Wydaje się, że życie i śmierć są przeciwieństwami. Z drugiej jednak strony widzimy, że są one w doczesnym świecie nieodłącznie splecione. Bez przemijania nie byłoby rodzenia się. Cztery pory roku, następujące po sobie wiosna, lato, jesień i zima, są tego przykładem. Przemijają kolejne pokolenia, aby na ich miejsce przyszły nowe. Życie naznaczone jest nieuchronną śmiercią. Z kolei śmierć przezwyciężana jest przez życie. Konstatacja Jezusa, że ziarno musi obumrzeć, aby przyniosło plon, jest oczywista.Jednak kolejne zdanie już takie nie jest: „Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”. Trzeba zauważyć, że istnieje postawa, którą można nazwać złą miłością. To egoistyczna miłość, która nie chce w żaden sposób poświęcać się dla drugiego. Robienie zawodowej kariery, przyjemność, odpoczynek nie są złe, ale jeśli ktoś czyni z nich bożka, bo „kocha” swoje (i tylko swoje) życie, ten tak naprawdę życie traci. Miłość samego siebie bez miłości bliźniego i miłości Boga jest pustym życiem. Zobaczymy to wyraźnie na Sądzie Ostatecznym. Nie powinniśmy szukać cierpienia, ale – z drugiej strony – uciekanie od krzyża za wszelką cenę jest w gruncie rzeczy uciekaniem od miłości, która jest radością, ale jest także wyrzeczeniem. Wielki Post to czas przygotowania do świętowania Zmartwychwstania Pańskiego. Radości, że ostatnie słowo nie należy do cierpienia i cmentarnej ciszy, ale do życia, i to życia wiecznego. Nie byłoby jednak Niedzieli Zmartwychwstania bez Wielkiego Piątku. Gdyby Jezus wypowiedział posłuszeństwo Bogu Ojcu, zstąpił z krzyża, by pognębić wrogów i wieść dostatnie życie, nie byłoby wielkanocnego poranka i nie byłoby zstąpienia Ducha Świętego. To m.in. znaczą słowa z dzisiejszego II czytania, że Jezus „chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” i „stał się sprawcą zbawienia wiecznego”. Posłuszeństwo Bogu Ojcu nie jest jakąś rezygnacją z bycia sobą. Wręcz przeciwnie! To właśnie w Bogu możemy odnaleźć siebie i rozwinąć złożone w nas możliwości. A największą z tych możliwości jest otrzymywanie i dawanie wiecznej miłości. Bóg nie zadowala się tym, że staramy się pełnić Jego wolę ze strachu, jakby w gruncie rzeczy była ona dla nas czymś niekorzystnym. Chce nas przekonać, pociągnąć od wewnątrz, tj. wypisać swe prawo w głębi naszego jestestwa – jak mówi prorok Jeremiasz. Wtedy będziemy doświadczać wyzwalającej harmonii między nami i Bogiem.
Polecamy „Kalendarz liturgiczny” liturgię na każdy dzień
Jesteśmy również na Facebooku i Twitterze
Pomóż w rozwoju naszego portalu