Reklama

Święty tygodnia

Św. Ojcze Pio! Jak to się stało, że Ty już za życia byłeś tak blisko Boga?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Naprawdę nie wiem, dlaczego dobry Bóg tak bardzo mnie ukochał, że pozwolił mi całe życie być blisko Siebie. Trudno jest mi mówić o mojej więzi ze Stwórcą. Po prostu brakuje mi słów, które mogłyby opisać tę szalenie intymną relację. Dlatego też może zwyczajnie powiem o sobie parę słów. Urodziłem się w maju pod koniec XIX wieku na południu Włoch (Pietrelcina). Właściwie od wczesnego dzieciństwa zatapiałem się w modlitwie i oddawałem się rozmyślaniom o Bogu. Miewałem również różnego rodzaju wizje.
Dosyć wcześnie zostałem kapucynem. Przyjąłem imię Pio. Pochodzi ono z języka łacińskiego (od słowa pius) i oznacza „pobożny”, „czuły”, „tkliwy”, „przywiązany” (na chrzcie otrzymałem imię Franciszek). W jakimś sensie zawiera ono zatem esencję mojej osobowości. Po odpowiednim przygotowaniu w zakonie oraz studiach przyjąłem święcenia kapłańskie. Podczas I wojny światowej byłem nawet na froncie, niosąc nie tylko duchową pomoc potrzebującym. Zapadłem jednak na zdrowiu. Zostałem więc skierowany do klasztoru w San Giovanni Rotondo, gdzie byłem wychowawcą. Pozostałem tam aż do końca moich ziemskich dni.
W tym miejscu doświadczałem wielu mistycznych uniesień. Po jednym z nich otrzymałem stygmaty. Właśnie one i nawiedzające mnie wizje ściągały do klasztoru tłumy wiernych oraz przedstawicieli mediów. Dlatego też intensywniej zaczęły się mną interesować zarówno władze zakonne, jak i kościelne. Rzesze wiernych ściągały szczególnie na sprawowane przeze mnie Eucharystie, do których starannie się przygotowywałem i które bardzo przeżywałem. Bóg był wtedy tak blisko mnie.
Często wpadałem w religijne ekstazy, zostałem obdarowany również zdolnością bilokacji. To wszystko sprawiło, że stałem się bardzo popularny, czego wcale nie potrzebowałem. W każdym razie przed moją śmiercią (wrzesień 1968 r.) medialny szum wokół mnie nieco przycichł. Sługa Boży Jan Paweł II beatyfikował mnie już w 1999 r., a w trzy lata później ogłosił mnie świętym.
Na koniec życzę wszystkim chrześcijanom takiego zespolenia z Jezusem, aby namacalnie poczuli Bożą obecność w swoim życiu.

Z wyrazami szacunku -
św. Ojciec Pio

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Kim był św. Florian?

4 maja Kościół wspominał św. Floriana, patrona strażaków, obrońcy przed ogniem pożarów. Kim był św. Florian, któremu tak często na znak czci wystawiane są przydrożne kapliczki i dedykowane kościoły? Był męczennikiem, chrześcijaninem i rzymskim oficerem. Podczas krwawego prześladowania chrześcijan za panowania w cesarstwie rzymskim Dioklecjana pojmano Floriana i osadzono w obozie Lorch k. Wiednia. Poddawany był ciężkim torturom, które miały go zmusić do wyrzeknięcia się wiary w Chrystusa. Mimo okrutnej męki Florian pozostał wierny Bogu. Uwiązano mu więc kamień u szyi i utopiono w rzece Enns. Działo się to 4 maja 304 r. Legenda mówi, że ciało odnalazła Waleria i ze czcią pochowała. Z czasem nad jego grobem wybudowano klasztor i kościół Benedyktynów. Dziś św. Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
Do Polski relikwie Świętego sprowadził w XII w. Kazimierz Sprawiedliwy. W krakowskiej dzielnicy Kleparz wybudowano ku jego czci okazały kościół. Podczas ogromnego pożaru, jaki w XVI w. zniszczył całą dzielnicę, ocalała jedynie ta świątynia - od tego czasu postać św. Floriana wiąże się z obroną przed pożarem i z tymi, którzy chronią ludzi i ich dobytek przed ogniem, czyli strażakami.
W licznych przydrożnych kapliczkach św. Florian przedstawiany jest jak rzymski legionista z naczyniem z wodą lub gaszący pożar.

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi z diecezji bielsko-żywieckiej dotarli do Łagiewnik

2024-05-04 16:28

Małgorzata Pabis

    Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach w piątek 3 maja dotarła 12. Piesza Pielgrzymka diecezji bielsko-żywieckiej.

    Na szlaku, liczącym około stu kilometrów, 1200 pątnikom towarzyszyło hasło „Tulmy się do Matki Miłosierdzia”. Po przyjściu do Łagiewnik pielgrzymi modlili się w bazylice Bożego Miłosierdzia w czasie Godziny Miłosierdzia i uczestniczyli we Mszy świętej, której przewodniczył i homilię wygłosił bp Piotr Greger.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję