Reklama

Włodzimierz Lubański dla „Niedzieli”:

Jestem szczęśliwym człowiekiem

Włodzimierz Lubański przez wielu ekspertów jest uznawany za najlepszego piłkarza w historii polskiej piłki nożnej. Z drużyną narodową zdobył złoty medal na igrzyskach olimpijskich w Monachium w 1972 r.
W reprezentacji Polski wystąpił 75 razy, zdobył 48 bramek. Przez wiele lat grał w Górniku Zabrze. Czterokrotnie był królem strzelców ekstraklasy, siedmiokrotnie zdobył z drużyną klubową tytuł mistrza Polski, a sześć razy – Puchar Polski.

Niedziela Ogólnopolska 30/2018, str. 36-38

Krzysztof Tadej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KRZYSZTOF TADEJ: – Ból i rozczarowanie to dwa najłagodniejsze słowa polskich kibiców po występach naszej reprezentacji na mistrzostwach świata w piłce nożnej w Rosji...

WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI: – Również jestem bardzo zawiedziony. Oczekiwałem lepszej postawy polskiego zespołu. Gdy przed mistrzostwami patrzyłem na drużyny, z którymi mieliśmy grać w grupie, to wydawało mi się, że spokojnie sobie z nimi poradzimy. Jednak wydarzyło się coś niezrozumiałego. Nasi zawodnicy nie byli w dobrej formie. Można przegrać, ale z silniejszą drużyną, do tego liczy się styl. A nasz styl... Nie było zaangażowania, nie było walki.

– Dlaczego tak się stało?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– To pytanie do dzisiaj pozostaje bez odpowiedzi. Podczas ostatniej konferencji prasowej trenera Adama Nawałki nasz selekcjoner wziął całą odpowiedzialność na siebie. Nie zgadzam się z tym. Zawodnicy też ponoszą odpowiedzialność. Mają na boisku wykonywać plan przygotowany przez trenera. Niestety, wykonanie tego planu było złe.

– Wielu ekspertów uważa Pana za najlepszego piłkarza w historii polskiej piłki. Co zdecydowało o Pańskim sukcesie? Czy przede wszystkim talent?

Reklama

– Talent to nie wszystko. Znałem wielu piłkarzy, o których mówiono, że byli bardzo utalentowani, jednak nie odnieśli znaczących sukcesów. Dlaczego? Decyduje o tym kilka czynników. Piłka nożna jest grą zespołową i trzeba mieć dobrych partnerów, żeby w tym towarzystwie zaistnieć. Gra ze znakomitymi piłkarzami to jedna z podstaw sukcesu. A drugi czynnik to indywidualna praca nad poprawieniem swoich umiejętności. Trzeba pracować samemu nad techniką piłkarską i kondycją sportową. Ja tak robiłem. Dla mnie naturalną sprawą było to, że wstawałem codziennie rano i jeszcze przed pójściem do szkoły robiłem wiele pompek, ćwiczyłem mięśnie brzucha. Dzień zaczynałem od takiego rytuału. Po lekcjach – uczyłem się w technikum ceramicznym – wracałem na podwórko i grałem z kolegami w piłkę. Później ćwiczyłem indywidualnie, np. przez godzinę doskonaliłem technikę piłkarską, główkowałem, strzelałem na zmianę prawą i lewą nogą. Piłka nożna była moją pasją, dlatego ten wysiłek był dla mnie czymś oczywistym. Później, kiedy występowałem w Górniku Zabrze i w reprezentacji Polski, czyniłem podobnie. Analizowałem swoją grę. Zwracałem uwagę na słabe strony i ciężko pracowałem indywidualnie, żeby je poprawić. Nieraz po treningach ustawiałem 10 czy 20 piłek i umawiałem się z kolegami obrońcami. Ja próbowałem ich mijać i strzelić bramkę, oni się bronili. To byli świetni obrońcy, jak np. Jurek Gorgoń. Kto zwyciężył, ten wygrywał zakład. Zakładaliśmy się o drobne rzeczy, np. o czekoladę lub to, kto zapłaci za posiłek po treningu.

– W czasach gdy rozpoczynał Pan karierę piłkarską, wynagrodzenie za grę było bardzo niskie.

– Może opowiem o pierwszym zagranicznym wyjeździe. Kiedy z kolegami z Górnika Zabrze polecieliśmy do Stanów Zjednoczonych, to nasze diety wynosiły mniej niż dolara na dzień. Za taką dietę nawet coca-coli nie można było kupić. Całe szczęście, że mieliśmy wsparcie Polonii. Ten zagraniczny wyjazd był dla mnie szokiem. Wyjechałem przecież z Gliwic, górniczej miejscowości, miałem zaledwie 16 lat i znalazłem się w centrum Chicago, a potem Nowego Jorku. To było niesamowite. Świat jak z bajki. Wieżowce, światła, samochody. Pierwsze wieczory spędziłem przy oknie, patrząc zafascynowany, co się za nim dzieje (śmiech).

– W kilku wywiadach podkreślał Pan, że w czasie gry w Polsce ważną dla Pana osobą był kard. Karol Wojtyła.

– Działo się tak dlatego, że po wielu meczach, które rozgrywaliśmy na Stadionie Śląskim, to właśnie kard. Wojtyła jako pierwszy przesyłał całej drużynie telegram gratulacyjny. A ja, jako kapitan, odczytywałem go w szatni. Były to gratulacje za naszą grę. Niezapomniany, piękny gest. Nigdy nie spotkałem kard. Wojtyły bezpośrednio, ale to były takie nasze pośrednie kontakty.

– Wiara pomagała Panu w osiągnięciu sukcesów sportowych?

Reklama

– Wiara w mojej rodzinie była podtrzymywana i szanowana. Ale do kościoła nie chodziłem tak regularnie jak np. moja ciocia Wanda, która nieraz i trzy razy dziennie potrafiła być w kościele. Muszę szczerze przyznać, że nie chodziłem regularnie. Ciocia zresztą bardzo często rozmawiała ze mną o wartościach wynikających z wiary, przekonywała, dyskutowała. Było wiele takich rozmów. Dzisiaj rozmowy o tym, co się dzieje w Kościele i w Watykanie, prowadzę z moim dawnym kolegą z boiska, z którym obecnie jestem bardzo zaprzyjaźniony, Józkiem Kurzeją (piłkarz Górnika Zabrze w latach 1973-79 – przyp. K. T.). On jest fanem papieża Franciszka i jak się spotykamy, to opowiada mi o tym, co robi i mówi Papież.

– Mieszka Pan w Belgii. Czy myśli Pan o powrocie do Polski na stałe?

– Teraz mamy otwartą Europę i możemy podróżować, dokąd chcemy. Nie sprawia mi więc problemu, że mieszkam w Belgii. Kiedy chcę, to przylatuję do Polski i spotykam się z przyjaciółmi. Obecne miejsce zamieszkania związane jest z moją rodziną. Małżonka, dzieci są dla mnie najważniejsze. Ponieważ tak się potoczyły nasze życiowe losy, mieszkam właśnie tam. Polska jest i będzie moją ojczyzną i co do tego nigdy w moim życiu nie było i nie ma najmniejszych wątpliwości.

– Jakie są Pańskie plany i marzenia?

– Dzisiaj jestem na zasłużonej emeryturze i – jak to się mówi – nie można planować za daleko. Planuję dzień po dniu. Przyjmuję wszystko, co się dzieje na bieżąco. Cały czas pasjonuje mnie światowe piłkarstwo. Bardzo często jestem zapraszany na mecze i na spotkania z kolegami piłkarzami. Poza tym cieszę się wspaniałą rodziną – żoną, dziećmi. Wspólnie chodzimy na kolacje, spotykamy się z przyjaciółmi – i to są wspaniałe chwile. Kiedy patrzę na swoje życie, to muszę przyznać, że piłka nożna bardzo mi pomogła. Na boisku była walka. Później w życiu miałem różne momenty, nie brakowało kłopotów. Byłem jednak przygotowany, żeby je pokonać i wyjść z trudnych sytuacji. Dzięki temu dzisiaj jestem szczęśliwym człowiekiem.

– Czy wierzy Pan, że dożyjemy chwili, gdy polska reprezentacja piłkarska zdobędzie mistrzostwo świata?

– Wierzyć można, bo nieraz wiara czyni cuda, ale realia mówią co innego. W najbliższym czasie to nie nastąpi. Gdy polska drużyna jechała na mistrzostwa świata do Rosji, to opublikowano sondaż, z którego wynikało, że 7 proc. odpowiadających było przekonanych, iż Polska zdobędzie mistrzostwo świata. Byłem zdziwiony. Przecież to było nierealne! Jesteśmy wprawdzie blisko światowej czołówki i zwyciężamy wtedy, gdy cały zespół jest bardzo dobrze przygotowany do konkretnego meczu, ale takie cele jak mistrzostwo są jednak poza naszym zasięgiem. Będę się cieszył, gdy Polska będzie w przyszłości walczyła na mistrzostwach świata – gdy będzie walczyła o jak najlepsze miejsce, gdy będzie walczyła o medal.

KONKURS „NIEDZIELI”
GŁÓWNA NAGRODA: PIŁKA Z AUTOGRAFEM WŁODZIMERZA LUBAŃSKIEGO
TERMIN: DO 31 VIII 2018

Zapraszamy do udziału w minikonkursie, w którym można wygrać autograf legendy polskiej piłki Włodzimierza Lubańskiego. Główną nagrodą w konkursie jest piłka z autografem piłkarza. Zdobywcy nagród zostaną wylosowani spośród osób, które przyślą do redakcji Tygodnika Katolickiego „Niedziela” prawidłowe odpowiedzi na cztery pytania konkursowe:
1. Ile razy Włodzimierz Lubański wystąpił w reprezentacji Polski?
2. Ile bramek zdobyła reprezentacja Chorwacji w finałowym meczu mistrzostw świata 2018 rozgrywanym z reprezentacją Francji w Moskwie?
3. Z jakimi drużynami rozegrała mecze reprezentacja Polski podczas mundialu 2018 w Rosji?
4. W jakim kraju planowany jest kolejny mundial – w 2022 r.?
Odpowiedzi wraz z dokładnym adresem uczestnika i numerem telefonu należy nadsyłać do 31 sierpnia 2018 r. (decyduje data stempla pocztowego) pod adresem: Redakcja Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, ul. 3 Maja 12, 42-200 Częstochowa, z dopiskiem: „Autograf Włodzimierza Lubańskiego”.
Redakcja „Niedzieli”

2018-07-25 11:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: bł. Carlo Acutis jest wiarygodnym wzorem do naśladowania dla młodych ludzi

2025-07-23 13:04

[ TEMATY ]

bł. Carlo Acutis

Agata Kowalska

Carlo Acutis

Carlo Acutis

Na kilka tygodni przed kanonizacją bł. Carlo Acutisa, Watykan opublikował teologiczny tekst , który przedstawia młodego Włocha jako wiarygodny wzór do naśladowania dla nowego pokolenia wierzących. W komentarzu opublikowanym przez portal Vatican News, jezuita ks. Arturo Elberti, teolog i konsultant Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, wspomina o głębokim związku między jego zainteresowaniem technologiami, życiem codziennym i duchowością chrześcijańską. „Nie jest doktorem Kościoła, ale wiarygodnym świadkiem” - powiedział jezuita. Poprzez jego kanonizację Kościół nie chce uhonorować teologa, ale raczej pokazać, „że młodzi ludzie dzisiaj również mogą poważnie traktować przesłanie Ewangelii i konsekwentnie nią żyć”.

Ks. Elberti spotkał Carlo raz osobiście - w 2006 r. w jezuickim Kolegium Leona XIII w Mediolanie, gdzie ówczesny 15-latek został mu przedstawiony przez księdza jako „duchowo zaangażowany chłopak o pogodnym usposobieniu”. Wkrótce potem, w październiku tego samego roku, zmarł z powodu agresywnego nowotworu.
CZYTAJ DALEJ

USA: papież uznał za cud uzdrowienie noworodka za wstawiennictwem kapłana z Hiszpanii

2025-07-24 07:48

[ TEMATY ]

uzdrowienie

cud

Robert Skupin/Fotolia.com

Leon XIV podpisał niedawno dekret uznający uzdrowienie noworodka Tyquana Halla 14 stycznia 2007 w szpitalu w Rhode Island za cud przypisywany wstawiennictwu hiszpańskiego sługi Bożego ks. Salvadora Valery Parry (1816-89). Był on kapłanem z miasta Huércal-Overa w Andaluzji, nazywanym „hiszpańskim proboszczem z Ars” na wzór św. Jana Vianneya (1786-1859) z tego francuskiego miasteczka, patrona księży, a zwłaszcza proboszczów.

Jest to pierwsze publiczne uznanie cudu przez obecnego papieża od wybrania go na ten urząd 8 maja br. i umożliwi ono beatyfikację ks. Valery, choć nie wyznaczono jeszcze jej daty. Kościół w Hiszpanii spodziewa się, że nastąpi to w przyszłym roku.
CZYTAJ DALEJ

USA: papież uznał za cud uzdrowienie noworodka za wstawiennictwem kapłana z Hiszpanii

2025-07-24 07:48

[ TEMATY ]

uzdrowienie

cud

Robert Skupin/Fotolia.com

Leon XIV podpisał niedawno dekret uznający uzdrowienie noworodka Tyquana Halla 14 stycznia 2007 w szpitalu w Rhode Island za cud przypisywany wstawiennictwu hiszpańskiego sługi Bożego ks. Salvadora Valery Parry (1816-89). Był on kapłanem z miasta Huércal-Overa w Andaluzji, nazywanym „hiszpańskim proboszczem z Ars” na wzór św. Jana Vianneya (1786-1859) z tego francuskiego miasteczka, patrona księży, a zwłaszcza proboszczów.

Jest to pierwsze publiczne uznanie cudu przez obecnego papieża od wybrania go na ten urząd 8 maja br. i umożliwi ono beatyfikację ks. Valery, choć nie wyznaczono jeszcze jej daty. Kościół w Hiszpanii spodziewa się, że nastąpi to w przyszłym roku.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję