Reklama

Każdy z nas jest uczestnikiem Golgoty

Niedziela Ogólnopolska 19/2011, str. 30-31

Magdalena Niebudek/Niedziela

Podczas spotkania z reżyserem Lechem Majewskim w Częstochowie

Podczas spotkania z reżyserem Lechem Majewskim w Częstochowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rzadko się zdarza tak głębokie przywiązanie do tradycji europejskiej i chrześcijańskiej, jak w twórczości filmowej i plastycznej Lecha Majewskiego. W świecie sztuki XXI wieku, w którym nie brakuje postaw agnostycznych, objawia się w jego twórczości powrót do symboli - krzyża, Golgoty, apokalipsy - i przypomnienie obecności Boga w taki sposób, jak czynili to przez wieki wielcy artyści, malarze: Hieronymus Bosch, Pieter Brueghel, Leonardo da Vinci.

„Rycerz” przetarł mu drogę

Był 1981 r., kiedy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku Lech Majewski, absolwent Łódzkiej Szkoły Filmowej, zaprezentował swój pełnometrażowy debiut fabularny. Wtedy wszyscy z oczywistych powodów łaknęli filmów o treściach politycznych, toteż niewiele osób przyszło obejrzeć „Rycerza”. Jednak ci, którzy przyszli, dostrzegli niezwykłość tego filmu i zaprosili twórcę za granicę. „Rycerz” został z powodzeniem zaprezentowany na Festiwalu Kultury Średniowiecznej w Cambridge - i tak już zostało, reżyser zamieszkał w Anglii. „Rycerz” był kwintesencją średniowiecznego sposobu widzenia świata, balladą o królestwie pełnym nędzy, wojny i chaosu, w którym rycerz na koniu, błąkający się wśród wydm (grał go Piotr Skarga), rusza w poszukiwaniu swojego losu i złotostrunej harfy. Spotyka po drodze zło i dobro, także chorobę i śmierć. Klimat tego filmu przypominał trochę „Siódmą pieczęć” Ingmara Bergmana. Także „Rycerz” pozostaje niedopowiedziany, tajemniczy, wielowarstwowy, wreszcie - malarski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Współczesne moralitety

Majewski nie nakręcił odtąd filmu niezauważonego. Później zaczął również reżyserować spektakle operowe w Polsce i za granicą. Do „Pokoju saren” napisał libretto i - wspólnie z Józefem Skrzekiem - muzykę. Ma w dorobku realizacje scenograficzne. Rzeźbi, fotografuje, wypowiada się w sztuce wideo. Zrealizował także projekty komercyjne, takie jak „Lot świerkowej gęsi” (o słynnym samolocie multimilionera Howarda Hughesa).
Nawet sięgając po tematy współczesne w takich swoich międzynarodowych filmach, jak „Ewangelia wg Harry’ego” (jedna z jego opowieści o parach małżeńskich, wypreparowanych z naturalnego otoczenia, umieszczonych na... pustyni) czy „Angelus” (opowieść o kręgu okultystów i kręgu malarza prymitywisty ze Śląska Teofila Ociepki) opierał się na przypowieściach biblijnych. Opowiadał jednak o wszystkim specyficznym językiem współczesnej narracji filmowej, który nie do wszystkich trafiał. To musiało się zmienić i zmieniło się, kiedy zaczął dostawać na swoje filmy większe środki inscenizacyjne i mógł się pokusić o realizowanie dzieł epickich oraz rekonstrukcje fabularne wielkich obrazów. Na szczęście nie poszedł w kierunku środków obrazoburczych, szukania taniej sensacji, tak jak twórcy „Kodu Leonarda da Vinci”. Pozostał wierny europejskiemu, ewangelicznemu widzeniu świata, które jest przecież kwintesencją dawnej chrześcijańskiej kultury.

Reklama

Najważniejsza tajemnica musi być zakryta

Bohaterka filmu Majewskiego „The garden of Earthly Delights” jest historykiem sztuki i interesuje się malarstwem Boscha. Przygotowuje doktorat na temat jego głośnego obrazu „Tysiącletnie królestwo”, znanego powszechnie jako „Ogród rozkoszy ziemskich”. Naukowe zainteresowania łączy z osobistą fascynacją tym niesamowitym dziełem malarza. Próbuje rozszyfrować ukryte w obrazie tajemnice, znaleźć wskazówki pozwalające dostąpić rajskich rozkoszy już za życia. Film opowiada o niej niczym o Ewie z raju... filmowanej przez współczesnego Adama - filmowca. Ten film wielu mogło odczytać jako kontrowersyjny, ale był to widziany w obecnej perspektywie tylko przystanek reżysera w drodze do jego wielkiego filmu „Młyn i krzyż”.
Nie wszystko nasza tradycja chrześcijańska tłumaczy wprost. Oto zdanie reżysera Lecha Majewskiego na ten temat, wypowiedziane w wywiadzie dla Janusza Wróblewskiego, krytyka „Polityki”: „Gdyby mnie poproszono o definicję prawdy, odpowiedziałbym, że jest nią tajemnica. Bo tajemnica stanowi istotę naszego bytu, wszystkiego, co nas otacza (dobrze wiedzą o tym naukowcy), zaś człowiek postawiony w obliczu tajemnicy natychmiast ma ochotę ją rozgryźć. Drąży i zadowala się odpryskami, okruchami. Bo tajemnicę można tylko nadgryźć. Natomiast na poziomie kultury popularnej tajemnica zanika. Wszystko zostaje wyjaśnione. Wiadomo, kto zabił, o co chodzi. Opowieść się domyka, szkatułka pasuje do szkatułki. A dla mnie liczy się rozpiętość egzystencji w wielu wymiarach”.
Czyż nie jest to akceptacja ustanowionej przez Boga tajemnicy życia, symbolizowanej przez wskazane przez Niego już pierwszym ludziom rajskie drzewo życia i drzewo poznania dobra i zła?

Reklama

„Droga krzyżowa” Pietera Brueghla w filmie „Młyn i krzyż”

W swoim najnowszym filmie „Młyn i krzyż” reżyser postanowił pokazać losy postaci z namalowanego pięć wieków temu obrazu „Droga krzyżowa” Brueghla, przedstawić ich historie, rozbudowując kolejne wątki i układając wszystko w fabularną wizję. Sam - choć ustami Rutgera Hauera w roli Brueghla - opisuje tę wizję, wyjaśniając symbolikę, tłumacząc zależności. Sztuka Brueghla narzuca specyficzną, wieloplanową perspektywę widzenia wydarzeń, w której to, co jest najważniejszym tematem dzieła, rozgrywa się gdzieś na dalekim planie. Chrystus w tym obrazie Brueghla jest przysłonięty, zakryty i trzeba się wysilić, żeby Go dostrzec. Tak jest też z postacią Brueghlowskiego Ikara, legendarnego lotnika, którego noga wyłania się z fal morza.
Jest w filmie „Młyn i krzyż”, inspirowanym wizją malarską, aluzja do odwiecznej Golgoty, jaką jest także każde życie ludzkie. Człowiek może wybierać między dobrem a złem, poszanowaniem życia lub szarganiem nim. Majewski pięknie tłumaczy sens obrazu Brueghla, gdzie młyn na skale ze skrzydłami tworzącymi krzyż to symbol Kościoła, który wskazuje, gdzie jest ta granica i którędy człowiek powinien iść.

Uznanie w Polsce i na świecie

W ostatnich tygodniach i miesiącach oprócz oficjalnej kinowej premiery filmu „Młyn i krzyż” Lech Majewski odbywa wiele spotkań, prezentacji, wystaw. Zbiera pochwały nawet od twórców kina komercyjnego. Reprezentuje coś, co w kinie europejskim zanikło. Coś, co, niestety, zanikło w europejskiej sztuce współczesnej, nie tylko w kinie. Może tak musiało być, większego znaczenia nabrało kino amerykańskie nie tylko popularne, ale także w nurcie refleksji nad chrześcijaństwem, czego dowodem był sukces filmu „Pasja” w reżyserii Mela Gibsona (przypadkowa zbieżność nazwiska ze scenarzystą filmu Majewskiego Michaelem Gibsonem), którego cenił także Papież Jan Paweł II. Lech Majewski jednak przywraca dawne proporcje, a nawet więcej - przerzuca filmowy most między Europą a Ameryką. Europa ma znów coś ważnego do powiedzenia Ameryce - trzeba wracać do źródeł, a jednym z nich jest prawda wypowiedziana w Ewangelii. Może to musiało przyjść właśnie z Polski? Reżyser Majewski twierdzi, że miałby wiele do opowiedzenia o obrazie „Ostatnia Wieczerza” Leonarda da Vinci. Czy sztuka filmowa może być bliżej wiary niż poprzez pochylenie się nad wydarzeniami Wielkiego Tygodnia?

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież w Wenecji: Młody człowieku - wstań i idź!

2024-04-28 10:52

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

"Młody człowieku, który chcesz wziąć w ręce swe życie, wstań! Otwórz swoje serce przed Bogiem, podziękuj Mu, przyjmij piękno, którym jesteś; zakochaj się w swoim życiu. A potem idź! Wyjdź, idź z innymi, szukaj samotnych, nadaj barwy światu swoją kreatywnością, pomaluj drogi życia Ewangelią. Wstań i idź" - wezwał Franciszek podczas spotkania z młodzieżą na placu przed bazyliką Santa Maria della Salute w Wenecji. Papież zachęcił: "Weź życie w swoje ręce, zaangażuj się; wyłącz telewizor i otwórz Ewangelię; zostaw telefon komórkowy i spotkaj się z osobami!

Franciszek zachęcił młodych do dzielenia się doświadczeniami, które są tak piękne, że nie można ich zatrzymać dla siebie. "Jesteśmy tu dzisiaj właśnie po to: aby na nowo odkryć w Panu piękno, którym jesteśmy i by radować się w imię Jezusa, Boga młodego, który miłuje młodych i który zawsze zaskakuje" - powiedział papież.

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Miłość za miłość. Lublin w 10 rocznicę kanonizacji Jana Pawła II

2024-04-29 03:44

Tomasz Urawski

Lublin miał szczególny powód do świętowania kanonizacji św. Jana Pawła II. Przez 24 lata był on naszym profesorem i wiele razy podkreślał związki z Lublinem – mówi kapucyn o. Andrzej Derdziuk, profesor teologii moralnej KUL, kierownik Katedry Bioetyki Teologicznej KUL. 27 kwietnia 2014 r., na uroczystość kanonizacji Jana Pawła II z Lublina do Rzymu udała się specjalna pielgrzymka z władzami KUL. - Na frontonie naszego uniwersytetu zawisł olbrzymi baner z wyrażeniem radości, że nasz profesor jest świętym. Były także nabożeństwa w lubelskich kościołach, sympozja i zbieranie publikacji na temat Jana Pawła II – wspomina.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję