Reklama

"Nie chciała życia bezczynnego. Chciała żyć" - mija 55 lat od śmierci Haliny Poświatowskiej

55 lat temu, 11 października 1967 r., zmarła Halina Poświatowska, poetka, autorka słynnych liryków miłosnych. Od wczesnych lat chorowała na serce, wiele czasu spędzała w szpitalach i sanatoriach. Ale, jak mówiła jej matka, "nie chciała życia bezczynnego. Chciała żyć".

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Halina Myga, która przeszła do historii polskiej literatury jako Halina Poświatowska, urodziła się 9 maja 1935 r. w Częstochowie. Gdy w styczniu 1945 r. sowieckie wojska wyzwalały miasto, rodzina Mygów spędziła kilka nocy w zimnych piwnicach. Halina zachorowała na anginę, która przeszła w gorączkę reumatyczną i zapalenie wsierdzia. Ono z kolei doprowadziło do wówczas nieuleczalnej choroby serca: niedomykalności zastawki dwudzielnej i stenozy mitralnej. Przyszła poetka została praktycznie wyłączona z życia, wiele czasu spędzała w szpitalach i sanatoriach. Przy wysiłku traciła oddech, czuła kłucie w płucach, ból pod lewą łopatką. Nie mogła bawić się z rówieśnikami, nie wolno jej było biegać, skakać, tańczyć, pokonanie schodów było dla niej wielkim problemem. Matka strofowała ją nawet za głośny śmiech – bo śmiech też męczy.

Matka, Stanisława Mygowa, wspominała w audycji radiowej w 1971 r.: "Halszka uczyła się sama, mogłaby równie dobrze zostać analfabetką. Zachorowała jako 9-letnie dziecko. Jak mogłaby żyć, gdyby nie ciągła ciekawość świata? Nie chciała życia w fotelu, nie chciała życia bezczynnego. Chciała żyć".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kiedy stan zdrowia Haliny poprawia się, zdaje egzaminy do dziewiątej klasy i zostaje przyjęta do prywatnego gimnazjum "Nauka i Praca". Po jego zamknięciu przenosi się do żeńskiego I Liceum Ogólnokształcącego im. Juliusza Słowackiego. Pod koniec 1950 r. z powodu złego stanu zdrowia przerywa naukę w liceum, do którego już później nie wraca.

Maturę zdała eksternistycznie w połowie czerwca 1955 r. Dostaje pięć piątek – z polskiego, historii, biologii, geografii z geologią, fizyki z astronomią, i cztery czwórki – z rosyjskiego, nauki o konstytucji, matematyki i chemii.

Halina buntowała się przeciwko ograniczeniom narzucanym przez chorobę. Chciała żyć, jak normalna, zdrowa kobieta. Uwielbiała się stroić i dobrze wyglądać. "Lata 60., szare ulice, szarość, szarość, szarość. Jakby z popiołu świat. I na tej ulicy Haśka. Ona nigdy nie poruszała się sama, zawsze ktoś jej towarzyszył. Była nie tylko niezwykle piękna, ale też zupełnie inaczej wyglądała, bo koleżanki z Ameryki przysyłały jej ciuchy, które naprawdę było widać. Haśka wyglądała jak kolorowy ptak w kurniku. Jak się z nią szło przez ulicę, to sto procent ludzi oglądało się za nią, kobieta czy mężczyzna, wszyscy" - wspominał brat poetki, Zbigniew Myga.

Jako 18-latka w sanatorium w Kudowie poznała swojego męża, 23-letniego malarza i filmowca Adolfa Ryszarda Poświatowskiego, także chorego na serce. Wyszła za mąż wbrew radom rodziny i lekarzy. Nie zamierzała poświęcić życia na chorowanie, chciała czuć się kobietą, a nie kaleką. Małżeństwo nie trwało długo, Adolf zmarł na serce wiosną 1956 r. Halina dowiedziała się, że została wdową, podczas kuracji w Rabce. Miała 20 lat.

Reklama

W tym samym roku zadebiutowała, publikując swoje wiersze w "Gazecie Częstochowskiej". Za jej odkrywcę uważa się krytyka literackiego i poetę Tadeusza Gierymskiego, który – jak sam napisał w artykule "Pożegnania poetki" w tejże gazecie w 1967 r. – zrobił to z litości, nie oceniając jej poezji bardzo wysoko. Jej pierwszy zbiór poezji "Hymn bałwochwalczy" pojawił się rok później i zebrał przychylne opinie krytyków i poetów. Następne wiersze zebrane zostały w trzech kolejnych tomikach poezji: "Dzień dzisiejszy" (1963), "Oda do rąk" (1966) i "Jeszcze jedno wspomnienie" (1968, pośmiertnie).

"Spotkanie z poezją Poświatowskiej jest dla mnie niezwykłym doznaniem. Bo chyba żadna poetka nie potrafiła tak sensualnie ująć zjawiska miłości jak ona. Całe jej życie było tańcem na linie, lawirowaniem między życiem a śmiercią. A właściwie było grą z samym życiem o każde przeżycie, każdą emocję, każde doznanie. O jeszcze jeden pocałunek, o bliskość i miłość. Szczególnie tą zmysłową, stąd też pomysł na słuchowisko. Aby właśnie w tym intymnym, tak bliskim spotkaniu spróbować opowiedzieć o niej. O targających nią dylematach. O spotkaniu z samą sobą" - powiedziała PAP Maria Marcinkiewicz-Górna, autorka i reżyserka słuchowiska pt. "Haśka. Opowieść o Halinie Poświatowskiej".

Poświatowska jest zaliczana do tzw. pokolenia "Współczesności", obok m.in. Andrzeja Bursy, Stanisława Grochowiaka, Marka Hłaski i Mirona Białoszewskiego, debiutujących ok. 1956 r. Ona sama nie identyfikowała się z żadną grupą literacką. W jej twórczości przeplatają się motywy kruchości życia, miłości i śmierci, szkicuje portrety kobiet pragnących miłości i świadomych przemijania.

Reklama

"Poezja Haliny Poświatowskiej czytana po latach nic nie traci ze swojej energii, ze swojej nerwowości, ze swego drżenia, ze swej zmysłowości. Im późniejszy wiersz, tym bardziej ma się wrażenie, że autorce spieszyło się. To oczywiste, że miała wielką potrzebę wypowiedzi, ekspresji - i tragiczne poczucie, że brakuje jej czasu. Już nawet nie szukała tytułów, wiersz opatrywała asteryskami [znak graficzny w kształcie gwiazdki, stosowany zamiast tytułu utworu poetyckiego - przyp. PAP]" - powiedział Adam Zagajewski, cytowany w książce "Poświatowska we wspomnieniach i inspiracjach" (2016) autorstwa Kaliny Słomskiej i Zbigniewa Mygi.

Malarka i poetka Sabina Lonty oceniła, że Poświatowska "słowem, jak pędzlem, malowała poetyckie obrazy". "Skazana na szpitalną egzystencję, silniej odczuwała tętno życia - jego barwy, zapach i piękno. W jej wierszach jest wszystko: zachwyt, miłość, tęsknota, ból, ciągłe cierpienie, samotność i oswajanie się ze śmiercią..." - mówiła Lonty.

Hanna Banaszak, wokalistka jazzowa i estradowa, poetka wyznała w książce "Poświatowska we wspomnieniach i inspiracjach", że w poezji Haśki "ogromne wrażenie zrobił na niej splot najgłębszych człowieczych emocji z pogranicza miłości i przemijania oraz bolesny, poetycki zapis odchodzenia pięknej, młodej, inteligentnej i utalentowanej osoby. [...] Czytając strofy Poświatowskiej, stajemy się niejako osobami towarzyszącymi tej zrozpaczonej dziewczynie w kresowym odczuwaniu życia. To tak, jakbyśmy trzymali ją za rękę, aż do ostatniego, najcichszego tchnienia".

Reklama

Poetka dostała od losu szansę na kilka lat normalnego życia dzięki ryzykownej operacji przeprowadzonej w Filadelfii. "Wolę umrzeć na stole operacyjnym, niż żyć, dusząc się powoli" - mówiła. Po operacji jej serce prawie całkowicie odzyskało sprawność. Szansę od losu na normalne życie wykorzystuje w pełni - w USA spędza trzy lata, m.in. studiując na Smith College, tej samej uczelni co Sylwia Plath. Po powrocie do kraju zamieszkała w Krakowie, zdała na IV rok filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego i wprowadziła się do słynnego Domu Literatów na ul. Krupniczej. Zakochała się w chłopaku młodszym od niej o siedem lat, Lubomirze Zającu. Zabierał ją na imprezy, na wędrówki w góry – a przecież jej wada serca już się odnawiała. Nie chciała się przed nim przyznać, jak bardzo jest chora, bała się, że ją zostawi. Romans miał bardzo dramatyczne zakończenie. W czasie jednej z kłótni Poświatowska połknęła kilka garści tabletek digitalisu. "Patrząc, jak słoik z tabletkami wypada jej z ręki i toczy się po podłodze, prosi: +Zawieź mnie do kliniki. Teraz+.

Przez kilka następnych dni z trudem odróżnia jawę od snu. Po tygodniu jej serce spokojnieje, wyostrza się wzrok i myśli. Do kontaktów z Lubomirem już nie dojdzie" - pisała w swej książce Kalina Błażejowska.

Mężczyzną, który zostawił najwyraźniejszy ślad w twórczości Poświatowskiej, był Ireneusz Morawski, niewidomy poeta. Poznali się w Częstochowie w 1956 r., pisali do siebie, kiedy Halina była w Stanach. Ale kiedy Poświatowska wróciła do Polski, Ireneusz zerwał z nią kontakty. Chciała opublikować ich korespondencję, ale Morawski nie zgodził się. Buntował się przeciwko kreacji literackiej, nazywał to wyprzedawaniem uczucia. Jego listy do Poświatowskiej pt. "Tylko mnie pogłaszcz" ukazały się dopiero w 2017 r. nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

"Halina Poświatowska ze względu na swoje wiersze o miłości i wczesną śmierć otoczona jest nimbem sentymentalizmu. Jednak gdy lepiej pozna się jej biografię, można zauważyć też jej inną twarz - była złośliwa, egocentryczna, uparta. I muszę przyznać, że ta druga twarz Poświatowskiej bardziej mnie pociąga" - mówiła w wywiadzie dla PAP Kalina Błażejowska, autorka biografii Haliny Poświatowskiej "Uparte serce" (2014).

Reklama

Poświatowska dostała kilka darowanych lat życia, ale choroba wróciła. Sukces amerykańskich lekarzy okazał się przejściowy, organizm Haliny wracał do stanu poprzedniej niewydolności. Upalne lato 1967 r. spędziła w szpitalu w Krakowie. Lekarze uznali, że kwalifikuje się do operacji wstawienia sztucznej zastawki, ale ostrzegali ją przed ryzykiem. Poświatowska zdecydowała się: była zdesperowana. 3 października 1967 r. przeszła operację w warszawskim szpitalu przy ul. Płockiej. Przez tydzień jej stan na przemian pogarszał się i poprawiał, była przytomna. Zmarła 11 października w wieku 32 lat.

Została pochowana na częstochowskim cmentarzu św. Rocha. (PAP)

autor: Katarzyna Krzykowska

ksi/ skp/

2022-10-12 12:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ogólnopolska, jubileuszowa pielgrzymka ruchu Wiary i Światła w Polsce

[ TEMATY ]

pielgrzymka

wiara

jubileusz

Bożena Sztajner / Niedziela

W okresie, gdy kierujemy wzrok na ukrzyżowaną Miłość ogłaszam Wam radosną nowinę, że dnia 5 maja 2018 r. przy Sanktuarium Pasyjno-Maryjnym w Kalwarii Zebrzydowskiej odbędzie się ogólnopolska, dziękczynna, jubileuszowa pielgrzymka z okazji 40-lecia istnienia Wiary i Światła w Polsce.

Krzyż, będący trudem nie do uniesienia staje się dowodem całkowitego oddania
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Nominacje do Nagrody im. J. Długosza

2025-10-01 08:52

[ TEMATY ]

Międzynarodowe Targi Książki

Mat.prasowy

Jury 28. Konkursu o Nagrodę im. J. Długosza ogłosiło listę 10 nominowanych książek. Konkurs, organizowany przez Targi w Krakowie w ramach Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie®, od lat wyróżnia najlepsze polskie publikacje naukowe i humanistyczne, które wnoszą istotny wkład w rozwój światowej nauki i kultury.

Tegoroczna edycja przynosi ważne zmiany. Poza prestiżową statuetką dłuta śp. Bronisława Chromego oraz 30 tys. zł dla autora, po raz pierwszy przyznana zostanie nagroda pieniężna 10 tys. zł dla wydawnictwa oraz wyróżnienie edytorskie. Nowości te podkreślają znaczenie pracy redakcyjnej przy tworzeniu wartościowych publikacji.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję