Jako lekarz jestem obecnie na bezrobociu, więc mogłem do Państwa przyjechać. Póki co, mam dodatkową pracę, która nie zajmuje mi zbyt wiele czasu. Jestem wykładowcą na Uniwersytecie im. Jana Kochanowskiego w Kielcach, gdzie uczestniczę w kształceniu przyszłych położnych. Na szczęście władze uczelni nie sprzeciwiają się temu, abym przekazywał studentkom prawdę o procesach prokreacji, o tym, czym jest życie i jak należy je chronić – mówił na spotkaniu 7 marca w Bielskim Centrum Kultury były dyrektor Szpitala Świętej Rodziny w Warszawie, prof. Bogdan Chazan.
Reklama
– Gdy dziesięć lat temu byłem zwalniany z posady kierownika Kliniki Położnictwa Ginekologii Instytutu Matki i Dziecka, z funkcji konsultanta krajowego – jak się okazuje jestem kombatantem w tych zwolnieniach – wtedy poszło o pacjentkę, która była w ciąży i jej dziecko miało ciężką wadę rozwojową: nie miało nerek. Pacjentka chciała urodzić to dziecko, ochrzcić go i z całą rodziną pożegnać się z nim. Szukała lekarza, który nie będzie się nad nią użalał, ale jej pomoże. Ja zgodziłem się na to i objąłem ją opieką w czasie ciąży. Dziecko przyszło na świat przez cięcie cesarskie, bo kobieta chciała, aby urodziło się żywe. Świadomość wagi tych spraw nie była we mnie zbyt duża. Ja wtedy dojrzałem, kiedy zobaczyłem, jak rodzice i ich dzieci żegnają się z tym maleństwem. To było dla mnie bardzo dojmujące – powiedział prof. Bogdan Chazan, dla którego powyższe doświadczenie stało się punktem wyjścia do dalszych starań o życie każdego nienarodzonego dziecka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Odnosząc się do sytuacji sprzed kilku miesięcy, w której odmówił aborcji, w wyniku czego stracił pracę w Szpitalu Świętej Rodziny w Warszawie, prof. Bogdan Chazan stwierdził, że gdyby raz jeszcze stanął przed podobnym wyborem, znów zachowałby się tak samo. – To cierpienie ze strony matki, o które zostałem oskarżony, być może rzeczywiście miało miejsce. Być może z trudem godziła się z tym, że dziecko nie przeżyje. Natomiast mam taką nadzieję, że może w przyszłości będzie szczęśliwa, że dzięki takiej decyzji jej dziecko nie zostało zabite. Co zaś tyczy się dziecka, to myślę, że jego cierpienie nie było duże. W dobrze prowadzonym oddziale intensywnej terapii, te cierpienia, nawet jeśli były, zostały zminimalizowane. Ważne jest, że dziecko mogło usłyszeć głos matki, poczuć ją i zostać ochrzczone. Jego życie trwało tylko dwa tygodnie – powiedział lekarz ginekolog.
Odmowa dokonania aborcji, jaką podjął Profesor, wyceniona jest obecnie na 1 mln zł – tyle w ramach zadośćuczynienia żąda się od warszawskiego Szpitala Świętej Rodziny. Do tego nad byłym dyrektorem placówki ciąży odium prywatnego pozwu o odszkodowanie oraz utrata prawa do wykonywania zawodu – od roku taką opcję rozważa rzecznik odpowiedzialności zawodowej. Na dodatek „sprawę Chazana” bada prokuratura, do której wpłynęło doniesienie o popełnieniu przez niego przestępstwa.
Reklama
– Poseł Palikot mówiąc o dzieciach, które mają ciężkie wady rozwojowe, stwierdził, że są to „dzieci Chazana”. Ciekawe czemu w odniesieniu do dzieci poczętych z in vitro, a mających ciężkie wady rozwojowe nie mówi „dzieci Kurzawy” (znany w Szczecinie propagator procedury in vitro). Przedziwnym zrządzeniem losu sprawa szczecińska (wszczepienie matce nie jej zarodków) stała się symbolem stanu opieki nad matką i dzieckiem w naszym kraju. Tutaj nie zabiera głosu rzecznik praw dziecka czy rzecznik praw pacjenta. Nawet prokurator niczego niepokojącego się nie dopatruje i dopiero na wniosek swego zwierzchnika Seremeta, rozpoczyna dochodzenie – powiedział ginekolog.
Reklama
Prof. Bogdan Chazan pytany o to, czemu naprotechnologia przegrywa z in vitro, bez ogródek wskazał na finansową przyczynę marginalizowania popieranej przez Kościół katolicki metody leczenia niepłodności. – In vitro to biznes przynoszący olbrzymie dochody, czerpiący teraz z kasy państwa. Bardzo wielu profesorów ginekologii jest w niego osobiście zaangażowanych – powiedział prelegent i podparł swą wypowiedź cyframi: 250 mln zł – tyle rząd planuje wydać na procedury in vitro, które mają być dostępne nie tylko dla osób będących w związkach formalnych. 30 tys. zł – tyle kosztuje urodzenie jednego dziecka drogą in vitro. Tymczasem jak powiedział prof. Bogdan Chazan, in vitro niczego nie leczy, niemniej dzięki różnego rodzaju decydentom jest odpowiednio wspierane. – Osoby, które nie mają nic przeciw in vitro, a jest ich mniejszość w społeczeństwie, otrzymują wsparcie finansowe w ramach tego programu. Natomiast te rodziny, które nie akceptują in vitro nie otrzymują wsparcia na program alternatywny. W Częstochowie Urząd Miasta przeznaczył na naprotechnologię 70 tys. zł, ale sprawa jest już nieaktualna, ponieważ odpowiedni organ anulował tę decyzję – wyjaśnił ginekolog. I dodał: – Sami lekarze niewiele zrobią. Możemy się upominać, prosić, mówić, że naprotechnologia jest nauką, natomiast bardzo wiele zależy od pozostałych obywateli. Od tego, jakich wybierzemy posłów, radnych i kto będzie tworzył prawo i wdrażał je na lokalnym poziomie.
Analizując ten problem prof. Bogdan Chazan zwrócił uwagę na korelację zachodzącą między lobbingiem na rzecz in vitro a promocją środków antykoncepcyjnych. Jak zauważył, jeszcze dziesięć lat temu, średni wiek kobiety rodzącej wynosił 25 lat. Obecnie przesunął się on o trzy lata. Kobiety coraz później decydują się na poczęcie dziecka, nieraz grubo po 30. roku życia, a to sprawia, że ich organizm nie zawsze jest w stanie temu zadaniu podołać. – Najpierw są starania, żeby nie było dziecka. Kobieta przez długi okres współżyje i nie zachodzi w ciążę, bo stosuje antykoncepcję. Potem sytuacja się zmienia i działania idą w drugą stronę. Ale kiedy czas ucieka i nie ma efektów, do głosu dochodzi panika i strach. Wtedy kobieta jest wymarzonym klientem dla placówki in vitro – wyjaśnia ginekolog. Tymczasem zbyt mało uwagi, jego zdaniem, przyszłe mamy przywiązują wagę do naturalnych prawideł, które potwierdzają badania, że najbardziej optymalnym wiekiem do poczęcia dziecka i jego urodzenia jest przedział między 18. a 24. rokiem życia. Wtedy to odsetek porodów przedwczesnych, wad rozwojowych u dziecka i problemów z niepłodnością jest najmniejszy. Jak skonstatował Profesor: – Na skutek wcześniejszej inicjacji seksualnej, czas małżeństwa się opóźnia, a co za tym idzie, także czas narodzin dziecka.
Reklama
Mówiąc o współczesnej degradacji świadomości macierzyństwa i ojcostwa, prof. Bogdan Chazan wskazał na działania systemowe, których celem jest rozmycie moralności. – W podręcznikach dla dzieci i młodzieży zbyt często używa się terminów mijających się z prawdą. Pisze się: „płód” zamiast „dziecko”; „zapłodniona komórka jajowa” zamiast „zarodek”; „lek antykoncepcyjny” – a to żaden lek, lecz środek. Na dodatek z dyskusji publicznej eliminowane są takie słowa, jak: prawda, sumienie, miłosierdzie, matka, ojciec, żona, prawo, miłość. Moja córka przystępując do matury z biologii musiała zapamiętać, że dziecko nienarodzone to płód. Gdyby napisałaby, że to jednak dziecko, wtedy straciłaby 1 punkt, który mógłby zaważyć na tym, czy dostanie się na studia – stwierdził prof. Bogdan Chazan.
Na koniec zaapelował do katolików o jasną, publiczną deklarację swojego światopoglądu. – To dziwne, że nie chcemy wypowiadać opinii, boimy się. Lęk zabija godność. Wstydzimy się, że nas uznają za oszołomów albo nienowoczesnych. A nas jest przecież sporo, nawet większość. Powinniśmy w większym stopniu bronić swoich racji – powiedział Profesor.
Po wystąpieniu prof. Bogdana Chazana głos zabrała mgr Teresa Król, redaktor i konsultant wydawnictw z zakresu przygotowania do życia w rodzinie. Jej wykład dotyczył realizowanej w polskich szkołach formy edukacji seksualnej, która w porównaniu z programami wdrażanymi w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Szwecji, sprawia, że jesteśmy na zaszczytnym, szarym końcu statystyk ciąż, aborcji i chorób wenerycznych u nieletnich.
Jak podała prelegentka, to właśnie Wielka Brytania oraz Szwecja notują największą ilość niechcianych ciąż i aborcji, mimo że oba te kraje prześcigają się w ułatwianiu dostępu do środków antykoncepcyjnych dla młodocianych. Zgodnie z danymi Eurostatu, wśród dziewcząt w wieku między 15. a 19. rokiem życia Szwecja notuje 24% aborcji, Niemcy – 23%, a Polska – 0,03%. Równie dużą dysproporcję można zauważyć w ilości nosicieli HIV i AIDS; w Polsce jest to 2,39 w Szwecji 4,97, a w Wielkiej Brytanii 13,26 na 100 tys. mieszkańców.
Prelegentka zwróciła uwagę, że z coraz większą intensywnością dotychczasowe formy wychowania seksualnego i prorodzinnego są atakowane przez lobby gejowsko-lesbijskie, feministyczne i genderowe. Celem tych działań jest zmiana podstawy programu nauczania przedmiotu wychowania do życia w rodzinie i wprowadzenie zachodnich wzorców. Całe zamieszanie wokół tego tematu Teresa Król podsumowała słowami: – Proszę zauważyć, że ci, którzy nie tworzą rodzin, nie mają dzieci, chcą decydować za nas, którzy mamy dzieci. Oni mają decydować o kształcie edukacji dzieci.
Z racji otwartego charakteru konferencji, słów prof. Bogdana Chazana i mgr Teresy Król, oprócz katechetów, wysłuchali słuchacze Studium Rodziny, metodycy, doradcy życia rodzinnego oraz lekarze. Wśród zgromadzonych na sali Bielskiego Centrum Kultury, był obecny biskup pomocniczy diecezji bielsko-żywieckiej Piotr Greger. Za organizacją tego interesującego wydarzenia stał Wydział Katechetyczny Kurii Bielsko-Żywieckiej.