Reklama

Niedziela Częstochowska

Radomsko gościnnie w Częstochowie

Szukam dla moich powieści takich postaci, które są ważne dla Polski – mówi Marian Grotowski

[ TEMATY ]

Częstochowa

kultura

histoiria

Marian Florek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Ośrodku Promocji Kultury Gaude Mater w ostatnich dniach stycznia odbyła się częstochowska promocja najnowszej książki Mariana Grotowskiego zatytułowana Włodkowic. To już trzecia pozycja wydawnicza pisarza, osadzona w historycznych realiach późnego średniowiecza i jest przyczynkiem do rozważań nad wkładem Polski w rozwój prawa międzynarodowego, które dzisiaj stanowi probierz demokratycznych fundamentów każdego państwa na świecie.

Historia uczy

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Podobno mamy teraz „swoje historyczne pięć minut”, które mogą się szybko skończyć. Tak, w związku z wojną na Ukrainie, skomentował polskie działania na arenie międzynarodowej Rolf Nikiel, były niemiecki ambasador w Polsce. Oczywiście, nic nie jest wieczne. Te słowa jednak bardzo mocno wybrzmiewają w kontekście twórczości literacko-historycznej Mariana Grotowskiego. Jego trzy powieści: Lesko o piastowskich początkach państwa polskiego, Szewc – o Janie Kilińskim i Włodkowic o słynnym polskim prawniku ks. Pawle Włodkowicu, są dowodem na to, że te polskie historyczne „pięciominutówki” złożyły się na historię tysiąca lat dziejów kraju nad Wisłą. Nie jesteśmy krajem sezonowym, tak jak nie chce już nim być Ukraina. Życie Mariana Grotowskiego, jego umiłowanie ojczyzny, troska o jej spuściznę i losy współczesne są dowodem głębokiej woli Polaków, by być narodem wolnym. Niestety, pewne środowiska i pewne osoby chyba inaczej pojmują niepodległość.

Marian

Marian Florek

– To jest cud, że Marian pisze. Życie mocno go doświadczyło, a wielu ludzi zawiodło. Jest czymś niezwykłym, by w tak dotkniętym przez los człowieku trwała poezja, a przecież od poezji zaczynał. Pamiętam na scenie jego recytacje. Zdobywał laury i nagrody na ogólnopolskich konkursach, natomiast później angażował się w programy artystyczne o tematyce patriotycznej. Kiedy byłam dyrektorem Miejskiego Domu Kultury w Radomsku, Marian przychodził do nas, jeszcze wtedy był pełen sił i optymizmu, by realizować na dużej sali widowiskowej naszej placówki przedsięwzięcia teatralne. Wielkie patriotyczne widowiska były bardzo udane i realizowane z wielkim rozmachem – dzieli się wspomnieniami prowadząca spotkanie Anita Pawlak-Zygma, od 25 lat prowadząca radomszczański Teatr Rekwizytornia.

Niepokorny

Reklama

– Jedna z radomszczańskich nauczycielek języka polskiego „rozkochała” mnie w literaturze. Stało się to przez nieustanną polemikę z nią na temat ocen naszych klasyków, m.in. Kamila Cypriana Norwida. Oczywiście dyskusja nieodmiennie kończyła się wstawieniem dwójki do dziennika. Klasa była zadowolona, bo lekcja zeszła, ale mnie na koniec roku groziła ocena niedostateczna. Musiałem się jakoś ratować i napisałem do wybitnego norwidologa Juliusza Wiktora Gomulickiego. W epistole opisałem moje klasowe dyskusje z nauczycielem na temat oceny polskich klasyków literatury. Z odpowiedzią udałem się do szkolnej rady pedagogicznej i koniec końców jakąś trójczynę dostałem – śmieje się Marian Grotowski.

Pisarstwo jako terapia

Pisarstwem zajął się dosyć późno, bo w wieku ok. 40 lat. Należał wówczas do radomskiej Grupy Literackiej Ponad. – Dowiedziałem się o konkursie na powieść dla młodzieży. Zacząłem pisać powieść Lesko o początkach polskiej państwowości. W pewnym momencie zapał literacki jednak minął, odłożyłem niedokończoną książkę ad acta, nie wiedząc, czy jeszcze do niej wrócę. Kiedy dowiedziałem się, że czeka mnie bardzo ciężka operacja serca, wróciłem do Leska, by nie myśleć o tym, co ma nastąpić. Pisanie mnie uspokajało; nie dumałem nad sobą, lecz o moich bohaterach – opowiada o swoich początkach.

– Nie jestem historykiem i historia nie jest w kręgu moich głównych zainteresowań, ale książkę Włodkowic z zainteresowaniem przeczytałam. Rozumiem zabieg uwznioślenia polskich dziejów. I to, co można dostrzec w jego książkach, jest też widoczne w osobie autora i jego sposobie bycia. Do wszystkiego i wszystkich podchodzi z godnością. Drugiego człowieka traktuje zawsze z wielkim szacunkiem. Podobnie ma się rzecz z prezentacją swojej twórczości. Nie może być bylejakości

– mówi Pawlak-Zygma.

Kultura śpiewacza Radomska.

Reklama

Pisarz szukał do promocji książki Włodkowic odpowiedniej oprawy muzycznej. Zgodził się to uczynić radomszczański chór Romantica, jednak pod warunkiem, że sam twórca zechce być członkiem rzeczonego zespołu. – Nie wiem, czy była między nami jakaś umowa barterowa, ale w czasie prapremiery mojej książki kierownik chóru – p. Mielczarek ogłosił, że jestem członkiem Romantica i nie miałem innego wyjścia jak się zgodzić – śmieje się twórca i dodaje: – Pisać czy śpiewać? To są dwa różne doświadczenia. Śpiew mnie odstresowuje, tym bardziej, że jestem po poważnej operacji serca i głos mam lichy, ale śpiewając, poprawiam jego kondycję.

Chór Romantica ostatnio został laureatem Wojewódzkiej Nagrody w Dziedzinie Kultury za 2022 r. Nagroda w wysokości 8, 5 tys. zł została przyznana przez Sejmik Województwa Łódzkiego. – Kostiumy, które mamy na sobie, są już trochę leciwe i dlatego szyjemy nowe eleganckie wieczorowe kreacje w kolorze granatowym. Dzięki nagrodzie mamy fundusze, by się upiększyć – cieszy się Olga Dąbrowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Radomszczańskiego Chóru Seniorów Romantica.

W samym Radomsku działają jeszcze trzy amatorskie chóry seniora, profesjonalny chóry Cantabile i Moniuszkowcy.

Można się pochwalić

Marian Florek

Chór jest emanacją dokonań ich członków w innych zespołach śpiewaczych. Pod tą nazwą istnieje już dwa lata i liczy obecnie 28 osób. Prowadzi ich Jan Mielczarek, akordeonista, autor muzyki i tekstów do wielu utworów.

– Bohater dzisiejszego wieczoru jest, jak wiemy, również poetą. I dzisiaj na promocji zaśpiewaliśmy jego utwór o Żołnierzach Wyklętych zatytułowany To my, żołnierze z mgły. W naszym chórze oprócz p. Mariana mamy jeszcze dwóch poetów i artystę malarza p. Bożenę Sygizman. Jesteśmy seniorami i przyjemnie jest w tym wieku wyjść i się spotkać. To dodaje nam animuszu i werwy. Wszyscy się szanujemy i lubimy – podkreśla Olga Dąbrowska.

Plany

Na wydanie czeka kolejna powieść historyczna Mariana Grotowskiego Zwycięzca, o abp. Zygmuncie Szczęsnym Felińskim, który był w czasie powstania styczniowego metropolitą warszawskim. – To on odważył się carowi powiedzieć to, co powtórzył później komunistom prymas Stefan Wyszyński: non possumus! Za to został zesłany na Syberię do Saratowa – wyjaśnia zasadnicze powody sięgnięcia po tę postać.

A w planach pan Marian ma kolejna powieść Emilia o listopadowym powstańcu Emilii Plater.

2023-02-20 09:22

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W Częstochowie – znaczy u siebie

Ks. Piotr Zaborski: – Zawsze bliska wszystkim Polakom – Częstochowa, duchowa stolica Polski. Od zawsze, a od roku szczególnie bliska, nowemu Arcybiskupowi Częstochowskiemu. Choć po roku mówić „nowemu” – nie wypada. Czy zadomowił się już Ksiądz Arcybiskup w naszym mieście i w naszej archidiecezji. A może już w swoim mieście i w swojej archidiecezji? Abp Wacław Depo: – W Częstochowie mam swój dom i jestem administracyjnie zameldowany, ale kościelnie jestem z nią związany już od 25 marca 1992 r., kiedy Radom jako sufragalna diecezja stała się również częścią metropolii częstochowskiej. Częstochowa była dla mnie zawsze czymś bliskim, nie tylko czymś poprzez miejsce. Przede wszystkim poprzez Cudowną Ikonę Matki Bożej i wszystko, co wiązało się z kultem maryjnym. Częstochowa była mi bliska poprzez Kościół i osoby, które ten Kościół stanowiły i stanowią do dzisiaj. Biskupie posługiwanie w diecezji to wizytacje, bierzmowania, wszelkiego rodzaju uroczystości i spotkania. W duchowej stolicy Polski to wyjątkowa troska o pielgrzymów, którzy przybywają tu z całego świata. Zdążył już Ksiądz Arcybiskup poznać ten swój skrawek Kościoła? - Wzdłuż i wszerz podążam po niej wizytując. Ale trudno powiedzieć, że w pierwszym roku ogarnąłem wszystkie z 312 parafii. Na pewno modlitwą i troską. Nie odwiedziłem jeszcze wszystkich parafii częstochowskich. Żyję, podobnie jak wierni, nadzieją wspólnego spotkania, przekroczenia progu ich świątyń i budowania wspólnoty osób. Spotykam się przede wszystkim z kapłanami, którzy są na co dzień moimi współpracownikami. To oni biorą ciężar głoszenia Ewangelii i sprawowania sakramentów świętych, a tym samym wiązania we wspólnotę ludzi może czasem obcych sobie, ale mieszkających w tych samych parafiach. Ludzi trzeba czynić wspólnotą. Piękne jest określenie Kościoła jako „Domu”, ale związanie się osób pomiędzy sobą i tym bardziej odpowiedzialności za siebie nawzajem to jest to czego nam ciągle brakuje. Od października słowo „wiara” odmieniamy przez wszystkie przypadki. Patrzymy na naszą wiarę, wyznajemy ją, a czasem chcielibyśmy, żeby ktoś nam pomógł ją tak zwyczajnie lepiej przeżyć. Stąd cenimy sobie wszelkie inicjatywy Kościoła w Roku Wiary. Czy Ojciec archidiecezji częstochowskiej odważyłby się powiedzieć jaka jest wiara jego dzieci? - W pytaniu Ksiądz Redaktor dotyka tajemnicy łaski i odpowiem tak, jak powiedziała św. Joanna d’Arc, gdy ją zapytano wręcz prowokacyjnie o to, czy jest w stanie łaski. Powiedziała, iż prosi Boga, by ją w niej zachował. I ja modlę się o to, aby moi diecezjanie byli ludźmi łaski Bożej i współpracującymi z nią, bo to nas nie tylko promuje, ale czyni świadkami wyznawanej wiary. Dla nas mieszkańców Częstochowa to miejsce życia, pracy, problemów, radości … Może niekiedy zapominamy o genius loci tego miejsca, które na mapie świata i na zegarze historii zajmuje niecodzienną pozycję. Jak z perspektywy dwunastu miesięcy widzi to miasto, cel pielgrzymek dla jednych, miejsce życia dla drugich – Arcybiskup Czestochowski? - Chciałbym podkreślić zadanie, które jest przed nami i to nie tylko dla naszego pokolenia, ale i dla przyszłych pokoleń częstochowian i w ogóle mieszkańców naszej archidiecezji. Nie umiemy chyba tak do końca dziękować Panu Bogu za owo genius loci. Za dar pielgrzymek apostolskich dziś już bł. Jana Pawła II i następców św. Piotra. W naszym sanktuarium był ks. Achilles Ratti – późniejszy Pius XI, wyświęcony na biskupa w warszawskiej archikatedrze. Był tu także bł. Jan XXIII, jako pracownik nuncjatury w Bukareszcie oraz Benedykt XVI. To co nam zostawili to jest – nie boję się tego powiedzieć, to dosłownie pisanie nowych kart Ewangelii na fundamencie jednej i tej samej Ewangelii, którą jest Chrystus. Rola Maryi przy Chrystusie i wskazywanie na te światła, które z Ewangelii i z życia Kościoła wypływają jest dla nas ciągle jeszcze zadaniem do spełnienia. Przeszliśmy nad tym programem zbyt szybko uważając, że go usłyszeliśmy. Bardzo mało stawialiśmy sobie pytań, jak temu nauczaniu jesteśmy wierni i na ile jesteśmy wierni drodze wyznaczonej nam przez następców Piotra. Błogosławiony Jan Paweł II powiedział, że „Częstochowa to dobre miasto”. Poprzeczka tej „dobroci” jest chyba wysoka, bo żeby dorastać do tego, aby być dobrym miastem to musi zachowywać Evangelium vitae, a więc szanować godność człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci. Ksiądz Arcybiskup staje po stronie Ewangelii życia w mieście, którego rządzący nie wsłuchują się w głos Honorowego Obywatela Częstochowy – Jana Pawła II, proponując na przykład finansowanie z kasy miasta „in vitro”, chcąc być nawet protoplastami projektu. Pamiętamy także wstydliwy dla mieszkańców pomysł „myta” od pielgrzymów. - Jan Paweł II myślał o Częstochowie jako mieście otwartym na przybywających doń ludzi. I to kształtuje Częstochowę od XIV wieku, od owej niezwykłej obecności Maryi. Chciałbym podkreślić, że otwarcie na pielgrzymów było i jest cechą tego miasta. Niedobrze jest jeśli w Polskę idzie przekaz pokazujący częstochowian jako ludzi mało gościnnych. Przypomnijmy VI Światowy Dzień Młodzieży i prawie dwa miliony młodych ze Wschodu i Zachodu goszczonych przez częstochowskie parafie i rodziny. W tych tematach przytoczonych w sensie głosowań, takich czy innych zapór dla rodzącego się życia poprzez wspieranie “in vitro”, które selekcjonuje życie nie mogę nie powiedzieć nie tylko, że jest to wbrew Prawu Bożemu, ale także, że to nie licuje z miastem, które jest maryjne i które pokazuje nam tajemnicę przyjścia na świat Syna Bożego po to, żeby ocalić każdego człowieka, od jego naturalnego poczęcia, a nie żeby selekcjonować życie. Początek lutego ubiegłego roku przerażał zimnem, a 2 lutego był chyba jednym z najzimniejszych dni w całym roku 2012. Przyroda potrafi zaskakiwać i popatrzmy na początek lutego tego roku. Może nie jest jeszcze wiosennie, ale jest zupełnie ciepło. Czy to taki znak przyrody, że po roku od ingresu wszystko się ociepliło? Czy Arcybiskup Częstochowski poczuł się w Częstochowie ogrzany ludzkimi sercami, ludzką życzliwością? - Zdumiewające jest w Ewangelii, że Pan Jezus mówi badajcie znaki czasu, bo umiecie rozpoznawać znaki na niebie i na ziemi … Co do tego ciepła, to ja uważam, że ono zależy od ludzi i ufam, iż łaska Boża, która ma moc przemieniania serc i umysłów ludzkich daje ciepło, które płynie ze wspólnoty serc. Idziemy razem na dobre i na złe. Sprostanie wyzwaniom, jakie tutaj napotykamy, choćby od strony utrzymywania kościołów czy dzieł, które są w naszej archidiecezji nie byłoby możliwe bez pomocy Bożej i wzajemnego zaufania. Nie byłoby możliwe bez troski kapłanów i wiernych. Czasy są jakie są i to co było do tej pory budowane na jakimś fundamencie godności osoby ludzkiej, dziś niejednokrotnie bywa zachwiane. Czasy są obliczone na sławę, popularność a nie na sumienie. W tych czasach musimy tym mocniej tworzyć jedność na fundamencie wiary w Chrystusa. Najświętsze Serce Jezusowe najpewniej ogrzewa i nasze serca miłością i troską o siebie nawzajem. Pan Bóg nawet z największego zła potrafi wyprowadzić dobro. To dobro pokazał nam także po profanacji Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, kiedy to cały Kościół w Polsce stanął razem z Metropolitą Częstochowskim w duchu ekspiacji przed Cudowną Ikoną Matki Bożej Częstochowskiej, przed którą w ostatnim dniu stycznia stanęli dyrektorzy katolickich rozgłośni, aby pod przewodnictwem Księdza Arcybiskupa odmówić akt ekspiacyjny. Profonacja pokazała z jednej strony grzech, a zarazem moc Bożą i siłę łaski Bożej. Ksiądz Arcybiskup w duchu Jana Pawła II modlił się za p. Jerzego oraz za tych, którzy dopuszczają się aktów świętokradczych w miejscach kultu. - Chciałbym w to wierzyć, że rzeczywiście była z nami większość Polaków. Ksiądz Redaktor powiedział, że cały Kościół w Polsce, ale również poza jej granicami zjednoczył się w tym akcie ekspiacyjnej modlitwy i przeproszenia. Chciałbym wierzyć, że tak jest, ale powiedzmy sobie szczerze, życzył bym sobie i Kościołowi w Polsce, aby było jak najmniej ludzi, którzy skomentują to wydarzenie, niestety niesławnym już powiedzeniem, „Polacy nic się nie stało”. To, że Obraz został ocalony poprzez kuloodporną szybę, i że oczyszczono sam ołtarz to wcale nie znaczy, że mamy być spokojni. Wydarzyło się coś więcej. Próbowano zniszczyć, jak powiedział o Obrazie Matki Bożej Jasnogórskiej, jeden z poetów „znak rozpoznawczy Polaków”. Znak na każdą emigrację, a emigracje są nie tylko te zewnętrzne, która wyprowadzają ludzi z Polski po to, żeby utrzymywać się poprzez prace najemną, ale są jeszcze emigracje wewnętrzne i one są groźniejsze, bo wtedy zapominamy kim jesteśmy, w kim mamy mieć nadzieję i oparcie. Tym bardziej wyrażam wdzięczność księżom dyrektorom rozgłośni katolickich, że zjednoczyli się tutaj na modlitwie oraz na rekolekcjach i byli również współuczestnikami tej modlitwy ekspiacyjnej. Z pewnością to przekażą poprzez swoje rozgłośnie, dlatego ufam, że łaska Boża będzie potężniejsza od tego grzechu i od wszelkich zniewoleń Wracam do programu, jaki wyznaczył nam Ojciec Święty Benedykt XVI: przechodzenie przez podwoje wiary. Program Kościoła w Polsce wskazuje nam na odkrycie tego, że jesteśmy solą ziemi, że mamy być tymi, którzy dają smak wierze, którzy tę wiarę zachowują i nią żyją. Każdy z nas ma także swój codzienny program wiary. Jaki jest ten codzienny program Arcybiskupa Metropolity Częstochowskiego wypływający z modlitwy osobistej, modlitwy brewiarzowej, z lektury Pisma Świętego, z przyklękania przed Obrazem Jasnogórskiej Matki Kościoła. - Ciągle na nowo musimy odzyskiwać łaskę wiary. Mówię odzyskiwać, bo słusznie mówił ksiądz poeta Jan Twardowski, że „trzeba nam wiarę utracać jakże często, ale tę urzędową, nadęta, zadzierającą nosa do góry, traktowaną jak polisa ubezpieczeniowa na życie, bo ona taką nie jest. Ona jest zawsze spotkaniem, a każde spotkanie jest inne”. Nie wolno powiedzieć „już mam, posiadam łaskę wiary i już się o nią nie lękam”. Ta łaska jest niespokojną łaską wymagającą codziennie wysiłku woli, umysłu i serca. Trzeba się opowiadać stale za Bogiem. Wszystkim, którzy wchodzą w przestrzeń mojej prawdy, wolności i modlitwy, zalecam powrót do przemówień Ojca Świętego Benedykta XVI, który w maju 2006 roku przypominał nam: „trwajcie mocni w wierze”. To jest program, który nakłada nam się wspaniale i opatrznościowo na zadania Roku Wiary. Temu zadaniu i realizacji z serca błogosławię w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. Dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ DALEJ

18-latka umiera po nieudanej 22-tygodniowej aborcji

2025-03-17 09:49

[ TEMATY ]

aborcja

Planned Parenthood

Autorstwa Robin Marty/commons.wikimedia.org

Planned Parenthood

Planned Parenthood

Śledztwo prowadzone przez agencję Operation Rescue wykazało, że 18-letnia Alexis Arguello zmarła po aborcji w drugim trymestrze ciąży, która nastąpiła wskutek powikłań, którym można było zapobiec. Według doniesień Planned Parenthood opóźniło pilny transfer pacjentki, narażając jej życie na niebezpieczeństwo i wywołując tragedię, której można było zapobiec.

Operation Rescue wszczęło pełne dochodzenie w sprawie śmierci Alexis „Lexi” Arguello, 18-letniej kobiety z Kolorado, która zmarła 6 lutego z powodu powikłań po aborcji, po opóźnieniu jej awaryjnego transportu ze szpitala Planned Parenthood w Fort Collins.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: ile jest w nas ojcostwa i macierzyństwa?

2025-03-19 19:40

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Julia Saganiak

- Ile jest w nas ojcostwa i macierzyństwa? Jakie jest nasze potomstwo? - pytał kard. Grzegorz Ryś w uroczystość św. Józefa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję