Reklama

Do likwidacji, marsz!

Niedziela Ogólnopolska 25/2012, str. 20-21

Dominik Różański

Prof. Romuald Szeremietiew

Prof. Romuald Szeremietiew

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: - Uwierzyliśmy już, że żaden wróg ani żadna wojna - poza tą polsko-polską - nam nie grożą i w związku z tym drastycznie ograniczamy armię. Jak Pan ocenia dokument Departamentu Transformacji MON pt. „Wizja Sił Zbrojnych RP - 2030”?

PROF. ROMUALD SZEREMIETIEW: - W tej „wizji” najciekawsze jest to, w jaki sposób definiuje się potencjalnego przeciwnika. Mówi się, że będą to siły najprawdopodobniej nieregularne, partyzanci, a nawet „dzieci żołnierze”...

- Jak w Afryce?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Tak. W Afryce i Azji zdarza się, że partyzanci porywają kilkuletnich chłopców i dziewczynki i przyuczają do posługiwania się bronią. Tacy zdemoralizowani dziecięcy żołnierze mają łatwość zabijania, są bezwzględni i okrutni.

- Dlaczego polskie wojsko musi być przygotowane do walki z dziećmi żołnierzami?

- Przyznam, że nie bardzo rozumiem całą tę definicję przeciwnika. Wygląda na to, że według wizji MON nasze siły zbrojne mają być przygotowane do działań z dala od terytorium Polski. Zakłada się, że nie grożą nam żadne konflikty z armiami regularnymi, a nasze bezpieczeństwo narodowe może być uzależnione wyłącznie od potężnych sojuszników, którzy w razie zagrożenia nas obronią.

- A to może być niemożliwe?

- Użycie wojska to w każdej sytuacji bardzo skomplikowana operacja, zwłaszcza że NATO jako sojusz nie dysponuje gotowymi w każdej chwili siłami zbrojnymi, lecz tylko deklaracjami państw NATO wydzielenia z ich armii sił do takiej sojuszniczej akcji; muszą więc w każdym przypadku zapaść odpowiednie decyzje rządów, co może trwać nawet kilka miesięcy. A w tym czasie wróg już może zająć napadnięte terytorium...

- Polska nie jest już w stanie sama skutecznie się bronić, nawet tylko do nadejścia sojuszniczej odsieczy?

- Nie ma takiej możliwości. Siły zbrojne RP są w głębokiej zapaści. Prawie zlikwidowano Marynarkę Wojenną, zanika obrona przeciwlotnicza, Siły Powietrzne kurczą się, a wojska lądowe znajdują się - moim zdaniem - w stanie rozkładu, są duże kłopoty, żeby z różnych jednostek zebrać wojsko nawet na ekspedycje zagraniczne. Nie ma szkolenia rezerw, czyli tego, co jest niezbędne do mobilizacji na wypadek zagrożenia wojennego.

- Czy procesy dostosowania armii do sojuszniczych wymagań nie idą w Polsce zbyt daleko, skoro trudno nawet skompletować ekipę misyjną?

- Wdrażaną reformę cechuje brak wyobraźni i niebywała bezmyślność. Całkowicie rozłożono wojskową służbę zdrowia, trudno dziś o lekarzy do obsłużenia naszych misji wojskowych. Nic dziwnego, skoro jeszcze za czasów ministra Komorowskiego zlikwidowano Wojskową Akademię Medyczną, przeciwko czemu protestowałem, ale to minister decydował. Ponury los spotyka zaplecze remontowo-produkcyjne armii; klinicznym przykładem jest likwidacja Stoczni Marynarki Wojennej, wysokiej klasy zakładu z dużymi szansami na budowę okrętów, także dla zagranicznych kontrahentów.

- Dlaczego stocznia musiała „zatonąć”?

- Padła ofiarą programu korwet „Gawron” - stocznia podpisała z MON umowę na budowę siedmiu okrętów, wyłożyła na to wielkie pieniądze, a potem okazało się, że okrętów nie będzie. Teraz na kadłubie „Gawrona” ma być instalowana jakaś „uboga” wersja patrolowca, może będzie na nim jakieś działko... Zapewne tylko po to, żeby łapać przemytników. A Rosjanie nieopodal rozbudowują swą flotę bałtycką, budują w Kaliningradzie duże okręty wojenne.

- Wygląda na to, że my niczego i nikogo się nie boimy...

- Rzeczywiście, na morzu i w powietrzu chyba nie. Wspomniałem o fatalnym stanie obrony przeciwlotniczej. Rakiety p-lot. są coraz starsze, wykruszają się, ich liczba musi się więc stale zmniejszać. Obecnie restrukturyzacja polega na tym, że stale zmniejsza się liczbę dywizjonów p-lot. - było 25, a ma być 16. Planowane są już bodaj tylko dwie brygady rakiet przeciwlotniczych, a wkrótce będzie tylko jedna.

- Co zatem jeszcze zostało z polskiej armii?

- W wojskach specjalnych mamy kilka jednostek, w tym sztandarowy „Grom”. Pewnie gdyby zaszła taka potrzeba, uskładałoby się jeszcze z wojsk lądowych jakąś zdolną do bojowego użycia brygadę, chociaż nominalnie mamy ich 15.

- Transformacja polskiej armii wciąż jest w toku - jakie i ile jeszcze zmian przed nami?

- Obecny minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak - następca sławnego ministra Klicha, który przeprowadził tzw. uzawodowienie armii - ma dokończyć pozostałe po poprzedniku 5 proc. procesów „Klichowych” pomysłów reformatorskich. „Zasługą” ministra Siemoniaka jest oczywiście rozwiązanie Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego i w następstwie likwidacja lotnictwa specjalnego. Zapowiada on też „reformę”, czyli likwidację szkolnictwa wojskowego, oraz - co najgroźniejsze - „reformę” systemu dowodzenia, która pozbawi Sztab Generalny kompetencji dowódczych. To jest zresztą pomysł zgłaszany ciągle przez gen. Stanisława Kozieja, obecnego szefa BBN...

- Na czym, Pana zdaniem, polega niebezpieczeństwo tego pomysłu szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego?

- Sztab Generalny stanie się jedynie organem planistyczno-doradczym. A w dodatku zakładana jest też likwidacja dowództw poszczególnych rodzajów sił zbrojnych, co wiąże się z niekonsekwencją w przypadku dowództwa wojsk specjalnych, ponieważ to ono w niedalekiej przyszłości miało wykonywać zadanie koordynowania i kierowania siłami specjalnymi w NATO...

- Czy - zdaniem Pana Profesora - ograniczenie liczby dowództw w siłach zbrojnych nie poprawi ich efektywności?

- Dowodzenie powinno dotyczyć trzech obszarów: taktycznego (czyli dowodzenia na polu walki), operacyjnego (kierowanie wielkimi akcjami militarnymi) i strategicznego (działania militarne w skali kraju), teraz zaproponowano kompetencyjną niejasność. W Polsce nie będzie jednego centralnego organu dowodzenia, a mają powstać dwa dowództwa strategiczne - do tzw. dowodzenia bieżącego oraz dowództwo operacyjne do kierowania wojskami działającymi poza granicami kraju. Zastosowano jakiś mało logiczny podział - to tak, jakby ludzi podzielić na mężczyzn i rudych... I będą dwa dowództwa strategiczne?

- To znaczy, że zamiast usprawnienia możemy mieć chaos, zwłaszcza w trudnych sytuacjach...

- System dowodzenia siłami zbrojnymi w okresie pokoju powinien mieć zdolność łatwego przekształcenia się w system dowodzenia wojennego. Z punktu widzenia naszej obronności bardzo ryzykowne jest to, że nie wiadomo, kto w razie wojny będzie dowodził.

- Bardzo niepokojące jest chyba również to, że z zawodowej armii odeszło już wielu oficerów, dobrze wykształconych specjalistów wojskowych. I wciąż odchodzą?

- Podobno obecny Szef Sztabu Generalnego, widząc, na co się zanosi, chciał się podać do dymisji, ale go Komorowski uprosił i został... Naprawdę ogromnym problemem jest ucieczka wykwalifikowanego personelu, zwłaszcza podoficerów i młodszych oficerów. W 2011 r. odeszło z wojska ponad 7 tys. żołnierzy, w tym ponad 40 proc. to ludzie bez uprawnień emerytalnych, co znaczy, że frustracja wśród wojskowych jest ogromna.

- Jak w takiej sytuacji wytłumaczyć zapowiedzianą, niemal doszczętną likwidację szkolnictwa wojskowego?

- Pan minister mówi, że w armii pokojowej ma być więcej „wojska w wojsku”, czyli że trzeba zlikwidować wszystkie „obciążenia”, takie jak...szkolnictwo wojskowe. To jest nieodpowiedzialne postawienie sprawy, bo przecież właśnie w okresie pokoju trzeba szczególnie dbać o to wszystko, co sprawi, że w razie zagrożenia armia będzie silna i sprawna. Niezbędny jest rozwój myśli wojskowej i nowych technik wojskowych, nie wspominając o kształceniu przyszłych dowódców... Nie można więc lekceważyć nauki wojskowej. A w Polsce mamy jeszcze naprawdę zdolnych naukowców i ciekawe osiągnięcia wojskowej nauki.

- Skazane teraz na przepadek?

- Wojskowa Akademia Techniczna, która powinna być ośrodkiem myśli technicznej, ma zostać przekształcona w zwykłą szkołę oficerską... Reszta szkół oficerskich ma być zlikwidowana. A moim zdaniem, powinniśmy zagwarantować, aby każdy rodzaj sił zbrojnych z uwagi na swą specyfikę miał własną szkołę.

- Teraz na placu boju pozostanie tylko mocno zdegradowany WAT?

- Na to wygląda. Oznacza to zdeprecjonowanie nauki wojskowej, a likwidacja szkół oficerskich prowadzi wprost do upadku szkolenia oficerów dowódców. Akademia Obrony Narodowej, która powinna przygotowywać wyższą kadrę dowódczą, kształcić decydentów najwyższego szczebla w dziedzinie kierowania obronnością, a przede wszystkim być państwowym ośrodkiem analiz i ekspertyz strategicznych - też ma być zlikwidowana albo przekształcona w coś mniej ambitnego.

- Panie Profesorze, a może naszym reformatorom naprawdę chodzi o to, żeby armia była mniejsza, ale nowocześniejsza, stąd te cięcia? Od dawna wiele mówi się o modernizacji armii.

Reklama

- Dziś już wiadomo, że nasza armia wcale nie jest nowocześniejsza, chociaż jest coraz mniejsza.

- Dlaczego nie jest nowocześniejsza?

- Dlatego, że pieniądze wydawane są bez sensu. Jeżeli wytyczono fałszywy kierunek zmian - a więc postawiono na armię ekspedycyjną - to np. duże środki muszą być wydawane na lotnictwo transportowe. Taki transport nie jest zbyt przydatny w obronie Polski, bo wojsko może być wcześniej ulokowane w miejscach przewidzianych do obrony. W priorytetach MON pojawia się jakiś „program pancerny” - armia ma być wyposażona w mobilne pojazdy pancerne, które mają być gdzieś przerzucane... To będzie jakiś latający czołg? Kupiliśmy kołowe transportery opancerzone, ale okazało się, że w Afganistanie są narażone na ostrzał, przed którym nie chroni ich posiadany pancerz. Trzeba więc było dodatkowo je opancerzyć... Z takim opancerzeniem te pojazdy nie mogą pływać. A to jest podstawowy wymóg w obronie kraju... Na podobnie nieprzydatne dla krajowej obronności uzbrojenie i sprzęty wydajemy ogromne pieniądze.

- Jednak chyba całkiem sporo jeszcze zostaje na „potrzeby własne”. Dlaczego więc nie widać postępu modernizacyjnego?

- Dlatego, że pieniądze te nie są wydawane!

- Dlaczego?

- Jeżeli minister podpisuje plan zakupów na rok bieżący dopiero w maju, to uwzględniając procedury przetargowe, nie sposób wydać do końca roku budżetowego kilka miliardów złotych na zakupy. Pieniądze wracają więc do ministra finansów, który jest z tego bardzo zadowolony.

- I może o to właśnie chodzi?

- Nie można tego wykluczyć.

- Kiedyś mówiło się w Polsce: „za mundurem panny sznurem”, a dziś żołnierz w mundurze to niezwykle rzadkie zjawisko...

- I nie tylko dlatego, że mamy coraz mniej żołnierzy. Wojskowi wstydzą się chodzić w mundurach. Przebierają się w nie „w pracy”, a i tak czasami o tym zapominają, bo nie wszędzie „w biurze” mundur jest obowiązkowy. Mamy więc takie wojsko w konspiracji! Zanika patriotyzm, a żołnierze nie są motywowani służbą Ojczyźnie; w wojsku zatrzymują ich tylko podwyżki płac... W polskim wojsku kształtują się postawy charakterystyczne dla pracowników firm ochroniarskich.

- Jak dalece ta żołnierska frustracja i kryzys moralny w armii mogą się odbić na obronności kraju w przypadku zagrożenia? Możemy jeszcze liczyć na słynną polską waleczność?

- Moim zdaniem, obecnie mamy armię zdolną do minimalnego oporu. Doszło do tego, że trzeba odwoływać ćwiczenia poligonowe, bo żołnierze zawodowi przynoszą zwolnienia lekarskie... Można się więc spodziewać, że potem w naprawdę trudnej sytuacji nie pomoże nawet najszczersza wola walki.

- Da się jeszcze ocalić polskie wojsko?

- Trzeba odbudowywać armię, a to w sprzyjających okolicznościach (czyli przy zgodnym poparciu liczących się sił politycznych) proces co najmniej 7-9-letni. Trzeba by podjąć próbę zbudowania obywatelskiej struktury wojskowej, odwołując się do tradycji Armii Krajowej... Potrzebna jest inna polityka obronna, w tym gdy chodzi o nasze relacje w NATO. To wszystko jest kwestią woli politycznej oraz wyobraźni ośrodków decyzyjnych w państwie. Ani jednego, ani drugiego ciągle nie widzę.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

64. rocznica obrony krzyża w Nowej Hucie

2024-04-28 09:40

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Dokładnie teraz mija rocznica wydarzeń które przed laty poruszyły katolicką Polskę . Chodzi o obronę krzyża, którego mieszkańcy nowej, przemysłowej dzielnicy Krakowa postawili na miejscu budowy przyszłego kościoła. Zgoda na jego powstanie została wymuszona na komunistach w wyniku dwóch petycji , podpisanych w sumie przez 19 tysięcy osób.

Gdy rządy „komuny” trochę chwilowo zelżały nowy „gensek” kompartii Gomułka obiecał delegacji z Nowej Huty, że kościół powstanie. Jednak komuniści , jak zwykle nie dotrzymali słowa : cofnięto pozwolenie na budowę, a pieniądze ze składek mieszkańców Nowej Huty (a właściwie Krakowa bo dawali pieniądze również ludzie spoza nowego „industrialnego"osiedla”) zostały skonfiskowane.

CZYTAJ DALEJ

Papież w Wenecji: Młody człowieku - wstań i idź!

2024-04-28 10:52

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

"Młody człowieku, który chcesz wziąć w ręce swe życie, wstań! Otwórz swoje serce przed Bogiem, podziękuj Mu, przyjmij piękno, którym jesteś; zakochaj się w swoim życiu. A potem idź! Wyjdź, idź z innymi, szukaj samotnych, nadaj barwy światu swoją kreatywnością, pomaluj drogi życia Ewangelią. Wstań i idź" - wezwał Franciszek podczas spotkania z młodzieżą na placu przed bazyliką Santa Maria della Salute w Wenecji. Papież zachęcił: "Weź życie w swoje ręce, zaangażuj się; wyłącz telewizor i otwórz Ewangelię; zostaw telefon komórkowy i spotkaj się z osobami!

Franciszek zachęcił młodych do dzielenia się doświadczeniami, które są tak piękne, że nie można ich zatrzymać dla siebie. "Jesteśmy tu dzisiaj właśnie po to: aby na nowo odkryć w Panu piękno, którym jesteśmy i by radować się w imię Jezusa, Boga młodego, który miłuje młodych i który zawsze zaskakuje" - powiedział papież.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy - po raz dwunasty

2024-04-28 15:17

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

Na Jasnej Górze odbył się zjazd zorganizowany po raz dwunasty przez Stowarzyszenie Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy. Odwołuje się ono tradycji przedwojennych regionu. To druga grupa, która rozpoczęła w kwietniu sezon w częstochowskim sanktuarium. Zjazd wpisujący się w obchodzoną dziś XVIII Ogólnopolską Niedzielę Modlitw za Kierowców był czasem prośby o wzajemny szacunek na drodze i szczęśliwe powroty do domu dla motocyklistów i wszystkich użytkowników dróg.

W zjeździe uczestniczyli motocykliści z całej Polski. Marta Fawroska-Sroka z Będzina jeździ z mężem. Jak przyznaje, choć na początku odnosiła się z rezerwą do pasji małżonka, dziś nie wyobraża sobie życia bez wspólnych wypraw. - Co roku jeździmy na rozpoczęcie sezonu na Jasną Górę, bo Jasna Góra to nasza duma narodowa. Modlimy się rozpoczynając kolejny etap motocyklowej przygody - wyjaśnia uczestniczka motocyklowego spotkania. Motocyklowa pasja staje się wśród kobiet coraz popularniejsza.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję