Reklama

Mobilki na drodze

Niedziela Ogólnopolska 25/2008, str. 42-43

Bożena Sztajner

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na polskich drogach coraz częściej można spotkać samochody, które oprócz zwykłej anteny radiowej mają na dachu drugą, zazwyczaj dłuższą. To kierowcy posługujący się CB-radiem. Urządzenie to, kiedyś niemile widziane, na które trzeba było mieć specjalne zezwolenie, dzisiaj robi prawdziwą furorę. Może warto o nim pomyśleć przed wakacyjnym wyjazdem?

Rozmowy w trasie

Reklama

- Mobilki, jak mnie słychać? - pyta przez radiowy eter jeden z kierowców. - Słychać cię, kolego, jasno i wyraźnie - odpowiada natychmiast inny użytkownik drogi. - Dzięki wielkie. Szerokości. - kończy krótki dialog językiem CB-radiowców pierwszy. Ale cisza w głośniku trwa zaledwie chwilę. - Jak ścieżka na Częstochowę? - dopytuje inny kierowca. - Przy wjeździe stoją krokodyle, a dalej suszą misie - ostrzega natychmiast życzliwy mobilek, czyli kierowca samochodu osobowego. Wiadomość natychmiast puszczana jest dalej w eter. Jeszcze większe poruszenie wśród kierowców wywołało hasło: „Koło Siewierza czarna vectra złapała jakiegoś mobilka”. Oznacza to nieoznakowany samochód policyjny z wideoradarem. Natychmiast wszyscy zwalniają do przepisowej prędkości, bojąc się zaproszenia do objazdowego kina, czyli radiowozu, gdzie po seansie (nagraniu wideo potwierdzającym przekroczenie prędkości) przyjdzie zapłacić bardzo drogi bilet (czytaj mandat).
Oczywiście, ostrzeżenia przed misiami, które suszą, czyli policjantami z radarami, to niejedyna treść rozmów toczonych dzięki CB-radiu. Urządzenie to staje się bardzo przydatne, gdy w obcym mieście nie potrafimy znaleźć drogi do celu. Na ogół życzliwi kierowcy poprowadzą błądzącego do celu lub do wyjazdu z miejscowości. I jeszcze w podziękowaniu usłyszy „Szerokości!”, czyli skrót od „Szerokiej drogi”. CB-radio to także idealny sposób na uniknięcie przynajmniej części korków. Życzliwi kierowcy po prostu wcześniej o nich ostrzegą, ewentualnie doradzą alternatywną drogę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Historia długiej anteny

Reklama

Użytkowników mobilnego radia kiedyś mogliśmy oglądać jedynie w amerykańskich filmach. Kierowcy olbrzymich ciężarówek wymieniali się na nich uwagami, rozmawiając o policjantach, ich największym wrogu, lub dziewczynach. Wszystko zaczęło się w latach czterdziestych dwudziestego wieku. Al. Gross w 1939 r. wynalazł tzw. walkie-talkie (czyt. łoki-toki). W 1943 r. zmontował pierwsze CB-radio. Skrót CB oznaczał „Citizen - Band”, czyli pasmo obywatelskie (27 MHz), takie, z którego mogą korzystać „normalni” obywatele. W połowie lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku CB trafiło do Europy. Oczywiście, nie do nas. W Polsce zaczęto z niego korzystać dopiero w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Początkowo użytkownikom dróg oddano do dyspozycji 28 kanałów, przy czym ostatni z nich służył jako tzw. kanał wywoławczy. W sytuacji, kiedy CB-radiowców nie było wielu, ta liczba wystarczała. Z czasem liczbę kanałów rozszerzono do 40. Obecnie kanał wywoławczy ma numer 19. Tam kierowcy ostrzegają się o korkach, „misiach z suszarkami” czy wypadkach. Kiedy chcą pogadać dłużej, przechodzą na któryś z pozostałych kanałów. Ale i tu są ograniczenia. Np. kanał 9. służy wzywaniu pomocy - pogotowia, straży pożarnej itd., natomiast kanał 2. zarezerwowany jest tradycyjnie dla taksówkarzy. Do lipca 2004 r., według polskiego prawa, by można było nadawać w paśmie CB-radia, trzeba było uzyskać pozwolenie w Państwowej Inspekcji Radiowej oraz w Państwowej Agencji Radiokomunikacji. Ze sprzętem nie było większych problemów, gorzej z możliwością korzystania z niego. Na szczęście ta sytuacja to już przeszłość. Trzeba tylko upewnić się, że nasze radio ma tzw. homologację. Większość z dostępnych na rynku urządzeń takową jednak posiada. Na początku lat dziewięćdziesiątych panowała nawet swoista moda na posiadanie w samochodzie CB-radia. Kiedy rozpowszechniły się telefony komórkowe, moda zaczęła zanikać. Dzisiaj wraca. Za korzystanie z CB-radia nie trzeba przecież płacić, jak za połączenia przez komórkę, a poza tym możemy rozmawiać z dziesiątkami nieznajomych użytkowników drogi.

Misie nie mają nic przeciw

Reklama

Jakiś czas temu media obiegła informacja, że policja zatrzymuje kierowców, którzy podczas jazdy samochodem korzystają z CB-radia. Funkcjonariusze jako podstawę wystawienia mandatu podawali art. 45 ust. 2 pkt. 1 ustawy z 20 czerwca 1997 r., Prawo o ruchu drogowym (DzU z 2005 r. nr 108, poz. 908 z późn. zm.). Przepis ten zabrania korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręce. Jednak prawnicy z Komendy Głównej Policji uznali, że definicji telefonu nie można rozszerzyć na CB-radio. Instrukcje te miały zostać wysłane do komend policji. CB-radio to nie telefon. - Biuro prawne Komendy Głównej Policji stanęło na stanowisku, że przepisy nie zabraniają korzystania w czasie jazdy z urządzeń nadawczo-odbiorczych typu CB-radio - mówi komisarz Adam Jasiński z KGP. Wyjaśnia, że analiza definicji technicznych urządzeń wykazała, że CB-radio nie może być uznane za telefon. Komisarz Jasiński przyznaje jednak, że bywają nietypowe sytuacje. Jak podaje portal internetowy www.naukajazdy.pl, w indywidualnym przypadku można rozpatrywać korzystanie z CB-radia w kontekście art. 3 kodeksu drogowego, który mówi o zachowaniu ostrożności na drodze. - Może być tak, że kierowca całkowicie skupi się na regulowaniu urządzenia, puści kierownicę i przestanie patrzeć na drogę. Wówczas policjant może ukarać taką osobę - mówi Adam Jasiński. Dodaje, że takie sytuacje zdarzają się na polskich drogach, ale są sporadyczne.
Niedawno jeden z dzienników napisał, że obecnie policja nawet zachęca kierowców do korzystania z CB-radia. Nie ma też nic przeciwko informowaniu się o usytuowaniu patroli na drogach. Polowanie na auta z charakterystycznymi długimi antenami to już przeszłość. - Rozmowy przez CB-radio to najlepszy sposób, żeby ominąć korki - radzi Wojciech Pasieczny z Komendy Stołecznej Policji. - Tam, gdzie rozejdzie się, że stoją „misie”, kierowcy jeżdżą ostrożniej - dodaje Piaseczny (dziennik „Polska”, 7 maja 2008 r.).

Kupujemy CB-radio

Reklama

CB-radio doskonale sprawdza się w czasie wakacyjnych wyjazdów. Większość kierowców używa CB-radia jedynie jako antyradaru, ale taka łączność to również doskonałe źródło informacji. Włączając się w eter, błyskawicznie możemy rozeznać się w sytuacji na drodze: gdzie tworzą się korki, gdzie są inne utrudnienia, albo gdzie można dobrze zjeść. Urządzenia sprawdzają się także doskonale, gdy na jakiś wyjazd ze znajomymi wybieramy się więcej niż jednym samochodem. Żeby się wzajemnie nie zgubić, możemy być w ciągłym kontakcie. I to za darmo.
Każdy użytkownik ma do dyspozycji jeden z 40 kanałów. Zawsze któryś z nich jest wolny, żeby pogadać. Nie powinno się jedynie „zaśmiecać” długimi rozmowami kanału wywoławczego, czyli 19., oraz zajmować kanał ratunkowy, czyli 9. A że CB-radia są dzisiaj bardzo popularne, znacznie spadła ich cena. Przypuszczam, że tani zestaw (radio plus antena) można kupić już za niecałe 300 zł, a używany jeszcze taniej. Osobiście nie proponowałbym kupować najtańszego zestawu. Na zakup urządzeń dobrej jakości trzeba wydać ok. 500 zł. Oczywiście, jest to suma za sprzęt nowy. Można też kupować znacznie droższe radia i anteny. Jeśli kogoś stać, to czemu nie… Najdroższe modele kosztują 1000 zł i więcej. Szybko jednak okaże się, że większość dodatkowych gadżetów wbudowanych w radio jest dla nas po prostu bezużyteczna. Fachowcy doradzają, by skupić się zwłaszcza na antenie. W dużym uproszczeniu: im dłuższa antena - tym lepsza. Te dobre mają 1,5 metra długości, choć nadal popularne są anteny metrowe. Większość z używanych w samochodach osobowych wyposażona jest w magnes, by można je było ściągnąć przy wjeżdżaniu do niskiego garażu lub po zaparkowaniu na niestrzeżonym parkingu, gdzie ktoś może nam ją po prostu ukraść. Antenę chowamy po zdjęciu np. do bagażnika. Kupując sprzęt, warto skorzystać ze specjalistycznych sklepów, gdzie nie tylko jest większy wybór i możliwość skorzystania z porady sprzedawcy, ale także na miejscu dokonana zostanie konieczna regulacja nowego wyposażenia naszego samochodu (strojenie anteny).

Słowniczek mobilków

Użytkownicy CB-radia mają swój język. Przy czym, jak każdy język, jest on ciągle tworzony przez dodawanie nowym terminów. Oto niektóre z określeń używanych przez CB-radiowców: apteczka na drodze - karetka pogotowia; teściowa - naczepa; misiaczki - policja; krokodylki - inspekcja transportu drogowego; dawca - motocyklista jadący jak wariat; dróżka lub ścieżka - droga; misiek na hulajnodze - patrol policji na motocyklu; suszarka - radar; zatwardzenie - korek na drodze; odkurzacz - policyjny motocykl; alpinista - pojazd wspinający się pod górkę; aptekarz - osoba jeżdżąca zgodnie z przepisami; Lepper - traktor; kolega - w eterze nie ma określeń „pan, pani”, wszyscy użytkownicy to koledzy i koleżanki.

I w drogę…

Jak we wszystkim, przy korzystaniu z CB-radia bardzo potrzebny jest zdrowy rozsądek. Choć korzystanie z niego nie rozprasza tak bardzo, jak telefon komórkowy, to jednak podczas rozmowy bardziej musimy się skupić na kierowaniu pojazdem. Stres, napięte terminy i poczucie anonimowości - to wszystko sprawia, że oprócz przydatnych informacji i życzliwości każdy nieraz spotka się z agresją, złośliwością i nieparlamentarnym słownictwem. Dlatego warto, używając CB-radia, postawić także na uczenie kultury. A może będzie to także jakiś sposób na ewangelizację. W końcu dzisiaj używa się w tym celu internetu, poczty elektronicznej czy SMS-ów, to dlaczego nie CB-radia? Na pewno nie jest to łatwe, ale próbować trzeba. A każdy, kto raz włączy się w eter, polubi ten sposób spędzania czasu w podróży…

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wincenty, czyli tam i z powrotem

Czy można zapanować nad wstydem? Podobno jeśli mocno wbije się paznokcie w kciuk, to czerwona twarz wraca do normy. Ale od środka wstyd dalej pali, choć może na zewnątrz już tak bardzo tego nie widać. Jeśli ktoś się wstydzi, że zachował się jak świnia, to w sumie dobrze, bo jest szansa, że tak łatwo tego nie powtórzy. Tylko że ludzkość tak jakoś coraz mniej się wstydzi rzeczy złych.

Ludzie wstydzą się: biedy, pochodzenia, wiary, wyglądu, wagi… I nie jest to wcale wynalazek dzisiejszych napompowanych, szpanujących i wyzwolonych czasów. Takie samo zażenowanie czuł pewien Wincenty, żyjący we Francji na przełomie XVI i XVII wieku. Urodził się w zapadłej wsi, dzieciństwo kojarzyło mu się ze świniakami, biedą, pięciorgiem rodzeństwa i matką - służącą. Chciał się z tego wyrwać. Więc wymyślił sobie, że zostanie księdzem. Serio. Nie szukał w tym wszystkim specjalnie Boga. Miał tylko dość biedy. Rodzice dali mu, co mogli, ale szału nie było, więc chłopak dorabiał korepetycjami, jednocześnie z całych sił próbując ukryć swoje pochodzenie. Dlatego, kiedy ojciec przyszedł go odwiedzić w szkole, Wincenty nie chciał z nim rozmawiać. Sumienie wyrzucało mu to potem do późnej starości.
CZYTAJ DALEJ

NASZA INFORMACJA: Leon XIV został zaproszony na Jasną Górę! Abp Wacław Depo u Ojca Świętego

2025-09-27 12:00

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Papież Leon XIV

Vatican Media

Abp Wacław Depo został przyjęty przez papieża Leona XIV na audiencji w sobotę 27 września 2025.

Arcybiskup jest na czele grupy pielgrzymkowej archidiecezji częstochowskiej, która pielgrzymuje do Rzymu z racji 100-lecia erygowania archidiecezji częstochowskiej oraz Roku Jubileuszowego. Abp Depo wręczył Ojcu Świętemu Leonowi XIV wyjątkowy dar - obraz Matki Bożej Częstochowskiej Królowej Polski.
CZYTAJ DALEJ

Koronka i miłosierdzie na skrzyżowaniach świata

2025-09-27 15:56

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

Red

Na skrzyżowaniach ulic, gdzie zazwyczaj pędzi codzienność i rozbrzmiewają klaksony samochodów, nagle zapada cisza. Grupa ludzi staje w kręgu, w dłoniach ściska różaniec i zaczyna powtarzać słowa, które od dziesięcioleci prowadzą tysiące serc ku nadziei.

To nie polityczny manifest ani protest społeczny, ale wołanie do Boga. I zarazem – modlitwa o miłosierdzie dla świata, który zbyt często zdaje się wymykać spod ludzkiej kontroli. Tak wygląda „Koronka na ulicach miast świata” – akcja, której skala z roku na rok rośnie i która swoją prostotą przypomina nam, że modlitwa naprawdę może przenosić góry.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję