W nowym świetle
Jestem w więzieniu już siódmy rok, a do końca kary pozostały mi niecałe trzy lata. Nie, nie szczycę się tym, że jestem w więzieniu, to jest - co tu dużo mówić - moja degrengolada społeczna.
Na początku mojego pobytu w więzieniu buntowałem się i nie chciałem przyjąć do wiadomości tego, że zasłużyłem na karę. Początkowo myślałem, że to już koniec, że nic gorszego już mnie w życiu nie mogło spotkać. W areszcie śledczym myślałem o… odebraniu sobie życia. Z pętlą na szyi spojrzałem w kierunku drzwi, nad którymi wisiał maleńki obrazek Jezusa Chrystusa z napisem: „Jezu, ufam Tobie”. A pod tym obrazkiem inny napis: „Nie czyń tego”… Wówczas dotarło do mnie, że te słowa dotyczą mnie. Usiadłem na łóżku i zacząłem odmawiać Różaniec.
Od tamtych wydarzeń minęło 7 lat, w czasie których ukończyłem szkołę zawodową, skończyłem też technikum. Obecnie studiuję zaocznie, bo nie chcę tracić ani chwili na bezczynność. Więzienie nauczyło mnie pokory, cierpliwości i systematyczności. Każdą wolną chwilę poświęcam modlitwie. W warunkach więziennych odnalazłem spokój ducha i realizuję moje pasje - hoduję kwiaty, gram w szachy, studiuję psychologię, piszę wiersze i sztuki sceniczne. Pracuję społecznie w bibliotece, udzielam się w kółkach zainteresowań. Choć moja rodzina rozleciała się, pobyt tutaj odmienił mnie, pozwolił spojrzeć na otaczającą rzeczywistość w nowym świetle.
Ludzie, nie traćcie czasu na głupstwa, bowiem życie tak krótko trwa.
Czytelnik z ZK
Oczekujemy na listy pod adresem:
„Niedziela”, ul. 3 Maja 12
42-200 Częstochowa.
Na kopercie należy napisać: „Listy”
Pomóż w rozwoju naszego portalu