Reklama

Wiadomości

„Przed Szczytem NATO w Wilnie” - rozmowa z Tomaszem Szatkowskim – Ambasadorem Polski w NATO

Rozmowa Piotra Grzybowskiego z Ambasadorem Polski w NATO.

[ TEMATY ]

polityka

NATO

Przed Szczytem NATO w Wilnie

S. Indra/MSZ

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Grzybowski: Panie Ambasadorze słyszałem komentarz, że dopiero przełom ubiegłego roku był momentem ostatecznej decyzji dla wsparcia Ukrainy w przypadku eskalacji działań ze strony Rosji?

Tomasz Szatkowski: Polska polityka była spójna i konsekwentna od lat. Zawsze wiązała się ze wsparciem dla Ukrainy zachowania jej suwerenności, solidarnością i pomocą w wypadku konieczności obrony Ukrainy oraz ze sprzeciwem wobec ewentualnej agresji. To realizujemy konsekwentnie do dzisiaj, podejmując jako Rząd wiele inicjatyw, rozszerzając nawet pierwotnie przyjęte pomysły na inne kraje sojuszu NATO, czego koalicja czołgowa była i jest najlepszym przykładem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W jednym z wywiadów wspomniał Pan, że marzec ubiegłego roku był kluczowym dla losów wojny na Ukrainie. W jakim zatem momencie jesteśmy teraz?

Oczywiście z punktu widzenia wojskowego, każdy moment wojny jest kluczowy, natomiast ów przełom lutego i marca był momentem, który zdecydował, że Rosjanie ponieśli porażkę strategicznego planu podbicia Ukrainy. Jesteśmy w trakcie ofensywy ukraińskiej, która może dać nam szansę na zakończenie tego konfliktu w tym roku na takich warunkach, na jakich byśmy sobie życzyli. Podczas ofensywy lub bezpośrednio po niej, jeśli dojdzie do osiągnięcia sukcesu operacyjnego. Chodzi szczególnie o przełamanie pewnego „kręgosłupa” wojsk rosyjskich. Jeśli uda się system rosyjski znacząco osłabić, to za tym pójdzie odbicie terenów.

Jakie ryzyko związane z konfliktem na Ukrainie postrzega Sojusz jako najbardziej realne?

W wyniku stanowiska niektórych sojuszników doszło do samoograniczenia sojuszu wobec zakresu odstraszania i obrony na terytorium państw członkowskich i zakresu pomocy Ukrainie w obszarze sprzętu śmiercionośnego. Z perspektywy pierwszej ryzyko wiązałoby się z rosyjskim sukcesem operacyjnym na Ukrainie, który doprowadziłby do tego, że nastąpiłoby wyjście wojsk rosyjskich na rubieże kontaktów z sojuszem w szerszym zakresie, niż jest to obecnie. Ale takie ryzyko jest obecnie bardzo małe. Istnieje także ryzyko szybkiego odbudowania sił rosyjskich i wykorzystania doświadczeń z wojny na Ukrainie w przyszłości. Oczywiście monitorujemy działania Rosjan w tym zakresie.

Reklama

A z perspektywy polskiej?

Bardzo podobne, choć dodałbym jeszcze jedno ryzyko: mianowicie pozorne zakończenie otwartej wojny na Ukrainie i pozostawienie jej w szarej strefie, w stanie ciągłego zagrożenia ze strony Rosji, Ukrainę która nie jest w stanie się podźwignąć, jest ciągle podpalana na poziomie podprogowym przez stronę rosyjską. Takie zakończenie gorącej fazy konfliktu zatrzymywałoby Ukrainę właśnie w „szarej” strefie bezpieczeństwa, wpływając tym samym na buforową pozycję Polski i innych państw regionu.

Czy oznaczałoby to pogorszenie naszego bezpieczeństwa?

W zasadzie nic by się nie zmieniło względem tego, co było przed wojną w zakresie tej buforowości. Wówczas zwalczaliśmy każde odniesienie do statusu buforowości, w szczególności zasadność stosowania Aktu Stanowiącego NATO -Rosja, żeby nie wprowadzać, nie sankcjonować drugiej kategorii członkostwa w NATO dla państw wschodniej flanki. W przypadku Ukrainy taki status „poza blokowy” nie sprawdził się, co wszyscy widzą. Status „poza blokowy” wręcz zachęca do agresji. Gdyby Ukraina była częścią bloku NATO, to byłaby objęta gwarancjami bezpieczeństwa, co zniechęcałoby Rosję do podejmowania agresywnych działań. A tak możemy mieć zarzewie dalszego konfliktu, pole do dalszej ekspansji Rosji.

Czy NATO przewiduje scenariusze, gdyby dochodziło do intensyfikacji prowokowania incydentów przez Rosję np. na polskich samolotach, co miało ostatnio miejsce?

Oczywiście musimy zachować odpowiednią równowagę pomiędzy nieprowokowaniem, ale z drugiej strony podejmowaniem zdecydowanych reakcji w celu zachowania wiarygodności odstraszania. Jeśli będziemy dawali sygnały, że będziemy ustępować względem prowokacji, to druga strona będzie przesuwała tę granicę. To podważy cały system odstraszania. W wypadku jednoznacznych prowokacji, jak na przykład próba stworzenia niebezpieczeństwa dla statku powietrznego, powinniśmy odpowiadać w sposób zdecydowany szczególnie, gdyby to miało miejsce w przestrzeni powietrznej państw członkowskich Sojuszu. Jest to kwestia rozważnych, ale jednak zdecydowanych reakcji na tego typu zachowania. Są procedury, jest łańcuch dowodzenia ustalony w tych operacjach, więc wiadomo jak reagować. Istnieją tak zwane „rules of engagement” – procedury działania określające jak, kiedy i gdzie stosować wojskowe instrumenty siły, w tym np. warunki otwarcia ognia, itp.

Reklama

Wspomniał Pan o polskiej inicjatywie „koalicji czołgowej”. Czy udało się ją w całości zrealizować?

Polska przekazała Ukrainie bardzo dużo sprzętu, w tym sprzętu pancernego dla blisko trzech brygad pancernych. Pomoc od innych sojuszników nie idzie tak szybko jak można by tego oczekiwać. Dotychczas przekazano już wyposażenie dla blisko dwóch batalionów. Można by oczekiwać więcej od partnerów zachodnich, głównie Niemiec. Podejmowane są działania dla dalszego dostarczania czołgów np. z Hiszpanii, Duńczycy również przygotowują swój wkład. Ponadto podejmowane są działania wsparcia Ukrainy, które są nadal niewystarczające ilościowo i niezadawalające jeśli chodzi o czas realizacji.

A co z koalicją lotniczą F16, czy jest na nią szansa?

Utworzenie „Koalicji F-ów” nie będzie miało wpływu na losy rozpoczętej kontrofensywy, bo ze względu na czas trwania szkoleń samoloty nie zafunkcjonowałyby operacyjnie w działaniu, ale pokazywałoby to determinację sojuszników i zdolności do wspierania Ukrainy w dłuższej perspektywie. Polska wstępnie zadeklarowała gotowość do użyczenia infrastruktury szkoleniowej oraz przestrzeni powietrznej i poligonów, jednak ze względu na ograniczoną liczbę tych samolotów nie planuje się aktualnie ich przekazania. Należy pamiętać, że  polskie F-16, są także w nowszej wersji, niż inne egzemplarze które potencjalnie mogłyby być przekazane Ukrainie, co komplikowałoby proces szkolenia.

Reklama

Chciałem zapytać o „kuchnię” w dyplomacji w NATO. Czy rola, jaką spełniamy w pomocy Ukrainie zmieniła pozycję Polski, jej status? Czy Panu jest łatwiej rozmawiać z sojusznikami?

Doszedłem ostatnio do wniosku, że zmieniło się mniej, niż powinno. Oczywiście wszyscy mówią, że Polska zrobiła wiele, ale pozostają w mocy pewne stereotypy, czy też przyzwyczajenia do traktowania wschodnich państw frontowych NATO tylko jako konsumentów bezpieczeństwa. Oczywiście wojskowi zdają sobie sprawę, jakie są polskie plany, choćby w zakresie budowy swojego potencjału wojskowego, ale w wymiarze politycznym mam wrażenie, że jest swojego rodzaju stagnacja, pewne przywiązanie do sposobów podejmowania decyzji. Jest tendencja do podejmowania decyzji we własnym gronie, zwłaszcza wśród większych państw. Z drugiej strony może to, co się zmieniło, to nasza większa asertywność, z którą ci więksi już się pogodzili. Ale jeszcze musimy wypracować status państwa uznawanego jako niezbędny element danego rozwiązania.

Jakie jeszcze rzeczy z Pańskiej perspektywy są do dopięcia przed szczytem NATO w Wilnie?

Pilnujemy spraw w wymiarze obronnym, całej rodziny planów operacyjnych oraz kwestię dodatkowych wojsk sojuszniczych we wschodnich państwach frontowych. Chcemy, żeby szczyt był pozytywnym sygnałem dla politycznej perspektywy Ukrainy w kontekście NATO, przybliżania jej do struktur, wypełnienia obietnic z Bukaresztu. To jest też pokazanie Rosji, że nie ma powrotu do robienia interesów, jak kiedyś.

Reklama

A co ze Szwecją? Co, czy kto blokuje jej członkostwo?

Oczywiście liczymy, że po Finlandii i Szwecja dołączy do NATO. Mamy nadzieję, że dotychczasowy impas w rozmowach między Turcją, Szwecją i Finlandią zostanie wkrótce przełamany, by umożliwić sfinalizowanie członkostwa Sztokholmu w Sojuszu na Szczycie w Wilnie.

Pytanie o nowego Szefa NATO, czy rozmowy trwają?

Rozmowy kuluarowe oczywiście mają miejsce już od dłuższego czasu, ale nie widać jeszcze jasnego rozwiązania.

Czy Sojusz utrzymuje jakieś kanały komunikacji z Rosją, jeśli tak to na jakim poziomie?

Są rutynowe kanały komunikacyjne pomiędzy Przewodniczącym Komitetu Wojskowego NATO i Sojuszniczym Dowódcą Strategicznym ds. Operacji NATO, (SACEUR) a Szefem Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej. Są one w głównej mierze ukierunkowane na minimalizowanie ryzyka wystąpienia poważnych incydentów wojskowych lub błędów kalkulacji zamiarów z obu stron.

Na koniec, co z siłami szybkiego reagowania, była to jedna z inicjatyw ubiegłorocznego Szczytu NATO w Madrycie?

To jest kwestia nowej organizacji sił, aby były bardziej dostępne w bardziej elastyczny sposób, dla operacji Sojuszu. Jest to realizowane, o czym mówiłem w kontekście struktury sił. Stawiamy kolejne kroki w tym zakresie.

Organizatorzy

2023-06-16 16:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Przed Szczytem NATO w Wilnie” - rozmowa z Michałem Jachem

[ TEMATY ]

Przed Szczytem NATO w Wilnie

Archiwum p. Michała Jacha

Michał Jach

Michał Jach

„Przed Szczytem NATO w Wilnie” w rozmowie z Michałem Jachem – Posłem Prawa i Sprawiedliwości, Przewodniczącym Sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Piotr Grzybowski: Panie Pośle, jakie zadania stoją przed Komisją Obrony Narodowej polskiego Parlamentu?

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Nikaragua: od początku roku reżim wydalił 34 osób duchownych

2024-04-30 13:15

[ TEMATY ]

prześladowania

Nikaragua

Pomoc Kościołowi w Potrzebie/www.pkwp.org

34 katolickich osób duchownych musiało opuścić Nikaraguę w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2024 r. z powodu prześladowań Kościoła katolickiego przez reżim Daniela Ortegi i Rosario Murillo. Informację tę podała na niezależnej stronie internetowej „Despacho 505” badaczka i aktywistka Martha Molina, która na bieżąco informuje o atakach na Kościół w tym środkowoamerykańskim kraju.

Prawie wszystkie te osoby pełnią swoją posługę w innych krajach, głównie w Kostaryce i Stanach Zjednoczonych, a te, które są jeszcze seminarzystami, kontynuują formację poza Nikaraguą, wyjaśniła Molina, dodając, że jest świadoma sytuacji, ponieważ same ofiary skontaktowały się z nią, ale proszą o nieujawnianie ich tożsamości, ponieważ ich rodziny i członkowie ich zakonów pozostają w kraju. „Mam listę ze wszystkim, nazwiskami, parafiami i zgromadzeniami” - potwierdziła badaczka.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję