Reklama

Boże Narodzenie

Pora miłości i przebaczenia

Wieczór wigilijny w tradycji chrześcijańskiej to czas pojednania i miłości. Przy uroczyście nakrytym stole jest zawsze wolne miejsce dla niespodziewanego gościa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przy wigilijnym stole jest miejsce dla człowieka zbłąkanego i nieszczęśliwego, który w tym szczególnym dniu nie powinien zostać sam. Niestety, to już tylko pusta tradycja. Stawiamy dodatkowe nakrycie, nie myśląc, kto mógłby z niego skorzystać. W wielu przypadkach wystarczy spojrzeć w głąb siebie i w swoim sercu wyszukać człowieka, któremu powinniśmy wybaczyć i pojednać się z nim. Do tego celu prowadzą często zaskakujące sytuacje.
Z Edytą i jej córką Klarą umówiłam się w kawiarni. Długo namawiałam je na rozmowę. Nie chciały się zgodzić na upublicznienie swojej historii. Dopiero czas zbliżających się świąt Bożego Narodzenia zmienił ich decyzję.
Siedzą przede mną dwie kobiety. Edyta - elegancka, energiczna, nowoczesna kobieta, właścicielka dobrze prosperującej firmy i jej córka licealistka.
- Na rozmowę z panią namówiła mnie Klara, twierdząc, że nasza historia może przyczynić się do pojednania w czyjejś rodzinie. I to mnie przekonało, bo Bóg daje nam nieraz niepowtarzalną szansę oczyszczenia swojego serca z nienawiści, żalu.

Upadek wielkiej miłości

Historia mojego małżeństwa była banalna. Wielka miłość, która jest ślepa na wszystko. Nie widzi się wtedy wad swego partnera, a po ślubie przychodzi czas otrzeźwienia i człowiek się załamuje. Piotr był wspaniałym chłopcem, gdy go poznałam. Taki kolorowy ptak, z którym nigdy nie jest nudno. Związaliśmy się na zasadzie przeciwności charakterów. Ja - racjonalna, wyważona, analizująca każde swoje działanie, on - wieczny Piotruś Pan, który swoje winy zacierał w przeprosinach, czułościach.
Wszystko układało się pozornie dobrze, do chwili przyjścia na świat Klary. Piotr nie potrafił się odnaleźć w roli ojca. Znikał z domu. Myślałam, że się zmieni, w miarę upływu czasu zwiąże się emocjonalnie z dzieckiem. Ale później było coraz gorzej. Mój mąż był bardzo zdolnym architektem. Miał wszelkie dane, aby wybić się w swoim zawodzie, wziąć na siebie utrzymanie rodziny. Ja skończyłam studia chemiczne i zostałam na uczelni. Chciałam pracować naukowo, to była moja pasja.
Ale sprawy potoczyły się inaczej. Piotr związał się z podejrzanymi osobnikami, zaczął robić z nimi ciemne interesy, zaniedbywać swoją pracę. W końcu stracił etat w dobrze prosperującej pracowni architektonicznej.
Potem było już tylko gorzej. Alkohol i hazard. Początkowo wyglądało to niewinnie. Wyskoki alkoholowe tłumaczył interesami, przepraszał, przynosił kwiaty, prezenty. Klarę zasypywał zabawkami. Myślał, że swoją nieobecność w domu zrekompensuje podarunkami.
Wkrótce doszły do mnie wieści o zdradach Piotra. I znowu ten sam scenariusz: zaprzeczał, kajał się. Aż do czasu spotkania kobiety, z którą się na pewien czas związał. Wyprowadził się z domu. Wpadał jedynie po to, aby odwiedzić Klarę. Najboleśniejsze było to, że ja go nadal kochałam i gotowa byłam wybaczyć mu wszystko. On dobrze o tym wiedział i wykorzystywał to.
Po roku nieudanego romansu wrócił do nas. Postawiłam pewne warunki - szukanie stałej pracy, leczenie się z alkoholizmu. Zgodził się na wszystko. Razem z nim chodziłam na terapię antyalkoholową, wynajdowałam mu oferty pracy. Myślałam, że idzie ku dobremu, ale niepokoiły mnie tajemnicze telefony, po których zawsze gdzieś wychodził. Tłumaczył, że musi z czegoś żyć. Zaproponowałam, aby korzystał z moich zarobków, dopóki nie znajdzie pracy. Nie chciał o tym słyszeć. Wszystkie proponowane oferty pracy uwłaczały jego możliwościom. Po pewnym czasie przerwał terapię, twierdząc, że już jest wyleczony. Nie trzeba było długo czekać, aby zaczął znowu pić. I tak niepostrzeżenie wszystko wróciło do punktu wyjścia.
Od pewnego czasu zauważyłam, że z domu znikają cenne rzeczy. Twierdził, że nie ma z tym nic wspólnego. Zaczęłam go śledzić. Okazało się, że traci pieniądze w kasynie. Jakieś typy spod ciemnej gwiazdy zaczęły nachodzić nasz dom, żądając oddania długów. Piotr zmienił się, ale na gorsze. Był wobec mnie agresywny i wulgarny. Nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić. Wpadłam w depresję. Zaczęłam zaniedbywać pracę, dziecko. W końcu zwolnili mnie z pracy dydaktycznej na uczelni. Znalazłam jakiś mało płatny etat, ale z trudem mogłam podołać obowiązkom.
Punkt kulminacyjny nastąpił podczas I Komunii św. Klary. Chciałam, aby było uroczyście. Już w kościele zaczęły się stresy. Piotr przyszedł na Mszę św. podpity. Starałam się to ukryć. Prosiłam, aby wyszedł z kościoła. Poszedł i gdzieś przepadł. Dla rodziny zrobiłam uroczysty obiad. Oni, znając moje trudności, obdarowali Klarę pieniędzmi i złotem w monetach. Cieszyłam się, że dziecko będzie zabezpieczone. Ukryłam nasz skarb. Gdy po kilku dniach chciałam go ulokować w banku, okazało się, że wszystko zniknęło. - Edycie jeszcze dzisiaj na wspomnienie tej chwili zmienia się twarz, załamuje głos, nie może ukryć łez. - Widzi pani - podejmuje po chwili - te emocje jeszcze po tylu latach we mnie nie wygasły. Pomyślałam wówczas, jak podłym trzeba być człowiekiem, aby zrobić coś takiego własnemu dziecku. Zrozumiałam, że to koniec. Muszę z nim zerwać jakiekolwiek kontakty, bo inaczej on nas zniszczy. Po wielkiej awanturze wyrzuciłam go z domu. Chciałam zatrzeć po nim wszelki ślad. I udało się. Piotr jeszcze kilka razy dzwonił, starając się nawiązać kontakt z Klarą, ale wkrótce słuch po nim zaginął.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ucieczka w bezdomność

- Dalej to już moja historia, którą najlepiej sama opowiem - do rozmowy włącza się Klara. Mówi cichym, spokojnym głosem, pozbawionym emocji. - Początkowo, gdy ojciec odszedł, poczułam ulgę. Zapanował spokój. Po kilku latach zaczęłam odczuwać jego brak i straszny żal, że nie byłam dla niego ważna, że nigdy nie zatęsknił za mną. Z czasem jego twarz zacierała mi się w pamięci. Aż do chwili wycieczki klasowej. Wyjeżdżaliśmy w góry i na peronie dworca zobaczyłam koczującego na ławce mężczyznę. Był brudny, w wymiętym ubraniu, przy nim stały wypchane, poszarpane reklamówki. Twarz miał starą, zniszczoną. Spojrzeliśmy na siebie... i poznałam go. To był mój ojciec. Przestraszyłam się i wmieszałam w grupę koleżanek. Przez całą wycieczkę nie mogłam zapomnieć tego spotkania. Wstydziłam się, że mam ojca lumpa. A może to nie on - myślałam. Postanowiłam, że muszę to sprawdzić. Poszłam na dworzec. On tam był. Spał na ławce. Kilka razy podchodziłam do niego i się cofałam. Uciekłam. Chciałam go wymazać z pamięci. Nie potrzebował cię - uspokajałam siebie - wybrał takie życie, to ma karę - myślałam mściwie. Ale jakiś głos do mnie mówił: Przecież to twój ojciec i potrzebuje pomocy. Mamy nie chciałam w to mieszać, bałam się, że znów popadnie w depresję. Jeszcze kilka razy kręciłam się w pobliżu dworca, aż w końcu postanowiłam: Muszę się dowiedzieć prawdy o jego sytuacji.
Spotkałam go w poczekalni. Kręcił się przy barze. Podeszłam do niego. Był zaskoczony i zawstydzony. Przekonywał mnie, że to tymczasowy stan, że jest na jak najlepszej drodze do zmiany swego życia. W końcu się załamał i przyznał do swojej bezdomności. Kilka razy odwiedzałam go na dworcu. Przynosiłam mu jedzenie, dawałam jakieś drobne sumy pieniędzy. Dużo ze sobą rozmawialiśmy. Wiedziałam, że ojciec się zmienił. Jego uwagi były mądre. Czuł się winny i nie miał nadziei na odkupienie swoich win.

Wieczór wigilijny

Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Nie wyobrażałam sobie, abym mogła siedzieć w ciepłym domu, jeść potrawy wigilijne, a na dworcowej ławce siedzi mój ojciec. Zebrałam się na odwagę i powiedziałam o wszystkim mamie. Była wstrząśnięta i nie chciała o tym ze mną rozmawiać. Na drugi dzień sama podjęła rozmowę. Przekonywała, że załatwi tacie ośrodek opieki, ale ona nie chce mieć z nim nic wspólnego. Tłumaczyłam jej, że ojciec jest już innym człowiekiem, że powinna mu wybaczyć. - Jak ty możesz się modlić - w końcu wybuchnęłam - przecież odmawiając „Ojcze nasz”, mówisz: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Jeżeli nie potrafisz przebaczyć, to nie masz prawa przystępować do Komunii św. A ja i tak pójdę na Wigilię na dworzec do ojca - zakończyłam.
- W tej chwili moja córka mnie zawstydziła i dała dobrą lekcję - wtrąca Edyta. - Przemogłam się i sama odszukałam Piotra. To była bardzo trudna rozmowa. Zaprosiłam go do nas na święta. Był wzruszony i poruszony. W wieczór wigilijny przyszedł schludnie ubrany, z kwiatkami. Nigdy nie zapomnę szczęśliwych oczu Klary, wzruszenia mojego i Piotra. To był niezapomniany wieczór, który pozwolił nam rozpocząć nowe życie.
Dziś mija rok od tamtych chwil. Jesteśmy razem. Próbujemy odbudować nasze małżeństwo. Piotr rzeczywiście jest innym człowiekiem. Chodzimy razem na terapię do klubu AA. Mąż nie pije, pomaga mi w firmie. Nie jest ze wszystkim tak różowo, jak się wydaje. Mieliśmy i nadal przechodzimy bardzo trudne chwile, ale gdy się ma dobrą wolę i uczucie scalające nas, wszystko można pokonać. I gdy się ma tak mądrą i dojrzałą córkę jak Klara - śmieje się, obejmując dziewczynę.

2011-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: wigilijne kolędowanie z plejadą gwiazd

[ TEMATY ]

Częstochowa

Jasna Góra

wigilia

kolędowanie

TVP

artyści

Monika Książek/Niedziela

W wigilię Bożego Narodzenia odbędzie się rodzinny koncert kolęd z Jasnej Góry w wykonaniu plejady polskich gwiazd. W inicjatywie udział wezmą polscy artyści, którzy zapraszają do wspólnej modlitwy tradycyjnymi świątecznymi utworami. Widowisko religijne przygotowuje Program Pierwszy Telewizji Polskiej.

Reżyser Bolesław Pawlica podkreśla, że to wielki zaszczyt móc w tak wyjątkowym miejscu realizować świąteczny koncert. Jego formuła jest bardzo prosta. - Chcieliśmy, aby artyści zaprosili do wspólnego śpiewania swoich najbliższych, tak, aby było to rzeczywiście rodzinne kolędowanie - wyjaśnia reżyser. Dodaje, że „każda z gwiazd zaśpiewa jedną kolędę sama, po czym zaprosi kogoś bliskiego ze swojej rodziny, żeby razem z nim kolędować. - Mam nadzieję, że ta idea państwu się spodoba i koncert będzie piękny - mówił Pawlica.

CZYTAJ DALEJ

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem świdnickim - oskarżenia były fałszywe!

2024-04-18 08:02

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

screen/Youtube

We wtorek 16 kwietnia w Sądzie Okręgowym w Świdnicy zakończyła się sprawa przeciwko "Gazecie Wyborczej" i dziennikarce Ewie Wilczyńskiej - zastępcy redaktora naczelnego wrocławskiego oddziału gazety o naruszenie dóbr osobistych biskupa Marka Mendyka. Bp Mendyk wygrał kolejny proces.

W sierpniu 2022 r. na łamach tygodnika „Newsweek” i portalu „Onet” pojawił się wywiad z Andrzejem Pogorzelskim, który oskarżył duchownego o molestowanie go w dzieciństwie. Mimo przedawnienia i braku dowodów informację szybko podchwyciły inne media, w tym „Gazeta Wyborcza”, wywołując poruszenie w opinii publicznej i falę hejtu wylewaną na biskupa świdnickiego.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Wystawa unikatowych pamiątek związanych z bitwami pod Mokrą i o Monte Cassino

2024-04-19 18:33

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wystawa

BPJG

Unikatowe dokumenty jak np. listy oficera 12 Pułku Ułanów Podolskich z Kozielska czy oryginalną kurtkę mundurową typu battle-dress z kampanii włoskiej, a także prezentowane po raz pierwszy, pochodzące z jasnogórskich zbiorów, szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 można zobaczyć na wystawie „Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich”. Na wernisażu obecny był syn rotmistrza Antoniego Kropielnickiego uczestnika bitwy pod Mokrą. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha na Jasnej Górze.

Wystawa na Jasnej Górze wpisuje się w obchody 85. rocznicy bitwy pod Mokrą, jednej z najbardziej bohaterskich bitew polskiego żołnierza z przeważającymi siłami Niemców z 4 Dywizji Pancernej oraz 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino, w której oddziały 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa zdobyły włoski klasztor.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję