Reklama

Żyć - to znaczy pomagać innym

Niedziela Ogólnopolska 4/2009, str. 14-15

Kazimierz Szałata

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jeden ze świadków życia wielkiego ojca trędowatych powiedział o nim: „Czyż Raoul Follereau nie był gwiazdą, która przeleciała po ciemnym niebie epoki? Prosimy Boga, by posłał nam w tych dniach świadków miłości i proroków, którzy nauczą nas szukać sensu życia”. To słowa bp. Bernarda Agré, ordynariusza diecezji Abidjan, zacytowane przez dr. Kazimierza Szałatę w publikacji pt. „Moje imię - chrześcijanin”, wydanej w 2003 r., na 100. rocznicę urodzin Raoula Follereau. Znajdziemy tam również wyjątkową wypowiedź abp. Françoisa-Xavier Nguyęn Van Thuâna - Wietnamczyka, ówczesnego przewodniczącego watykańskiej Komisji „Iustitia et Pax”, zatytułowaną „Chrześcijanin - pasjonatem działającym na rzecz cywilizacji miłości”. Etapy życia i działalności Raoula Follereau autor ujmuje w trzech sentencjach: „Bóg jest miłością”; „Być szczęśliwym - to znaczy czynić innych szczęśliwymi”; „Żyć - to znaczy pomagać innym żyć”. Poniżej publikujemy obszerne fragmenty wypowiedzi abp. Nguyęn Van Thuâna.

Kochać i działać

Pośrodku pustyni, w Tamanrasset, podczas podróży w 1936 r. śladami Charles’a de Foucauld, Raoul Follereau i jego żona zatrzymali się w pobliżu osady, bo kierowca samochodu musiał dolać wody do chłodnicy. Dostrzegają wtedy wygłodniałe postacie wyłaniające się ze stepu i ich wylęknione twarze, przyglądające się im z oddali. Wtedy Raoul Follereau pyta przewodnika:
„- Kim są ci ludzie?
- To trędowaci.
- Dlaczego tutaj się znajdują?
- Bo są trędowaci.
- To rozumiem, ale czy nie byłoby im lepiej w wiosce? Co takiego zrobili, że są z niej wydaleni?
- Przecież mówiłem, są trędowaci.
- A czy ktoś przynajmniej się nimi opiekuje?”.
Państwo Follereau są oszołomieni tym spotkaniem. On sam napisze później: „Właśnie tego dnia zrozumiałem, że jest taka zbrodnia, dla której nie ma żadnej możliwej apelacji czy amnestii: to trąd”. Zasiew powołania zakorzenia się, a powolne kiełkowanie rozpoczyna się w żyznej glebie: w jego rodzinie. To właśnie od tego dnia imię Raoula Follereau zostaje trwale połączone z walką przeciwko trądowi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

O cywilizację życia

Swoją walkę z trądem Raoul Follereau prowadzi bez ustanku. Jest ciągle w terenie. Przekracza wszystkie granice państwowe: już w 1954 r. staje się prorokiem promieniującym na skalę międzynarodową.
Widać go wszędzie; podróże odbywają się w morderczym rytmie: Włochy, Wielka Brytania, Grecja, Liban, Indie, Wietnam, Japonia, kraje Pacyfiku, Papeete, Ameryka Łacińska, Wybrzeże Kości Słoniowej, Gwinea, Sahel, Algier, Irak. Przytoczmy przykład z regionu Sahelu, gdzie 56 lekarzy i 1500 sanitariuszy stanowią to, co on nazywa „małą armią miłosierdzia”. Łącznie przemierzają co miesiąc ponad 450tys. kilometrów... wstają o 4 rano po to, by wyruszyć o 5 przed świtem i dostarczyć w najbardziej odległe miejsca zbawienne lekarstwo, a przede wszystkim owo lekarstwo „rehabilitacji społecznej”. Trzeba leczyć zdrowych z ich absurdalnego lęku, bezsensownego i czasem zabójczego, który odczuwają w stosunku do tej choroby i do tych, którzy zostali nią dotknięci.
Pewnego razu w obozie wyciąga rękę do pierwszej chorej, Stelli, trędowatej. Ta jednak chowa rękę za siebie. Dyrektor obozu, nieco zażenowany, wyjaśnia Raoulowi Follereau, że regulamin jasno zabrania podawania ręki chorym. „Czy regulamin zabrania również ucałowania ich?” - pyta Raoul Follereau. Oficjele zaniemówili. Raoul Follereau przyciąga wtedy trędowatą za ramiona i ucałowuje ją. Następuje wybuch radości u chorych, którzy rzucają się, by ucałować swego przyjaciela i dobroczyńcę. Szepczą oczarowani: „Uścisnął mi rękę... przyszedł... pocałował mnie... jestem człowiekiem”. Raoul Follereau pokochał swego trędowatego brata tak, jak Chrystus go pokochał: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40).

Reklama

Bądźcie zawsze gotowi

Raoul Follereau nie zadowala się jedynie zbiórką funduszy na opiekę zdrowotną nad trędowatymi; urządza laboratoria, otacza się naukowcami, a wśród nich jest Buů Hôi, wielki wietnamski profesor, aby wynaleźć wszelkie sposoby, by unieszkodliwić trąd. Jako apostoł medycyny naukowej desakralizuje tę chorobę.
Raoul Follereau wszystko poświęca dla swej walki, 32 razy okrąża kulę ziemską: samolotem, statkiem, pirogą, jeepem czy na wielbłądzie... Nie oszczędza swojego zdrowia. W lecie 1956 r. zaprzyjaźnieni lekarze doradzają mu odpoczynek i kurację uzdrowiskową: „Evian albo Vittel, proszę wybierać!”, a on na to odpowiada: „I tu woda, i tam woda - wolę Pacyfik”. Doktor Reynier wzdycha: „Kiedy pozwolisz się leczyć, uwierzę w cuda!”.
Myślę, że to, co nas najbardziej interesuje, to chrześcijańskie życie Raoula Follereau w jego codzienności. W jego gabinecie - pokoju o niewielkich rozmiarach - wszędzie widać najróżniejsze przedmioty, wykonane przez „jego trędowatych”. Na jego biurku obrazek św. Wincentego ŕ Paolo i modlitwa przypisywana św. Franciszkowi z Asyżu:
„Panie, uczyń ze mnie narzędzie Twego pokoju...
Tam, gdzie rozpacz, niech przynoszę nadzieję...
Tam, gdzie smutek, niechaj wnoszę radość...”.
Tuż obok - część pokrwawionego całunu, który okrywał głowę zamordowanego Ojca de Foucauld, a obok - kawałek z jego pierwszej trumny, z pieczęcią postulatora procesu beatyfikacyjnego. Również rękopis Ojca Damiana, apostoła trędowatych na wyspie Molokai (na Pacyfiku), który zmarł jako trędowaty i został beatyfikowany przez Jana Pawła II. Raoul Follereau żyje w stałym kontakcie ze świętymi i bohaterami. Ich obecność jest stałą zachętą do przekraczania samego siebie, zwłaszcza w chwilach znużenia. Doświadczając obcowania świętych, robi wszystko, aby tym żyć. Jako wierzący uważa, że święci są wiecznie żywi i że znają jego przedsięwzięcia. Raoul Follereau był pod szczególnym wpływem spotkań z nuncjuszem apostolskim Angelo Roncallim, przyszłym Janem XXIII, z arcybiskupem Helderem Camarą, z Matką Teresą... Jedyny raz, kiedy pisząc o osobie żyjącej, używa słowa „święta”, dotyczy to Matki Teresy, w 1956 r. jeszcze mało znanej.

Ostatnie przesłanie

Świadom słabnącego zdrowia, Raoul Follereau z pogodą ducha i odwagą przygotowuje ostatni etap swej przygody. Przede wszystkim z samozaparciem pracuje nad zbudowaniem odpowiednio silnych struktur i nad walką przeciwko wszelkim trądom. Ustanawia André Récipona swoim następcą w organizacji Francuskiego Stowarzyszenia Raoula Follereau.
W 1977 r. Raoul Follereau redaguje ostatnie przesłanie do młodzieży. Chodzi o „Testament Raoula Follereau do młodzieży świata”, w którym dostrzegamy wspólne treści z przesłaniami Jana Pawła II do młodych.
Podczas pobytu w szpitalu tworzy ostatnie wiersze, w których ujawnia się jego wielka pogoda ducha i jego ufność Bogu. „Bóg jest dobry. Bóg jest miłością”. W pierwszej godzinie wtorku 6 grudnia 1977 r. Raoul Follereau wkracza w radość Pana.

2009-12-31 00:00

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wierny, aż po odmęt wód

Lekko zgarbiony, z wieńcem pięciu gwiazd nad głową w birecie. Ubrany w sutannę, rokietę i mucet – sięgającą łokcia, zapinaną na guziki z przodu pelerynę – tuli do serca krzyż albo palmową gałązkę. Czasem trzyma zamkniętą kłódkę, zapieczętowaną kopertę albo palec na ustach. Męczennik z Czech, który oddał życie za zachowanie tajemnicy spowiedzi – św. Jan Nepomucen

Co przydarzyło się Janowi?

CZYTAJ DALEJ

Święty Jan Nepomucen

Niedziela podlaska 20/2001

[ TEMATY ]

święty

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi. Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością. Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka. Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo św. Jana Nepomucena.

Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św. Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego. Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św. Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie Europę.

W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy, Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII zaliczył go uroczyście w poczet świętych.

Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana. Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie, komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie. Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę. Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej.

W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych. Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak zanikającego kultu św. Jana Nepomucena.

Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej sławy i szczerej spowiedzi.

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: kapłaństwo to nie jest fach, który można rzucić i zamienić na inny

2024-05-21 14:42

[ TEMATY ]

kapłaństwo

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

„Niech nad waszą kapłańską służbą pośród Polonii i nie tylko czuwają słudzy Boży kard. August Hlond i ks. Ignacy Posadzy. Traktujcie poważnie wasze kapłaństwo, bo kapłaństwo to nie jest fach, który można rzucić i w każdej chwili zamienić na inny. Kapłaństwo jest wieczne” - mówił abp Stanisław Gądecki. Metropolita poznański przewodniczył w poznańskiej katedrze uroczystej Mszy św., połączonej z udzieleniem święceń diakonatu czterem alumnom i święceń prezbiteratu trzem diakonom Towarzystwa Chrystusowego.

W Eucharystii uczestniczyli generał księży chrystusowców ks. Krzysztof Olejnik TChr, prowincjałowie z Australii, Brazylii, USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji, krajów, gdzie posługują chrystusowcy, rektor ks. dr Jan Hadalski i wychowawcy seminaryjni, siostry misjonarki, kapłani diecezjalni i zakonni oraz rodzice, krewni i przyjaciele alumnów.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję