Oddziały powojennej konspiracji na ogół nie toczyły wielkich bitew – nie na tym partyzantka polega. Batalie Wyklętych to zwykle niewielkie potyczki, szybkie ataki z ukrycia i odskoki. Za największy bój uważana jest bitwa w Lesie Stockim k. Końskowoli. Wiosną 1945 r. ok. 200 partyzantów dowodzonych przez mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika” starło się z 600 funkcjonariuszami NKWD, KBW i UB. Największą bitwę z Sowietami stoczono w tym samym mniej więcej czasie pod Kuryłówką w Rzeszowskiem, a po obu stronach walczyło po kilkuset żołnierzy.
Spektakularne były akcje odbicia więźniów. Wiosną 1946 r. grupa byłych akowców z Konspiracyjnego Wojska Polskiego kpt. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca” opanowała więzienie w Radomsku – po raz drugi w ciągu trzech lat, tyle że tym razem za okupacji sowieckiej. Rok wcześniej w Łowiczu harcerze z Szarych Szeregów, a w Pabianicach żołnierze ROAK rozbili więzienie i areszt bez jednego strzału.
Porażek było więcej niż sukcesów. Także te bardzo dotkliwe dla powojennej partyzantki – prowadzące do rozbicia oddziałów – opisuje w swojej książce „Bitwy Wyklętych” Szymon Nowak. Z uwagi na zbeletryzowaną formę to niezła lektura dla młodzieży i tych wszystkich, którzy szerokim łukiem omijają grube, naukowe opracowania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu