Reklama

„Euro plus”, czyli kula u nogi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Premier Donald Tusk zdecydował o przystąpieniu Polski do porozumienia, które ma ustabilizować sytuację w strefie euro. Mimo że nie przyjęliśmy jeszcze wspólnej waluty i kłopoty z nią związane nas nie dotyczą, udział w tym pakcie nakłada na polską gospodarkę bardzo konkretne restrykcyjne zobowiązania. Ograniczą one naszą konkurencyjność i możliwość nadrabiania zaległości w rozwoju w stosunku do Niemiec oraz pozostałych najbogatszych członków UE. Zwiążą też ręce nowemu rządowi, który być może powstanie po jesiennych wyborach, bo to on będzie musiał wprowadzać w życie te trudne decyzje.

Od porozumienia dla konkurencyjności do paktu „euro plus”

Perspektywa bankructwa Grecji, jednego z krajów posługujących się walutą euro, i negatywnych konsekwencji dla całej strefy zmusiła pozostałe kraje, w tym zwłaszcza Niemcy i Francję, do utworzenia specjalnego funduszu pomocowego. Znalazło się w nim najpierw 250 mld euro, a docelowo ma być dwa razy więcej. Z pomocy, oprócz Grecji, skorzystała także Irlandia, a zanosi się na to, że wkrótce uczyni to Portugalia. Rząd w Berlinie, który dla ratowania euro i swoich banków, będących głównymi wierzycielami krajów zagrożonych niewypłacalnością, musiał podjąć niepopularną decyzję o wpłacie największej kwoty do tego funduszu, postawił dodatkowe warunki. Idą one w kierunku przejęcia nadzoru nad polityką gospodarczą i finansową krajów ze strefy euro przez instytucje UE, de facto przez Niemcy, w o wiele większym stopniu, niż to przewidywał i tak restrykcyjny Traktat Lizboński. Warunki te ładnie nazwano paktem dla konkurencyjności.
Porozumienie to ma funkcjonować w ten sposób, że jego sygnatariusze dobrowolnie zobowiązują się do wprowadzenia określonych reform wraz z dokładnym harmonogramem ich wdrażania. Następnie Komisja Europejska będzie je oceniała i sporządzała stosowne sprawozdania, które będą przedmiotem dyskusji i oceny na międzyrządowych spotkaniach przez przywódców innych krajów. Na początek pakt ten przewiduje wprowadzenie limitów zadłużania się, podwyższenie wieku emerytalnego, ujednolicenie systemu podatkowego przez podnoszenie VAT-u i wyrównanie stawek podatku dochodowego dla przedsiębiorstw, uzależnienie podnoszenia płac od wzrostu wydajności. Ponieważ pojawiły się głosy, w tym także w Polsce, że przyjęcie tego paktu będzie podziałem Unii na dwie części o dwóch prędkościach integracji, do udziału w nim zaproszono także państwa nienależące do strefy euro. I zmieniono jego nazwę na pakt „euro plus”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Węgry i Czechy mówią „nie”

Oprócz Polski do tego porozumienia przystąpiły: Dania, Bułgaria, Litwa i Łotwa. Te dwa ostatnie kraje są już w okresie przygotowawczym do przyjęcia euro, czyli w tzw. wężu walutowym ERM2 (kurs ich rodzimej waluty jest sztywno związany z euro), i w ciągu najbliższych 2-3 lat przyjmą wspólny pieniądz. Ich udział w pakcie, chociaż bolesny, jest z tego punktu widzenia uzasadniony. Dał temu wyraz premier Litwy Andrius Kubilius. Według niego, „sposób zaprezentowania paktu był arogancki: mogliśmy go przyjąć bez zmian albo odrzucić. Nie widzimy w nim też żadnej wartości dodanej. Ale przystępujemy do niego, bo to część naszej strategii przyjęcia euro”. Premier Danii zgłosił akces swojego kraju, ale jednocześnie zadeklarował, że pakt nie będzie miał wpływu na negocjacje płacowe ani na regulacje podatkowe. W przypadku tego państwa jest to de facto pusty gest, gdyż zawczasu zapowiedziano, że nie będzie się realizować postanowień paktu.
Zdecydowanie odmówili natomiast nasi główni partnerzy z Grupy Wyszehradzkiej. Zarówno Węgry, jak i Czechy do paktu nie przystąpią. Obawiają się przede wszystkim ujednolicania stawek podatkowych, które pozbawią nowych członków UE jednego z niewielu narzędzi pozwalających na przyciąganie inwestycji, tworzenie nowych miejsc pracy i nadrabianie zaległości w stosunku do bogatszych partnerów z Europy Zachodniej. Do paktu nie przystępują także Wielka Brytania i Szwecja, pilnie strzegąc swojej suwerenności i zdając sobie sprawę, że rezygnacja z niej w sferze gospodarczej prowadzi także do ograniczenia suwerenności politycznej.

Nadgorliwość godna lepszej sprawy

Premier Donald Tusk podjął decyzję o przystąpieniu Polski do paktu, kierując się partykularnymi interesami politycznymi. Za wszelką cenę chce pokazać, że jego działalność na arenie międzynarodowej przynosi efekty i Polska należy do najważniejszych krajów w Europie. Nie zważa jednak przy tym na długofalowe rezultaty gospodarcze, a w konsekwencji także polityczne takiej postawy. Uzyskał bowiem to, że będzie zapraszany na spotkania przywódców państw strefy euro, ale już na poziomie roboczego wypracowywania decyzji, czyli tzw. eurogrupy, polskiego przedstawiciela nie będzie. Bo też być go nie może, gdyż Polska nie jest w strefie euro. Tym samym nie będzie żadnego wpływu na decyzje. Udział szefa naszego rządu będzie tytularny, co najwyżej będzie on mógł wyrażać swoje opinie.
A cena za to jest wysoka. Po pierwsze - nie mając wpływu na wypracowanie decyzji, swoją obecnością będzie je firmował. Zostaliśmy więc sprowadzeni do roli figurantów. A po wtóre - zobowiązanie do wprowadzania zmian gospodarczych zapadło i presja na ich wdrożenie będzie rosła. Ujednolicenie stawek podatkowych czy ograniczenia w zakresie wzrostu płac są tak samo szkodliwe dla Polski, jak dla Węgier i Czech. Przy ich wprowadzeniu w życie zamiast przyciągać nowe inwestycje i tworzyć nowe miejsca pracy, na stałe staniemy się rezerwuarem taniej siły roboczej dla krajów bogatszych.
Walka z Europą „dwóch prędkości” nie ma sensu, gdyż jest to walka z wiatrakami. Polska zamiast za wszelką cenę, wbrew rzeczywistości społeczno-gospodarczej, dążyć do udziału w „prestiżowym klubie” i leczyć kompleksy niektórych elit, powinna skoncentrować się na walce o warunki dla szybkiego rozwoju siebie i sąsiadów z Europy Środkowej. Polska biedna i tak nie będzie szanowana, choćby premier Tusk wykonał jeszcze tysiące uścis ków z innymi przywódcami.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

[ TEMATY ]

Nakazane święta kościelne

Karol Porwich/Niedziela

Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2024 roku.

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę.

CZYTAJ DALEJ

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: nie było żadnych wątpliwości, kto powinien otrzymać awans generalski

2024-05-03 09:32

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

WOT

PAP/Paweł Supernak

Nie było żadnych wątpliwości, kto powinien otrzymać awans generalski, kto powinien zostać mianowany na te najważniejsze stanowiska dowódcze w wojsku polskim - podkreślił prezydent Andrzej Duda w swoim wystąpieniu po wręczeniu nominacji na stanowisko dowódcy generalnego RSZ i na stanowisko dowódcy WOT.

Prezydent Andrzej Duda wręczył w piątek akty mianowania gen. broni Markowi Sokołowskiemu na stanowisko dowódcy generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych i gen. bryg. Krzysztofowi Stańczykowi na stanowisko dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję