Reklama

Droga do świętości

Gdy niedawno modliłem się w Rzymie przy grobie Papieża Jana Pawła II, mojego kolegi z klasy, stanęły mi przed oczami wszystkie lata spędzone z Lolkiem. A kiedy wróciłem do domu, wyjąłem z biurka i jeszcze raz przeczytałem ostatni list, który od niego otrzymałem. Było to na kilka dni przed śmiercią Ojca Świętego.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stojąc przez kilka godzin w kolejce do grobu Papieża Tysiąclecia, Papieża Nadziei, wraz z pielgrzymami z całego świata, w modlitwie, smutku, zadumie, refleksji, złożyłem hołd i podziękowanie mojemu Wielkiemu Koledze - Przyjacielowi Boga i człowieka. Powracały wspomnienia... z gorzką świadomością, że przeszłość minęła bezpowrotnie.

„Cześć, chłopcy, wracam do domu”

Doskonale pamiętam nasze szkolne lata. Aż do matury w 1938 r. uczęszczałem z Lolkiem do tej samej klasy w Państwowym Gimnazjum Męskim typu neoklasycznego im. Marcina Wadowity w Wadowicach.
Lolek był zwyczajny i niezwyczajny zarazem. Jak każdy z nas, lubił sport. Zamiłowanie do sportu, szczególnie do gry w piłkę nożną, zaszczepił w nim starszy od niego o 14 lat brat Edmund - Mundek. Zabierał on Lolusia na spotkania piłkarskie. Słupki bramek stanowiły zwykle kamienie i tornistry, a Mundek czasami stawiał kilkuletniego braciszka za słupek na bramce. Lolek początkowo grał jako obrońca, nazywaliśmy go Martyną (znakomity obrońca lwowskiej „Pogoni”), potem już stale był bramkarzem, a że bary miał szerokie, zasłaniał pół bramki. W mieszkaniu grał też z ojcem w „szmaciankę”, broniąc oznaczonej krzesłami bramki.
Do wielu spraw Lolek miał niezwykłe podejście. Wpojony przez ojca ład, porządek, wewnętrzna dyscyplina, umiejętność organizowania dnia - to wszystko sprawiało, że miał czas na modlitwę, naukę, sport; zwykle po godzinie czy maksymalnie dwóch potrafił skończyć grę, mówiąc: „Cześć, chłopcy, wracam do domu”.
Pamiętam też, jak zmarła matka Lolka - byliśmy wtedy w trzeciej klasie. Ogromnie zasmucony, długo płakał, ale dzielnie zniósł ten cios. Już wtedy było widać, z jak wielką pokorą znosi tragiczne doświadczenia. Potem, gdy zmarł również jego brat Edmund, na słowa pocieszenia nauczycielki - Heleny Szczepańskiej z głębokim smutkiem odpowiedział: „Widocznie taka była wola Boga...”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Lolek w dziewczęcych bucikach

Od tamtej pory chyba bardziej lubił przebywać w domach tętniących życiem rodzinnym, gdzie byli: ojciec, matka, bracia i siostry. Szczególnie zaprzyjaźnił się z rodziną Pukłów, bardzo zresztą patriotyczną. Ojciec Józef, inżynier, zaangażowany był w Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”, matka Zofia - w harcerstwie. Wiele wolnych chwil Lolek spędzał u nich, bawiąc się w ogrodzie z ich dziećmi: Adamem i Danką, z którą grał główne role w naszym amatorskim teatrze gimnazjalnym. Pamiętam, kiedy w maju 1929 r. Zofia Pukło prowadziła Lolka i Dankę w komunijnych strojach do fotografa, Lolek, z powodu niemożliwości kupienia wtedy chłopięcych butów, wystąpił w... dziewczęcych!
Tercjanem (dawniej: woźnym - przyp. red.) naszego gimnazjum, który z pełnym oddaniem przez wiele lat pełnił swoją służbę, był Antoni Pyrek. We wrześniu 1935 r. w pobliżu naszego gimnazjum potrącił go samochód. Zanim w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala, Lolek przywołał z plebanii księdza, który udzielił ostatniego namaszczenia. A potem, po śmierci Pana Antoniego, z inicjatywy Lolka została przeprowadzona wśród nauczycieli i uczniów zbiórka pieniędzy dla wdowy i sześciorga osieroconych dzieci.

Reklama

„Dobrze wyglądasz, jak na to, co przeżyłeś”

Ostatni raz w szkolnych ławkach spotkaliśmy się 14 maja 1938 r. Otrzymaliśmy wtedy świadectwa dojrzałości. A potem rozeszliśmy się w różne strony. 21 kolegów otrzymało powołanie do odbycia służby wojskowej w szkołach podchorążych, 14 poszło na studia wyższe, pozostali podjęli pracę; 22 brało udział w wojnie obronnej 1939 r., 12 - w walkach na Zachodzie, 5 - pod Monte Cassino, pozostali w kraju - w Armii Krajowej. Dziesięciu kolegów oddało swe młode życie za wolność Polski. Lolek, kontynuując konspiracyjnie studia polonistyczne w Krakowie, potem teologiczne, ciężko pracował jako robotnik w kamieniołomach fabryki Solvay. Nigdy nie zapomniał o swoich kolegach ze szkoły.
Jednym z naszych kolegów - maturzystów 1938 r. wadowickiego gimnazjum jest Witek Karpiński. Brał on udział w wojnie obronnej 1939 r., walczył w szeregach Armii Krajowej w rejonie Wilna, od sierpnia 1944 r. w lasach w rejonie Kaługi ciężko pracował w łagrach sowieckich. Po pięciu latach katorgi wrócił do Polski, został aresztowany na ulicy przez UB, w lutym 1951 r. skazany na karę śmierci, w marcu 1959 r. „łaskawie” zwolniony. W czasie pobytu w więzieniu dochodziły do Witka od szkolnego kolegi - ks. Karola Wojtyły słowa pokrzepienia i zapewnienia o modlitwie.
Pamiętam, w grudniu 1968 r., w czasie naszego spotkania z okazji 30-lecia matury, w Pałacu Arcybiskupim w Krakowie, Lolek z głębokim zainteresowaniem wypytywał Witka o jego wojenne losy. „Modliłem się za Ciebie, gdy byłeś w więzieniu. Dobrze wyglądasz, jak na to, co przeżyłeś”.

Karol Wojtyła był jednym z nas

Wiele życzliwości Lolek okazał też innej osobie z lat szkolnych - profesorowi Eugeniuszowi Jelonkowi, który uczył historii i matematyki, a potem został usunięty z naszego gimnazjum za antysanacyjne przekonania. Lolek, już będąc księdzem, odnalazł go jako byłego więźnia obozów hitlerowskich, pozostającego bez pracy, starającego się o rentę inwalidzką. Zapraszał go do siebie, serdecznie gościł, wspierał materialnie, pomagając przetrwać ciężką sytuację. Gdy córki pana Jelonka zawierały małżeństwa, udzielał im błogosławieństwa. Potem, w czasie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny, Eugeniusz Jelonek był jednym z uczestników spotkania z chorymi w bazylice Ojców Franciszkanów w Krakowie. Ojciec Święty serdecznie go wtedy uściskał i pobłogosławił.
Dziś, kiedy Jan Paweł II odszedł już do Domu Ojca, z nutą żalu przywołuję w pamięci dawne chwile. Ale też z radością. To niezwykłe, że Wielki Papież Jan Paweł II wzrastał w świętości wśród nas, kolegów z ławy szkolnej. Promieniowała z niego głęboka wiara, wielka charyzma, płynęło od niego ciepło, serdeczność, przyjacielska pomoc. Na spotkaniach koleżeńskich dziękowaliśmy Niebiosom, że w okresie wspólnej młodości, gdy kształtowały się nasze charaktery, postawy moralne decydujące o naszej przyszłości, jednym z nas, tak mocno z nami związanym, był Lolek Wojtyła.

Autor jest szkolnym kolegą Karola Wojtyły, prawnikiem, mieszka w Opolu.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmiany personalne duchowieństwa w archidiecezji warszawskiej

2024-05-27 08:37

[ TEMATY ]

zmiany personalne

Archidiecezja Warszawska

Wojciech Łączyński/archwwa.pl

Kard. Kazimierz Nycz wręczył dekrety nowym proboszczom, z których jednego skierował do nowo utworzonej parafii bł. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Szeligach. Mianował też nowego dyrektora Domu Rekolekcyjno-Wypoczynkowego “Dobry Zakątek w Konstancinie-Jeziornie.

Na uroczystości zabrakło nowego proboszcza parafii św. Tomasza, ks. Eryka Czarneckiego, który odbierze dekret w późniejszym terminie.

CZYTAJ DALEJ

Fatima: piłkarze FC Porto podziękowali w sanktuarium za zdobycie Pucharu Portugalii

2024-05-27 12:52

[ TEMATY ]

Fatima

Graziako

Piłkarze FC Porto podziękowali Bogu w sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Fatimie za zdobyty w niedzielnym finale na podlizbońskim stadionie Jamor Puchar Portugalii. Wśród zawodników, którzy dotarli do tego miejsca kultu maryjnego są reprezentanci portugalskiej kadry narodowej: Francisco Conceição, Pepe oraz Diogo Costa.

Drużynie FC Porto, która w niedzielnym pojedynku o trofeum pokonała mistrza kraju Sporting Lizbona 2:1, po dogrywce, towarzyszyli w Fatimie działacze piłkarscy oraz tysiące kibiców zespołu „Smoków”. Transmitujące zwycięstwo piłkarzy FC Porto regionalne media przypominały, że w przeszłości triumfujący w Pucharze Portugalii lub w rozgrywkach ligowych ekipy tego klubu zatrzymywały się już w Fatimie, aby podziękować za zdobycie tytułu.

CZYTAJ DALEJ

Msza św. w przededniu Święta UKSW

Ks. prof. Ryszard Czekalski, rektor Uniwersytetu Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, przewodniczył wczoraj Mszy św. „radiowej” w bazylice Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu w intencji UKSW, które obchodzi w tym roku srebrny jubileusz istnienia.

Na Eucharystii zgromadziła się społeczność akademicka UKSW – władze uniwersytetu, przedstawiciele senatu uczelni, nauczyciele akademiccy, pracownicy administracji, studenci i doktoranci.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję