Reklama

Stalinowskie praktyki we Wrocławiu

Niedziela Ogólnopolska 51/2008, str. 38

Jerzy Robert Nowak
Historyk, profesor wyższej uczelni i publicysta, autor ponad 40 książek i ok. 1500 publikacji prasowych

Jerzy Robert Nowak<br>Historyk, profesor wyższej uczelni i publicysta, autor ponad 40 książek i ok. 1500 publikacji prasowych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

W ostatnich latach miałem we Wrocławiu ponad 15 spotkań z czytelnikami, nieraz bardzo tłumnych - by przypomnieć choćby dwa spotkania z udziałem ponad tysiąca słuchaczy wiosną tego roku. Szczególnie gorąco wspominam bardzo aktywny udział w tych spotkaniach rodzin kresowiaków, tak uwrażliwionych na sprawy patriotyzmu i polskiego Losu. Do najwspanialszych wrocławskich „konfrontacji” ze słuchaczami mogę zaliczyć m.in. parę spotkań, organizowanych kilka lat na Wydziale Papieskim pod egidą jego ówczesnego Rektora, a dzisiejszego biskupa świdnickiego Ignacego Deca. Na tle tych pięknych wrocławskich wspomnień tym bardziej szokujące okazało się obecne zderzenie z praktyką nowej wrocławskiej cenzury, utrzymanej w iście stalinowskim duchu. Myślę tu o uniemożliwieniu w atmosferze nagonki planowanej od paru miesięcy na 10 grudnia 2008 r. konferencji Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego na temat obrazu dziejów Polski w krajach sąsiednich. Zorganizowana przez dyrekcję Instytutu Studiów Międzynarodowych UW konferencja miała nosić tytuł „Polska i Polacy we współczesnej polityce historycznej Niemiec, Rosji, Litwy, Białorusi i Ukrainy”. Miała być pierwszą w Polsce konferencją, analizującą sprawy zagrożeń wynikających z deformowania obrazu dziejów Polski w krajach sąsiednich. Wspomniałem już o tym wcześniej na łamach „Niedzieli”, poświęciłem tej sprawie w ostatnich miesiącach 10 dwukolumnowych artykułów na łamach „Naszego Dziennika”. Jak bardzo realne są to problemy, najlepiej świadczył świeżo omawiany przeze mnie na łamach „Niedzieli” skandaliczny wręcz projekt Muzeum Europejskiej historii. W projekcie tym wyraźnie po macoszemu potraktowano sprawę wkładu Polski w dzieje Europy, zacierając m.in. prawdę o tak wielkiej roli Rzeczpospolitej Obojga Narodów, o rozbiorach Polski, o polskim triumfie 1920 r. nad bolszewicką nawałą czy o Polskim Państwie Podziemnym czasów II wojny światowej. Wagę planowanej konferencji podnosił fakt, że wśród 10 naukowców, którzy mieli w niej uczestniczyć, miało znaleźć się również kilku polskich naukowców z Niemiec, Litwy i Ukrainy. Konferencję organizowali wybitni profesorowie Tadeusz Marczak i Zdzisław J. Winnicki - dyrektor i wicedyrektor Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego.
Nagle, zaledwie na kilka dni przed zaplanowaną konferencją, ze strony lokalnej redakcji „Gazety Wyborczej” został przypuszczony atak na jej organizatorów, wkrótce wsparty przez kilku miejscowych profesorów-cenzorów. Atak ten doprowadził do storpedowania konferencji naukowej, która miała poruszyć sprawy bardzo ważne dla obrazu dziejów Polski. Co więcej, atmosfera nagonki na wspomnianą wyżej konferencję przejawia się m.in. w żądaniu usunięcia ze stanowiska jej głównego organizatora - dyrektora Instytutu Studiów Międzynarodowych prof. Tadeusza Marczaka. Co najważniejsze, główną przyczyną udaremnienia tej konferencji stał się atak osobisty na mnie, jako jednego z 10 uczestników zaplanowanych dyskusji naukowych, pozbawiony jakichkolwiek konkretów, za to tym mocniej obfitujący w jadowite uogólnienia, w oszczerczy sposób kreujący mnie na antysemitę i ksenofoba, którego obecność zakłóci spokój szacownej wrocławskiej Alma Mater, ba, może doprowadzić do niegodnych zaburzeń.
Ludzie „Gazety Wyborczej”, która tak wiele zrobiła w ostatnich 19 latach dla wzmocnienia antypolonizmu i osłabienia polskiego patriotyzmu, od dawna nie mogą znieść roli odgrywanej przeze mnie w zwalczaniu krajowych i importowanych antypolskich fobii. Przypomnę, że już w 2001 r. na łamach „Niedzieli” prezentowałem po raz pierwszy teksty, demaskujące „100 kłamstw J.T. Grossa”, spotykając się z życzliwym wsparciem duchowym tak wspaniałego, patriotycznego hierarchy, jak abp Józef Michalik. W tym roku, dzięki wyczerpującemu objazdowi kraju z wykładami (64 spotkania w okresie od 9 lutego do 30 czerwca 2008 r.), definitywnie zmiażdżyłem kłamstwa czołowego antypolskiego i katolikożerczego idola „Wyborczej” - hochsztaplera Jana T. Grossa. W „Wyborczej” mają więc za co mnie nienawidzić i stąd kolejna kampania pomówień o rzekomy antysemityzm. Warto więc przy okazji przypomnieć, że ostro walcząc z przejawami antypolonizmu ze strony niektórych środowisk żydowskich, zawsze starałem się maksymalnie uwypuklać postacie polskich patriotów żydowskiego pochodzenia czy żydowskich polonofilów. Nikt w Polsce nie zrobił więcej ode mnie po wojnie dla spopularyzowania wciąż niedocenionych postaci, wspaniałych patriotów żydowskiego pochodzenia, od Leona Hollenderskiego poprzez ks. Józefa Unszlichta, Szymona Askenazego, Ludwika Hochfelda, Mariana Hemara do Dory Kacnelson (por. choćby mój tom „Przemilczani patrioci polscy”).
Na zablokowanej przez nagonkę „Wyborczej” konferencji miałem podjąć tematykę „Polska i Polacy we współczesnej «polityce historycznej» Rosji”. Jest to temat bardzo ważny, ponieważ pokazuje ogromnie wielką skalę świadomych zafałszowań obrazu dziejów Polski, dokonywanych przez elitę „dworskich” imperialnych historyków putinowskiej Rosji. Stanowią oni jakże przykre przeciwstawienie tak cennych, a dziś zepchniętych na margines rosyjskiego życia historycznego, prób obiektywnego pokazania obrazu historii Polski, zapoczątkowanych tak silnie w Rosji na początku lat 90. Dość przypomnieć świetne prace o Katyniu pióra słynnej rosyjskiej historyk Natalii Lebiediewej, prace nieżyjącego już Olega Kena czy rosyjskich historyków związanych z antystalinowskim Memoriałem. W moim referacie zamierzałem się skoncentrować przede wszystkim na przedstawieniu tak trudnego „boju o prawdę” na temat Polski, prowadzonego przez wspomnianą grupę obiektywnych rosyjskich historyków z maksymalnie wspieraną przez putinowską kamarylę grupą zawodowych fałszerzy historii, usprawiedliwiających dziś najskrajniejsze nawet zbrodnie stalinowskie wobec Polski, począwszy od paktu Ribbentrop-Mołotow po Katyń i wyniszczanie oddziałów AK. Nagonka „Wyborczej” i wpływowych wrocławskich „naukowców”-cenzorów uniemożliwiła zarówno mnie, jak i 9 innym uczestnikom konferencji przedstawienie w sposób naukowy spraw tak ważnych dla obrazu naszych dziejów.
W brutalny sposób złamano zasady wolności nauczania, sięgając do metod znanych w Polsce tylko z okresu stalinowskiego, względnie z czasów nagonki 1968 r. Cieszę się, że neostalinowskie zachowania wrocławskiego dogmatycznego betonu z kręgów tamtejszej „Gazety Wyborczej” i niektórych łże-profesorów spotkały się już ze stanowczym potępieniem w wielu kręgach wrocławskiej inteligencji. Dość wspomnieć jednoznaczne potępienie tych praktyk stalinowskich przez b. wicemarszałka Sejmu RP Janusza Dobrosza, prof. Wacława Leszczyńskiego, prezesa stowarzyszenia „Spotkanie i Dialog” Lecha Stefana, prezesa „Pro Cultura Catholica” ks. Stanisława Pawlaczka czy prezesa Związku Dolnośląskiego Adama Maksymowicza. Co jednak szczególnie cieszy, to fakt, że nawet na portalu internetowym lokalnej wrocławskiej „Gazety Wyborczej” zaczynają dominować coraz ostrzejsze głosy, piętnujące barbarzyńskie zablokowanie konferencji naukowej we Wrocławiu przez ludzi „Wyborczej”. Czytelnikom „Niedzieli” radzę sięgnąć do internetu pod hasło „Tadeusz Marczak” na wspomnianym portalu „Wyborczej”, a ja pozwolę sobie przytoczyć tu tylko dwa z jakże licznych wyrażonych tam głosów sprzeciwu wobec stalinowskich praktyk cenzorów z „Wyborczej”:

silesius.monachijski6 05.12.08, 15:01

„I to ma być wolność słowa? To zwyczajne kłamstwo i kneblowanie ust; Gross ma prawo wydawać w Polsce książkę, która obraża Polaków i dobre imię śp. Kardynała Wyszyńskiego; Książka Grossa jest pełna kłamstw i chamskich inwektyw pod adresem wybitnych Polaków; I kiedy prof. Nowak zaczyna z tym podłym paszkwilem walczyć, to jest wyzywany od antysemitów i zabrania mu się zabierać głos na Uniwersytecie, choć książki Nowaka spełniają kryteria pozycji naukowych, zaś książka Grossa (zapraszanego wszędzie jako «naukowiec») nie spełnia żadnych kryteriów publikacji naukowych; gdzie my jesteśmy??? w domu wariatów?? Czy «GW» i «prof.» Gross będą decydowały o tym, kto i o czym może w Polsce publicznie rozmawiać??”.

michal_polonus 05.12.08, 09:29

„Nie jest tajemnicą, że środowisko akademickie w Polsce jest zastraszone polityczną poprawnością. Wypowiadają się ci, którzy głoszą opinie po linii «Gazety Wyborczej».
Przypominam, że jednak prof. Nowak ma stopień doktora habilitowanego historii, zatem jest specjalistą w kwestiach, w jakich się będzie wypowiadał. Jego wykład na konferencji nie ma nic wspólnego z Żydami. (…)
Wychowani na «GW» to jedni z czołowych niszczycieli wolności słowa i wymiany myśli w Polsce.
Czy ta nagonka na Nowaka nie przypomina wam kampanii propagandowych za komuny?:)”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ksiądz z osiedla: warto kultywować tradycję, ale święconka nie jest najważniejsza w Wielkanocy

2025-04-19 07:54

[ TEMATY ]

Wielkanoc

archiwum prywatne

ks. Rafał Główczyński

ks. Rafał Główczyński

Warto kultywować tradycję, ale święconka nie jest najważniejszym elementem Wielkanocy. Od święcenia pokarmów ważniejsze jest uczestnictwo w Triduum Paschalnym, szczera spowiedź i przyjęcie Jezusa w Eucharystii - powiedział PAP ks. Rafał Główczyński, prowadzący na YouTube kanał Ksiądz z osiedla.

W Wielką Sobotę w Kościele katolickim przez cały dzień trwa święcenie pokarmów i adoracja Chrystusa złożonego do grobu. Tego dnia wierni przychodzą do kościołów ze święconkami w koszykach.
CZYTAJ DALEJ

Zmarł ks. Tomasz Burghardt

2025-04-17 15:01

https://ostfriesland.parafialnastrona.pl/wydarzenia-i-galerie

16 kwietnia zmarł ks. Tomasz Burghardt. Kapłan zmarł w 59. roku życia oraz 31. roku kapłaństwa.

Kapłan urodził się 26 lipca 1965 roku we Wrocławiu. Święcenia kapłańskie przyjął 22 maja 1993 roku z rąk kard. Henryka Gulbinowicza. Po święceniach został skierowany na swoją pierwszą placówkę wikariuszowską do parafii pw. Podwyższenia Krzyża św. w Środzie Śląskiej [1993-1996], następnie był wikariuszem w parafii pw. św. Franciszka z Asyżu we Wrocławiu [1996-1997], by następnie trafić do parafii pw. Narodzenia NMP w Lądku Zdrój [1997-2000]. Kolejna placówką wikariuszowską była parafia pw. św. Józefa w Bierutowie [2000-2001] oraz parafia pw. św. Karola Boromeusza w Wołowie [2001-2002]. W 2002 roku ks. Tomasz trafił do parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Oławie [2002-2005]. W latach 2005-2010 został mianowany dyrektorem Caritas Archidiecezji Wrocławskiej. Po 2010 roku pełnił posługę w Niemczech. Najpierw do 2013 roku w Polskiej Misji Katolickiej w Münster, a po 2013 roku aż do dziś był proboszczem w czterech katolickich niemieckojęzycznych Parafiach: Geeste, Dalum, Groß Hesepe i Osterbrock w Dekanacie Emsland Mitte oraz Duszpasterzem dla Katolików Języka Polskiego w Ostfriesland i Emsland.
CZYTAJ DALEJ

Pożegnanie z „check and balance”?

2025-04-19 10:26

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Ostatnie lata w polskiej polityce to eksplozja zamiany pojęć. Weźmy choćby tzw. populizm. Zgodnie z definicją (z łac. populus „lud”) jest to zjawisko polityczne polegające na odwoływaniu się w swoich postulatach i retoryce do idei i woli „ludu”, często stawianego w kontrze do „elit”.

Mimo iż jest to łatka przyklejana przez obóz lewicowo-liberalny konserwatystom, tak naprawdę jest to mechanizm przez nich samych coraz intensywniej stosowany. W naszym kraju widać to choćby przy okazji kolportowania narracji, zgodnie z którą Prawo i Sprawiedliwość to elita biznesowo-polityczna, którą trzeba „odsunąć od władzy” i odebrać pieniądze, którymi „się nachapali”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję