We wspomnienie św. Tomasza z Akwinu w Wyższym Międzydiecezjalnym Seminarium Duchownym w Częstochowie zakonnik wygłosił wykład nt. „Czy miłosierdzie wyklucza sprawiedliwość? Święty Tomasz z Akwinu – jedność Bożej natury”. Przedłożenia wysłuchali: abp Wacław Depo, księża formatorzy i wykładowcy WMSD oraz alumni seminarium.
– Dzisiejszy temat łączący miłosierdzie Boże i Bożą sprawiedliwość dotyczy miłości Bożej, z której wszystko wypływa. Akwinata utrzymuje, że miłosierdzie i sprawiedliwość przejawiają się w każdym dziele Pana Boga – zaznaczył na wstępie ks. prał. Ryszard Selejdak, rektor WMSD.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ojciec Pyda swój wykład oparł na 21. kwestii zaczerpniętej z artykułu III z I części „Sumy teologicznej” św. Tomasza z Akwinu. Zauważył, że ta kwestia jest jako jedyna poświęcona dwóm przymiotom Boga jednocześnie, „tak jakby Tomasz chciał powiedzieć, że sprawiedliwość i miłosierdzie to jest w istocie awers i rewers jednej monety – monety Bożej miłości”.
Prelegent wskazał, że sprawiedliwość dla Biblii, a w konsekwencji dla św. Tomasza ma bardziej fundamentalne znaczenie niż tylko odniesienie do moralności, prawa czy instytucjonalności.
Reklama
Dominikanin posłużył się przykładem. Aby pokonać trasę z Warszawy do Częstochowy, musiał jechać kolejno: autobusem, metrem i pociągiem. Podkreślił, że wszystkie środki komunikacji przyjechały na czas. – Autor biblijny w takiej sytuacji stwierdziłby, że ten świat, w którym się dzisiaj znalazłem, w którym wszystko dobrze funkcjonowało, to był świat sprawiedliwy – powiedział o. Pyda. Zwrócił uwagę na fakt, że w tym sensie słowo „sprawiedliwość” jest wymienne ze słowem „porządek”. – Sprawiedliwie, tzn. tak, jak powinno być. Dlatego autorzy biblijni bardzo często będą wołać o sprawiedliwość – skonstatował zakonnik. Dodał, że my często wołamy o miłosierdzie, ponieważ boimy się, że prosząc o sprawiedliwość, „możemy na tym nie skorzystać”.
– Bóg prowadzi do doskonałości różne byty za pomocą swoich różnych przymiotów, m.in. ze sprawiedliwości – kontynuował prelegent. To zagadnienie zilustrował przykładem krzesła. – Krzesło ma określoną funkcję, którą musi spełniać, żeby było krzesłem – musi się dać na nim siedzieć. Jeżeli ktoś robi krzesło, to po sprawiedliwości musi się dać na nim siedzieć. To jest prowadzenie do doskonałości ze sprawiedliwości, tzn. to krzesło powinno być takie, jakie powinno być krzesło – wyjaśniał o. Pyda. Zwrócił również uwagę, że o samochodzie, w którym wszystko działa, jak należy, Hebrajczyk powiedziałby, że jest sprawiedliwy, bo wszystko jest w nim tak, jak powinno być.
Następnie dominikanin przypomniał, że „kiedy Bóg podjął decyzję o stworzeniu człowieka na swój obraz, po sprawiedliwości dał mu rozum i wolną wolę”, ponieważ te dwa czynniki są konieczne do tego, żeby „oddać obraz Boży”. – Bóg jednak zrobił to po sprawiedliwości nie dlatego, że coś Mu nakazywało tak zrobić, że jakieś prawo Go do tego zobowiązywało, ale dlatego, że taki był Jego plan. To jest udzielanie doskonałości ze sprawiedliwości – tłumaczył o. Pyda.
Prelegent zachęcił słuchaczy do refleksji nad tym, czy są sprawiedliwi, tzn. czy robią to, co powinni robić i czy są tacy, jacy powinni być.
Reklama
Odwołując się do trwającej w seminarium sesji egzaminacyjnej, zakonnik stwierdził, że jest to „szczególnie uprzywilejowany czas doświadczania własnej niesprawiedliwości”. – Ile rzeczy warto zrobić, żeby się nie uczyć? Można posprzątać pokój, oddzwonić do wszystkich, do których trzeba, pomodlić się. To są wszystko działania dobre, ale niesprawiedliwe, dlatego że sesja to czas, kiedy trzeba się przygotowywać do egzaminów – przekonywał.
Dominikanin podkreślił, że „miłosierdzie jest niczym innym jak konkretnym działaniem wynikającym z miłości, ale w specyficznej sytuacji”. – Kiedy to, co zostało już zrobione po sprawiedliwości, uległo zepsuciu, miłość Boża przybiera wymiar miłosierdzia. Miłosierdzie to jest naprawczy wymiar miłości Bożej – podkreślił.
Ojciec Pyda wskazał, że według św. Tomasza z Akwinu, miłosierdzie naprawia to, co zostało zepsute, do stanu lepszego, niż miało przed zepsuciem. – To jest wbrew naszej mentalności – przyznał prelegent. Ubolewał nad tym, że żyjemy w takim świecie, w którym niewiele się naprawia, a raczej się wyrzuca – z powodu nieopłacalności naprawy lub naszego lenistwa. Zauważył, że dotyczy to nie tylko przedmiotów, ale niestety również relacji międzyludzkich. – Zepsuło się małżeństwo czy kapłaństwo? To się je wyrzuca. Tymczasem pierwszym odruchem miłosierdzia jest odruch naprawiania. W miłosierdziu chodzi o niewyrzucanie, tylko naprawianie do doskonałości – akcentował zakonnik.
Reklama
Następnie przytoczył przykład, którym posłużył się św. Tomasz z Akwinu: „Bóg działa miłosiernie nie przez to, że czyni coś wbrew swojej sprawiedliwości, ale przez to, że czyni coś ponad swoją sprawiedliwością. Na przykład jeśli ktoś, od kogo należy się drugiemu 100 denarów, oddał ze swojego 200 denarów, nie postępuje wbrew sprawiedliwości, ale działa hojnie i miłosiernie”.
– Załóżmy, że pożyczyłem od księdza rektora „stówę”. Powiedzielibyśmy, że miłosierdzie w tej relacji zajdzie wtedy, kiedy ksiądz rektor stwierdzi, że nie muszę mu oddawać tych pieniędzy. Jednak powyższy przykład mówi coś innego: jeżeli pożyczyłem od księdza rektora 100 zł i oddam mu 200 zł, to postępuję miłosiernie – tłumaczył o. Pyda.
Reklama
W dalszej części wykładu prelegent zobrazował działanie Boga w historii zbawienia. Przypomniał, że człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga, wyposażony w rozum i wolną wolę, „popsuł się”, ponieważ popełnił grzech pierworodny. Wtedy zaczęło działać Boże miłosierdzie, czyli miłość naprawcza Boga. – Bóg odnawia swój obraz i swoje podobieństwo w człowieku, ale naprawia je w taki sposób, że to, co się z człowiekiem dzieje, jest znacznie lepsze niż to, co było na początku. Zbawienie przez Chrystusa nie wróciło Adama i Ewy do raju. Zbawieni przez Chrystusa zostaliśmy naprawieni nie tylko tak, że będziemy poznawać Boga jak Adam i Ewa, ale zostaliśmy naprawieni w doskonalszy sposób, tzn. będziemy zdolni do jedności z Bogiem w Jezusie Chrystusie. To jest znacznie większa jedność. To, na co czekamy, na co mamy nadzieję, jest czymś znacznie większym i lepszym niż raj, którego doświadczali Adam i Ewa. Bóg zgodnie ze swoim postanowieniem był nie nam, ale sobie samemu winien „stówę”. Tą „stówą” był człowiek stworzony na Jego obraz i podobieństwo. Bóg oddał sobie i nam dwie „stówy”, tzn. przez dzieło zbawienia wyniósł człowieka do takiej godności i do takiej pozycji, że człowiek jest powołany do tego, aby tworzyć z Bogiem jedność na wzór jedności Jego Syna. To jest coś nieporównanie większego – zaznaczył dominikanin.
Zakonnik stwierdził, że takie myślenie o sprawiedliwości i miłosierdziu jest zupełnie obce naszym intuicjom. – Kiedy myślimy o miłosierdziu, to zwykle ono kojarzy się albo z litością, albo ze źle rozumianą tolerancją, machnięciem ręką na to, że ktoś czegoś nie rozumie, nie wie, nie przyjmuje itd. To nie jest miłosierdzie. Miłosierdzie to jest naprawienie czegoś, co się zepsuło, ale do takiego poziomu, żeby to było doskonalsze, niż było pierwotnie – powtórzył o. Pyda.
Następnie prelegent ponownie odwołał się do realiów studenckich. Przyznał, że zgodnie z potocznym rozumieniem egzaminator będzie dla studenta miłosierny wtedy, gdy „machnie ręką, powie: masz tę tróję i idź”. Dominikanin uznał jednak, że taka postawa polegająca na odpuszczeniu studentowi jego niewiedzy nie jest ani myśleniem biblijnym, ani Tomaszowym. – Wedle Tomasza ten egzaminator powinien naprawić niewiedzę studenta i to nie do takiego poziomu, do jakiego powinna być naprawiona, czyli że student powinien umieć wszystko, co było na wykładzie, ale do jeszcze większego. My powiedzielibyśmy, że egzaminator się znęca, a to jest miłosierdzie. Ono ma w sobie nieustępliwość – przekonywał o. Pyda.
Reklama
Zakonnik zwrócił również uwagę na fakt, że w takim podejściu do miłosierdzia, którego istotą są właśnie nieustępliwość i naprawianie do stanu lepszego niż pierwotnie, jest różnica pomiędzy katolickim a tradycyjnie luterańskim rozumieniem usprawiedliwienia. Prelegent wskazał, że myślenie Lutra funkcjonuje według schematu „jednocześnie sprawiedliwy i grzeszny”. Wynika ono ze źle zinterpretowanej metafory biblijnej, czyli metafory płaszcza zarzuconego na grzesznika: „Okrył mnie Pan płaszczem sprawiedliwości, przyodział mnie szatą zbawienia” (por. Iz 61, 10). – Zgodnie z tym sposobem myślenia człowiek jest zepsuty i zepsuty pozostaje, ale Bóg udziela mu miłosierdzia przez to, że okrywa go płaszczem sprawiedliwości, tzn. zewnętrznie sprawia, że tego zepsucia nie widać. I tyle. Myślenie katolickie jest zupełnie inne. Bóg na nowo stwarza. Jesteśmy nowym stworzeniem w Jezusie Chrystusie. To nie jest kwestia płaszcza czy szaty, ale kwestia naprawienia do stanu lepszego niż ten, który był stanem pierwotnym – zaznaczył o. Pyda.
Omawiając relację między sprawiedliwością i miłosierdziem, dominikanin podkreślił, że „w takim myśleniu o jednym i o drugim nie tylko nie może być konfliktu, ale miłosierdzie musi zakładać sprawiedliwość, ponieważ jeżeli chcę naprawić coś do stanu lepszego, niż było, to muszę naprawić to najpierw do stanu przynajmniej dobrego”. – Jeżeli chciałbym przelać szklankę wodą, to najpierw musiałbym ją napełnić. Nalanie do pełna byłoby sprawiedliwością, przelanie – miłosierdziem. Nie da się przelać szklanki, nie napełniając jej po brzegi. Nie da się czynić miłosierdzia, nie czyniąc najpierw sprawiedliwości. Najpierw musimy doprowadzić rzeczywistość do stanu takiego, jaki powinien być, a dopiero później możemy doprowadzić ją do stanu lepszego – ocenił prelegent.
Reklama
Jego zdaniem, często chcemy kryć się za pozornym miłosierdziem po to, żeby nie robić tego, co rzeczywiście powinniśmy zrobić. Przykładem może być wsparcie pieniężne jakiejś akcji charytatywnej w tym celu, „żeby nie zatroszczyć się o tych, którzy są rzeczywiście powierzeni naszej trosce w bezpośrednim kontakcie”. – Takie miłosierdzie, które nie buduje na sprawiedliwości, nie może być miłosierdziem. Miłosierdzie i sprawiedliwość to jest awers i rewers jednej monety miłości. Jeżeli nie ma albo awersu, albo rewersu, to moneta jest fałszywa, nie da się za nią nic kupić, jest bezużyteczna. Może brzęczeć jak moneta, może mieć kształt monety, ale ona jest bezwartościowa. Tak samo jest z miłosierdziem i sprawiedliwością – wskazał dominikanin.
Po wykładzie o. Pyda odpowiadał na pytania seminarzystów.
– Sprawiedliwość Boża to przejaw świętości Boga. Ona nie tylko naprawia, ale – tak jak w tajemnicy Wcielenia – daje jeszcze więcej. Człowiek nie jest w stanie tego zrozumieć, może to tylko przyjąć z wiarą – podsumował abp Wacław Depo.
Wykład poprzedziła Msza św., której w kaplicy Zesłania Ducha Świętego przewodniczył metropolita częstochowski.
Ojciec dr Janusz Pyda jest absolwentem filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim i teologii w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (obecnie UPJPII). W 2019 r. w Akademii Katolickiej w Warszawie obronił pracę doktorską z teologii dogmatycznej pt. „Wcielenie Słowa jako cud w teologii św. Tomasza z Akwinu”. Jest pracownikiem naukowym Instytutu Tomistycznego w Warszawie, wykładowcą w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Polskiej Prowincji Dominikanów w Krakowie i Akademii Katolickiej w Warszawie oraz członkiem jury Nagrody Literackiej Skrzydła Dedala przyznawanej przez Bibliotekę Narodową.