdanie, wyznanie, pytanie?
Jak ocalić ciszę tam, gdzie wrzask zabija myślenie, odczuwanie, uważne słuchanie?
Jak pozwolić ludziom cichym i mądrym dojść do słowa przy kakofonii głupców?
Jak wytrzymać długo nieznośne czasem brzmienie ciszy?
Reklama
Myślano czasem, że jest niemową, bo nikt go nie słyszał mówiącego. Siadał w kącie baru, pubu i w tym powszechnym gwarze uśmiechał się lekko i przypatrywał obecnym. Gdy ktoś się do niego przysiadł, zagadnięty
- odpowiadał uśmiechem. Brano go więc także za głupka.
Jednak ten i ów nie znosił tego jego uśmiechniętego spoglądania na dyskutujących, spierających się, przekrzykujących się po paru kuflach. Wiele razy wyrzucono go na zewnątrz kopniakami... Kiedyś usiadł
w parku obok łkającej dziewczyny. Dotknął jej rękawa i szepnął tylko: „Ciiicho... nie płacz...”. Tyle było w tych słowach spokoju, że dziewczyna opowiedziała mu swój dramat... zupełnie obcemu...
Odwiedzał też kilka nieuleczalnie chorych osób. Siadywał przy nich, słuchał, czasem powiedział parę słów i cichli razem. Kiedyś zobaczyłem go w kościelnym kącie z oczami wpatrzonymi w przestrzeń, podobnymi
do nieruchomej tafli wody. Kiedy wyszliśmy razem, zagadnąłem, czym się zajmuje, jak żyje...
- Byłem dziennikarzem, propagandzistą... Nawrzeszczałem się, nałgałem, naogłupiałem ludzi... Teraz oddycham ciszą Bożą i dzielę się nią z innymi. W ciszy tylko może żyć myśl, serce, dusza...
Zresztą, reszta jest ponoć milczeniem. Bóg ma ostatnie słowo...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Co ma do opowiedzenia świat tym, którzy go zagłuszają próżnym hałasem? Co mają do powiedzenia potem komuś ci, którzy tak się wygadali, że już żadne ich słowo nie ma znaczenia? JAKI GŁĘBSZY SENS UKRYTY JEST W SŁOWACH: „ZAGADAĆ NA ŚMIERĆ?”
„Naucz mnie modlitwy, która jest tęsknotą i o nic nie prosi”. Jedna mistyczka zapytała Pana, co ma czynić, a On odrzekł: „Rozlej się wodą czystą, gładką i cichą i odbijaj Mnie w sobie”.
Są tacy ludzie...