Reklama

Ks. Georg Gänswein

Niedziela Ogólnopolska 15/2011, str. 12-14

Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wieczorem 2 kwietnia 2005 r. Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej wydało niepokojący komunikat o pogarszającym się stanie zdrowia Jana Pawła II. Pobiegłem na Plac św. Piotra, by dołączyć do rzeszy ludzi, którzy modląc się, czuwali pod oknami papieskiego apartamentu. Zatrzymałem się przy schodach bazyliki, tuż obok monumentalnej figury św. Piotra. Przede mną stał ks. prał. Georg Gänswein, niemiecki kapłan, którego znałem z widzenia. Mieszkaliśmy niedaleko Watykanu, na sąsiednich ulicach, dlatego spotykałem go, gdy szedł do pałacu Kongregacji Nauki Wiary, gdzie pracował jako sekretarz kard. Josepha Ratzingera. Około godz. 21.45 z Bramy Dzwonów wyjechał samochóch na watykańskiej rejestracji. Wysiadł z niego abp Leonardo Sandri, substytut w Sekretariacie Stanu, który szybkim krokiem wszedł na schody bazyliki, gdzie był ustawiony mikrofon, i drżącym głosem oznajmił: „Nasz Ojciec Święty Jan Paweł II powrócił do domu Ojca”. Nie pomyślałem wówczas - byłem zbytnio przybity śmiercią „mojego” Papieża - że człowiek, który stoi obok mnie na Placu św. Piotra w momencie śmierci Jana Pawła II, będzie sekretarzem nowego Biskupa Rzymu. Te dramatyczne chwile przypomniałem ks. prał. Gänsweinowi, gdy rozpoczęliśmy naszą rozmowę o jego życiu i służbie u boku kard. Ratzingera i Benedykta XVI.

Reklama

Włodzimierz Rędzioch: - Czy w ten kwietniowy wieczór 2005 r., gdy umierał Jan Paweł II, pomyślał Ksiądz Prałat, że jego następcą zostanie Księdza Szef?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. prał. Georg Gänswein: - Nie, nie myślałem o tym, gdyż wówczas wszyscy byliśmy głęboko przygnębieni wielką stratą, którą poniósł Kościół. Pomimo że poniekąd spodziewano się śmierci Papieża, emocje i potrzeba towarzyszenia mu modlitwą w jego ostatniej drodze brały górę nad wszelkimi innymi sprawami.

- Czy to prawda, że kard. Ratzinger pragnął zakończyć karierę kurialną wśród książek, tzn. chciał zostać Bibliotekarzem Świętego Kościoła Rzymskiego, jak to wyjawił w jednym z wywiadów kard. Raffaele Farina, obecny Bibliotekarz?

- To prawda. Nie trzeba jednak powoływać się na innych, gdyż sam Papież wyznał to Peterowi Seewaldowi. Jak widać - człowiek planuje, Bóg decyduje!

- Co powiedzieliście sobie, gdy po raz pierwszy spotkał Ksiądz Prałat nowo wybranego Papieża?

- Gdy spotkaliśmy się, obiecałem mu oddać do jego całkowitej dyspozycji wszystkie moje siły. Od tego momentu każda minuta i każda godzina mojego życia, wszystkie moje myśli miały służyć misji, do której Opatrzność Boża powołała kard. Ratzingera.

- W dniu 19 kwietnia 2005 r. został Ksiądz Prałat sekretarzem Papieża. Kiedy Ksiądz zdał sobie sprawę z tego, że będzie najbliższym współpracownikiem Wikariusza Chrystusa, i jakie wówczas zrodziły się uczucia?

Reklama

- Zdawałem sobie z tego sprawę stopniowo. Było to jak lawina, jakby trafił mnie piorun, chociaż na początku nie zrozumiałem do końca, co mi się przydarzyło. Nie jest łatwo opisać moje uczucia w owych dniach - z jednej strony byłem wstrząśnięty, z drugiej - czułem głęboką wdzięczność.

- W roku wyboru kard. Ratzingera na Stolicę Piotrową Ksiądz Prałat obchodził 21. rocznicę święceń kapłańskich. Chciałbym teraz porozmawiać o kapłaństwie Księdza. W Niemczech, podobnie jak na całym Zachodzie, lata 70. XX wieku były okresem wstrząsów - kontestowano władze i autorytety, również autorytet Kościoła, kontestowano „tradycyjną” moralność, rozwijała się rewolucja seksualna. Jak w tej niesprzyjającej atmosferze w młodym, przystojnym Niemcu zrodziło się powołanie do kapłaństwa?

- Poczułem powołanie do kapłaństwa w przedostatnim roku gimnazjum - dojrzewało ono następnie krok po kroku. W mojej szkole - dzięki Bogu - nie było klimatu kontestacji. O ile pamiętam, atmosfera nie była wroga wierze ani Kościołowi. Odczuwało się raczej obojętność - większość ludzi nie interesowała się ani wiarą, ani Kościołem.

- Co mógłby Ksiądz Prałat powiedzieć o swojej rodzinie? Czy odegrała ona jakąś rolę w zrodzeniu się powołania?

- Pochodzę z wielodzietnej rodziny - jestem najstarszy z pięciorga dzieci. Nasz dom w niczym nie różnił się od innych domów miasteczka. Rodzice, podobnie jak i dziadkowie, byli praktykującymi katolikami, ludźmi wiary. Wychowywaliśmy się więc w atmosferze wiary i zaufania Bogu. Wszystkie święta kościelne obchodziliśmy z wielkim zaangażowaniem wewnętrznym i zewnętrznym.

Reklama

- W Monachium studiował Ksiądz Prałat prawo kanoniczne, ale kiedyś wyznał Ksiądz, że nie lubił tego kierunku studiów….

- Po święceniach kapłańskich przez 2 lata byłem wikarym w dużej parafii, po czym mój arcybiskup wysłał mnie na studia do Monachium. To prawda, że na początku ten kierunek studiów wcale mi się nie podobał, lecz z czasem - pogłębiając tę dziedzinę - odkryłem prawdziwe „perły” kanoniczne. W końcu byłem wdzięczny arcybiskupowi za to doświadczenie przezwyciężonej „jałowości”, dzięki któremu stałem się bardziej dojrzały.

- Kiedy wezwano Księdza Prałata do pracy w Watykanie? Jakie były pierwsze wrażenia z pobytu w Wiecznym Mieście?

- Wezwano mnie do pracy w Kurii Rzymskiej w styczniu 1995 r. Znałem już wtedy miasto, ponieważ w latach 80. przez rok studiowałem teologię na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Odwiedzałem Rzym jeszcze wielokrotnie przy innych okazjach.

- Na czym polegała praca Księdza Prałata w Kurii Rzymskiej?

- Na początku pracowałem w Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Mniej więcej po roku kard. Joseph Ratzinger, ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, poprosił mnie, abym przeniósł się do jego Kongregacji, gdyż potrzebował współpracownika mówiącego po niemiecku.

- Wróćmy do roku 2005, który był dla Księdza Prałata rokiem przeprowadzki do apartamentu papieskiego. Jak odbyła się „zmiana warty” między starym a nowym sekretarzem papieskim?

Reklama

- W sposób bardzo harmonijny. Spotkaliśmy się z don Stanislao (tak wszyscy nazywali w Watykanie abp. Stanisława Dziwisza - przyp. W. R.), który przekazał mi pewne rzeczy oraz pokrótce wyjaśnił, jak działa prywatny apartament papieski. Było to spotkanie bardzo serdeczne, do dziś zachowuję po nim miłe wspomnienia.

- Jak Ksiądz Prałat zorganizował sobie pracę, aby podołać wszystkim obowiązkom, które spoczywają na barkach sekretarza Papieża?

- Największym problemem było to, jak nie dać się zgnieść przez masę korespondencji i jak chronić przed tym także Ojca Świętego. Na początku bardzo trudno było znaleźć odpowiednie środki zaradcze. Z upływem czasu, po konkretnych doświadczeniach - a człowiek przecież uczy się szybko - sprawy zaczęły się toczyć coraz lepiej i w sposób bardziej zorganizowany.

- Czy nie ciąży Księdzu Prałatowi rola „więźnia” Pałacu Apostolskiego? Czy może Ksiądz wyjść bez problemów z Watykanu, np. wyjechać na wycieczkę lub iść do restauracji?

- Niektórzy mówią, że jestem w „złotej klatce”. Czasami to po trosze prawda, ale z drugiej strony - mamy bardzo dużo spotkań i wizyt, które są przeciwwagą tego „więzienia”. Od czasu do czasu odwiedzam moich przyjaciół i kolegów poza Watykanem. Próbuję też uprawiać sport. Poza tym nie powinniśmy zapominać o „rodzinie papieskiej”, która jest dla mnie wielką pomocą i osobistym wsparciem.

- Czy pomimo niezliczonych, całodziennych zajęć udaje się Księdzu Prałatowi utrzymywać kontakty z rodziną i przyjaciółmi?

Reklama

- Na początku musiałem pokonać pewne problemy, jednak obecnie udaje mi się utrzymywać żywe związki z rodziną i przyjaciółmi.

- Czy brakuje Księdzu Prałatowi rodzinnego Schwarzwaldu?

- Brakuje mi wielkich, schwarzwaldzkich lasów świerkowych i ich zapachu...

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku

2025-05-01 16:30

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, kiedy myśli, że Go nie ma lub że umarł, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną (Iz 49, 15-16) – powie Bóg.

Jezus znowu ukazał się nad Jeziorem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie ułowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, macie coś do jedzenia?» Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się wpław do jeziora. Pozostali uczniowie przypłynęli łódką, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć nie rozerwała się. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. To już trzeci raz Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje». I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»
CZYTAJ DALEJ

Najczęściej wybierane imiona papieży

2025-05-04 12:30

[ TEMATY ]

papież

konklawe

Adobe Stock

Innocenty, Grzegorz, Klemens, czy Leon? Wiele z imion papieskich, które kiedyś były chętnie przyjmowane, zostało zapomnianych na kilka stuleci. W oczekiwaniu na wybór nowego papieża zwraca na to uwagę niemiecka agencja katolicka KNA.

Jan: to imię nosiło 23 papieży, ale w rzeczywistości było ich mniej. Jana XX. nie było; w średniowieczu wystąpił błąd w liczeniu. Istniało także dwóch antypapieży o tym imieniu. Ostatnim noszącym to imię był bardzo popularny Jan XXIII. (1958-1963). Zwołał Sobór Watykański II, który zainicjował ważne reformy w Kościele.
CZYTAJ DALEJ

Poziom cholesterolu w tzw. bilansie 6-latka - rozporządzenie weszło w życie

2025-05-05 07:18

[ TEMATY ]

zdrowie

Adobe Stock

Dzieci w ramach tzw. bilansu sześciolatka będą miały wykonywany lipidogram. W poniedziałek weszło w życie rozporządzenie ministra zdrowia, które wprowadza zmiany.

Do bilansu wykonywanego na etapie przygotowania przedszkolnego dodano badanie przesiewowe w kierunku hipercholesterolemii rodzinnej. To badania cholesterolu całkowitego, cholesterolu HDL, cholesterolu LDL, triglicerydów, cholesterolu nie-HDL. Obecnie tzw. bilans sześciolatka zakłada m.in. ocenę rozwoju fizycznego, psychomotorycznego, mowy, wykrywanie skrzywień kręgosłupa, zniekształceń nóg, zeza, badania specjalistyczne i diagnostyczne w razie potrzeby.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję