Reklama

Rozmawiajmy wreszcie o Polsce

O potrzebie obywatelskiej dyskusji o polityce i z politykami – z Janem Dziedziczakiem rozmawia Wiesława Lewandowska

Niedziela Ogólnopolska 24/2015, str. 36-37

Dominik Różański

Jan Dziedziczak

Jan Dziedziczak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: – W trakcie dyskusji po wyborach prezydenckich przedstawiciele przegranego środowiska narzekali, że nie mamy w Polsce społeczeństwa obywatelskiego, że młodzi ludzie odwracają się od polityki, że trzeba ich wychowywać, a rządząca PO to zaniedbała, podczas gdy przy PiS jako partii opozycyjnej tworzyły się rozmaite ruchy społeczne. Dlaczego, Pana zdaniem, PiS – partia konserwatywna staje się partią atrakcyjną dla ludzi młodych?

JAN DZIEDZICZAK: – Przede wszystkim dlatego, że lepiej rozumiemy społeczne potrzeby, a głosujący za nami młodzi ludzie najodważniej buntują się przeciw zastanej rzeczywistości; domagają się tego, czego im brakuje, do czego tęsknią, a w swych wyborach kierują się zarówno młodzieńczym idealizmem, jak i tymi wartościami, o których już zapomniała część pokolenia ich rodziców, np. patriotyzmem, przesłaniem św. Jana Pawła II. Oczywiście, także i tym, że pod rządami koalicji PO-PSL nie mają właściwie żadnej możliwości godnego życia; od prezydenta Komorowskiego słyszą, że trzeba zmienić pracę i wziąć kredyt, a od pani prezydentowej, że emigracja jest szansą. Nasz kandydat pokazał, że doskonale ich rozumie, że nie stawia między sobą a nimi bariery.

– Strona przeciwna mówi, że młodzi głosują dziś na PiS tylko dlatego, że nie pamiętają jego złych rządów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Moim zdaniem, jednak głównie dlatego, że nie pamiętają nagonki na PiS sprzed 8-10 lat. Nie mieli okazji, by ulec propagandzie i histerii mediów zwalczających wówczas nasz rząd; byli po prostu za młodzi. Zresztą nawet ludzie starsi, którzy nie czerpali swej wiedzy wyłącznie z dominujących mediów i potrafią samodzielnie myśleć, przyznają, że w latach 2005-07 żyło się jednak znacznie lepiej niż dziś. A ponadto, co chyba najważniejsze, dziś dzięki Internetowi udało się ominąć tę ciągłą i coraz większą napastliwość mediów tzw. głównego nurtu. Został wreszcie skutecznie złamany monopol rządzących na informację.

– A młode kadry PiS dostrzegły i wykorzystały fakt, że dzisiejsze młode pokolenie właściwie całą swą wiedzę o otaczającym je świecie czerpie z Internetu?

– Otóż to! Nietrudno było odkryć, że młodzi ludzie rzadko już oglądają telewizję. Można się było spodziewać, że w tej kampanii będziemy mieli w Polsce taką sytuację, jaka była w USA w 2008 r., gdy zwycięstwo Barackowi Obamie zapewnił właśnie zdominowany przez młodych Internet. Konieczne więc było ominięcie tradycyjnych mediów, które zresztą w większości pokazują nas wyłącznie źle i nigdy nie przekazują naszej oferty programowej; raczej mówią, że jej nie mamy.

– Po wyborach przegrani żalili się, że mieli „tylko” media, a Wy Internet i plakaty na każdym płocie.

– Po naszej stronie była fala entuzjazmu społecznego, emocje, poczynając od społeczności Internetu, a na niepodłączonych do niego wioskach kończąc. Ci, którzy zamieszczali coś w sieci oraz wieszali na płotach, robili to z dobrej woli, bo chcieli w Polsce zmian.

– Łatwiej chyba wywołać tę entuzjastyczną falę w Internecie niż w skazanych na dominujące media wioskach?

– Z pewnością, ale trzeba też pamiętać, że jest to medium w pełni wolne, w którym mogą się swobodnie ścierać wszystkie poglądy. Tym bardziej znaczące jest więc to, że to nam udało się w nim przebić; mogliśmy wreszcie bez skrępowania przedstawiać naszą ofertę. Internet pokazywał też prawdę o Bronisławie Komorowskim, tuszowaną przez wspomniane media. A co do wiosek i plakatów, to wystarczyło przyjrzeć się kampanii Ronalda Reagana w latach 80. ubiegłego wieku, przeciwko któremu występował cały waszyngtoński mainstream; Reagan postanowił ominąć tę przeszkodę i spotykał się bezpośrednio z mieszkańcami swego kraju. Dlatego także Andrzej Duda wykonał tę bezprecedensową, gigantyczną pracę objazdu 250 powiatów w Polsce; dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy osób mogło sobie w sposób bezpośredni wyrobić opinię o nim i przekazać ją tysiącom innych. Uważam, że ten wynik wyborów i to, w jaki sposób został osiągnięty, to przede wszystkim wotum nieufności dla mediów tzw. głównego nurtu.

– Można zatem powiedzieć, że to media przegrały te wybory?

– Tak. Skompromitowali się też czołowi propagandyści III RP. Naprawdę przesadzili w namawianiu na niegłosowanie na Andrzeja Dudę. Zdyskredytowała się tu zwłaszcza telewizja publiczna, gdy np. właśnie w gorącym okresie kampanii wyborczej zdjęła z anteny niewygodny dla rządzących program Jana Pospieszalskiego. Moim zdaniem, media publiczne w tej kampanii przekroczyły wszelkie granice przyzwoitości.

– Tradycyjne media wciąż będą miały swoich odbiorców w średnim i starszym pokoleniu. Raczej trudno wiec będzie, przynajmniej w najbliższej kampanii, przerwać ten zaklęty krąg niechęci do PiS. Wyłom uczyniony w kampanii prezydenckiej to może być za mało.

– Niezwykle ważne jest to, że wreszcie sami uwierzyliśmy, iż możemy wygrać. Mam też nadzieję, że dzisiejsi 30- i 40-latkowie, czyli rówieśnicy moi i rówieśnicy prezydenta elekta, zechcą jednak korzystać z wielu źródeł informacji o świecie i samodzielnie podejmować decyzje. Jestem przekonany, że wtedy o wiele przychylniejszym okiem spojrzą na nasze propozycje.

– I tu mamy chyba podstawowy kłopot: trudno dziś w Polsce oczekiwać tego samodzielnego myślenia.

– Rzeczywiście, potrzebny jest jakiś ożywczy ferment, nie tylko w Internecie, ale przede wszystkim w różnych środowiskach akademickich, kulturalnych, zawodowych. Trzeba organizować w tzw. realu spotkania, dyskusje; stawiać konkretne problemy, proponować rozwiązania, nawet spierać się itd., itp.

– Kto ma to robić?

– W naszym środowisku jest wielu młodych polityków – śmiem twierdzić, że o wiele więcej niż w innych partiach – z autentycznym poczuciem misji i zapału. Już sam fakt, że Andrzej Duda będzie najmłodszym prezydentem w Europie, świadczy o tym, że PiS jest partią bardzo otwartą na młodych ludzi. To nasz młody sztab sprawił, że kampania była dynamiczna, nowoczesna, otwarta na nowe technologie, pełna energii i pracowitości od bladego świtu do późnej nocy.

– Nacjonalizm, ksenofobia, średniowiecze, nienawiść – takie zarzuty padały i wciąż padają pod adresem PiS. Ma Pan nadzieję, że kiedyś się skończą?

– Tak. Na pewno nowy prezydent zrobi wiele, aby udowodnić, jak bardzo niesprawiedliwe jest to stygmatyzowanie Polaków, do którego przyczyniły się elity III RP, zwłaszcza te związane z „Gazetą Wyborczą”, a także, niestety, sam Bronisław Komorowski. Wyjątkowo paskudne było w jego kampanii wykorzystywanie sprawy in vitro, a zwłaszcza spot sugerujący, że wszyscy ci, którzy na poważnie biorą nauczanie św. Jana Pawła II, są zagrożeniem dla innych. Żaden z dotychczasowych prezydentów – nawet lewicowy Aleksander Kwaśniewski – nie używał takiej broni. I kto tu szerzy nienawiść?

– Twierdzi Pan, że to PiS jest dziś partią zgody i dialogu?

– Tak. Jesteśmy partią, która nie wstydzi się i nie zmienia swej tożsamości mimo zmian pokoleniowych. Wciąż jesteśmy nowoczesną partią konserwatywną, która szanuje tradycyjne wartości, podkreśla, że w życiu liczy się nie tylko konsumpcja i „egzystencja banalna”. Jesteśmy partią, która cywilizację chrześcijańską traktuje jako punkt wyjścia. Uważamy, że liczy się polska tożsamość, wspólna historia, tradycja, kultura. I coraz częściej okazuje się, że właśnie dzięki temu to jednak my, a nie nieudolna, niewydolna i mało jednoznaczna PO, mamy naprawdę dobry pomysł na Polskę.

– Mówią, że na IV RP...

– Polacy już się chyba nie boją tego straszenia, bo jednak mniej ufają mediom. A z pewnością mają dosyć tego, co się dzieje w kraju pod rządami PO-PSL, które są kwintesencją, ukoronowaniem III RP.

– Jest Pan pewien, że w wyborach parlamentarnych zagłosują na PiS?

Reklama

– Tego nie jestem pewien, ale uważam, że byłoby lepiej dla kraju, gdyby zagłosowali na nas. Choćby tylko dlatego, że nasz system wartości – i mam tu na myśli nie tylko wartości ściśle religijne – jest najlepszy dla Polski. A ponadto mamy, w przeciwieństwie do PO, naprawdę dobrze przygotowanych polityków, a nie populistów.

– Właśnie populizm się Wam zarzuca.

– Kategorycznie protestuję. Nikt nie przebije populizmu prezydenta Komorowskiego, który pod wpływem wyników wyborczych w ciągu jednego tygodnia dwukrotnie zmieniał decyzje w sprawie emerytur. To nie tylko populizm, to skrajne okłamywanie Polaków!

– Uważa Pan, że Polacy już nie dadzą się łatwo omamić sztuczkami politycznych wizażystów retuszujących wizerunki polityków i partii? O PiS zawsze mówiono, że za mało dba o swój wizerunek.

– Zamiast dbałości o to, jak jesteśmy postrzegani, wolałbym mówić o rzetelnej polityce informacyjnej, która nie jest propagandą i nie polega na lukrowaniu wizerunku, często tylko po to, by odwrócić uwagę od istoty rzeczy, od spraw naprawdę ważnych. Moim zdaniem, przez ostatnie lata właśnie tak było; nie traktowano narodu po partnersku.

– Czy możemy zatem liczyć także na naprawę debaty publicznej?

– Możemy liczyć na to, że aroganccy politycy zaczną się wreszcie liczyć z narodem, który powiedział: Dość! Polacy pokazali, że są suwerenem w swoim kraju.

– Jeśli jesienią zdecydują się postawić na PiS, to odziedziczona po koalicji PO-PSL scheda może się okazać trudna do ogarnięcia. Trzeba będzie ludziom dużo tłumaczyć, wyjaśniać, może apelować o cierpliwość. Czy politycy PiS będą w stanie sprostać tej ogromnej i koniecznej pracy u podstaw?

– Od dawna już ciężko pracujemy, ale – bez względu na jesienny wynik – wiemy, że potrzeba jeszcze znacznie więcej tej bezpośredniej pracy, aby dotrzeć do każdej gminy, a nawet parafii w Polsce.

– Pod hasłem „polityku, poznaj dobrze swój kraj”?

– Można tak to określić, choć lepiej powiedzieć: poznajmy się wzajemnie. Trzeba organizować spotkania, dyskusje o problemach, którymi na co dzień żyją zwykli obywatele, i w ten sposób spowodować wręcz ogólnonarodowe...

–...pospolite ruszenie? Prezydent Komorowski obwieścił, że ma już swoje znakomite pospolite ruszenie, które wkrótce wywalczy wolność i demokrację.

– No przecież pan prezydent już 25 lat temu tę „wolność i demokrację” wywalczył, co z dumą podkreślał w kampanii. Naprawdę nie rozumiem tej panicznej gonitwy myśli przegranych. My chcemy obudzić Polaków z letargu, z drzemki zafundowanej im przez lewicowo-liberalną PO, żeby sami chcieli z troską rozmawiać o Polsce. Pobudzić takie rozmowy i takie myślenie to zadanie polityków i lokalnych liderów.

– To byłoby, Panie Pośle – według 25-letnich odgórnych instrukcji – bardzo niepoprawne politycznie rozmawianie o polityce!

– A nam właśnie o to chodzi: o rozmawianie. Wszędzie – na wiejskich zebraniach w remizach strażackich i w salkach parafialnych, w szkołach, na zajęciach i na korytarzach wyższych uczelni, a przede wszystkim – w polskich domach. To zadanie dla każdego z nas.

– Przerwać w Polsce milczenie o Polsce?

– Właśnie tak! Niestety, często się spotykam z postawą, nawet wśród dobrych i szlachetnych ludzi, że o polityce nie wypada rozmawiać ani podczas rodzinnych uroczystości, ani w gronie znajomych przy kawie, dosłownie nigdzie! Co to oznacza?

– Oznacza, że nie ma w Polsce poczucia obywatelskości. Obóz przegranego prezydenta w tym właśnie braku upatruje przyczynę swojej porażki.

– A ja uważam, że gdyby to poczucie było większe, to większa byłaby i ta przegrana! My chcielibyśmy reanimować zmaltretowane polskie społeczeństwo III RP, przywrócić je choćby do stanu II RP, kiedy to w polskich domach rozmowy o polityce były traktowane jako przejaw najwyższej możliwej troski o przyszłość odrodzonej ojczyzny. Osoby, które nie chciały rozmawiać o polityce, były traktowane niemal z pogardą, jako cyniczne lub po prostu głupie, którym los wolnej Polski, a więc i ich własny, jest obojętny. Zawsze mówię to moim harcerzom: jeżeli kochasz Polskę, to nie możesz nie interesować się polityką.

* * *

Jan Dziedziczak
polityk, politolog, rzecznik prasowy rządu Jarosława Kaczyńskiego, od 2007 r. poseł na Sejm VI i VII kadencji, instruktor harcerski ZHR

2015-06-09 13:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Milewski do młodych: nie zmarnujcie bierzmowania

2024-04-18 19:23

[ TEMATY ]

bierzmowanie

Płock

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

- Bardzo zależy mi na tym, żebyście nie zmarnowali bierzmowania. Zachowajcie w sobie prawdę i otwartość na dary Ducha Świętego, na Boga i drugiego człowieka - powiedział bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej. Dokonał wizytacji parafii pw. św. Katarzyny i udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Bp Milewski na podstawie Ewangelii Janowej (J 6,44-51) podkreślił, że „Jezus jest chlebem żywym”: - Za każdym razem, kiedy spożywamy ten chleb, zagłębiamy się w istotę miłości Boga. Już nie żyjemy dla nas samych - zauważał biskup pomocniczy diecezji płockiej.

CZYTAJ DALEJ

Ikona Nawiedzenia zawitała do parafii w Białej

17 kwietnia był kolejnym dniem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Tym razem Ikona Nawiedzenia trafiła do Białej koło Wielunia, gdzie została przywitana przez bp. Andrzeja Przybylskiego, bp. Jana Wątrobę oraz całą wspólnotę parafialną i zaproszonych gości.

Karol Porwich / Niedziela

CZYTAJ DALEJ

Ks. Halík na zgromadzeniu COMECE: Putin realizuje strategię Hitlera

2024-04-19 17:11

[ TEMATY ]

Putin

COMECE

Ks. Halík

wikipedia/autor nieznany na licencji Creative Commons

Ks. Tomas Halík

Ks. Tomas Halík

Prezydent Rosji Władimir Putin realizuje strategię Hitlera, a zachodnie iluzje, że dotrzyma umów, pójdzie na kompromisy i może być uważany za partnera w negocjacjach dyplomatycznych, są równie niebezpieczne jak naiwność Zachodu u progu II wojny światowej - powiedział na kończącym się dziś w Łomży wiosennym zgromadzeniu plenarnym Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) ks. prof. Tomáš Halík. Wskazał, że „miłość nieprzyjaciół w przypadku agresora - jak czytamy w encyklice «Fratelli tutti» - oznacza uniemożliwienie mu czynienia zła, czyli wytrącenie mu broni z ręki, powstrzymanie go. Obawiam się, że jest to jedyna realistyczna droga do pokoju na Ukrainie”, stwierdził przewodniczący Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej.

W swoim wystąpieniu ks. Halík zauważył, że na europejskim kontynentalnym zgromadzeniu synodalnym w Pradze w lutym 2023 roku stało się oczywiste, że Kościoły w niektórych krajach postkomunistycznych nie przyjęły jeszcze wystarczająco Vaticanum II. Wyjaśnił, że gdy odbywał się Sobór Watykański II, katolicy w tych krajach z powodu ideologicznej cenzury nie mieli lub mieli minimalny dostęp do literatury teologicznej, która uformowała intelektualne zaplecze soboru. A bez znajomości tego intelektualnego kontekstu niemożliwe było zrozumienie właściwego znaczenia soboru. Dlatego posoborowa odnowa Kościoła w tych krajach była przeważnie bardzo powierzchowna, ograniczając się praktycznie do liturgii, podczas gdy dalszych zmian wymagała mentalność.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję