Często niedocenione owady sprawiają, że zarówno zapylanie roślin, jak i tworzenie miodu utrzymuje człowieka przy życiu. Dostrzegając ten problem w Tomaszowie Lubelskim została zorganizowana konferencja „S.O.S. Pszczołom na ratunek”, która jest częścią kampanii edukacyjnej. Podczas spotkania słuchacze mogli usłyszeć, w jaki sposób przeprowadzać opryski, by nie szkodziły one owadom, jak dbać o pszczoły, czy też skąd otrzymać odpowiednie dofinansowania na ratowanie pasiek.
– Jako samorządowcy martwimy się o drogi, infrastrukturę, sale gimnastyczne, a tak naprawdę pszczoły są ponad tym wszystkim. Nie ma pszczół, nie ma i nas. Mam wielu kolegów pszczelarzy, którzy mówią, że rok 2019 był dla nich tragiczny. Zginęło prawie połowę pasiek. Coś trzeba z tym zrobić, trzeba edukować dzieci, rolników i nas wszystkich, byśmy wiedzieli, jaki mamy skarb w postaci tych małych robotnic – powiedział organizator wydarzenia, wicestarosta tomaszowski Jarosław Korzeń.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Poseł Tomasz Zieliński podkreślił, że adresatami kampanii są dwie grupy, a mianowicie rolnicy, którzy muszą nauczyć się bezpiecznych technik ochrony roślin oraz dzieci. Ta druga grupa nie tylko poszerzy swoją wiedzę, ale poprzez najmłodszych będzie można trafić bezpośrednio do rodzica.
Aktywny udział w konferencji wzięli także przedstawiciele Lasów Państwowych, którzy dokładają wszelkich starań, by pszczoły wróciły do lasów. – W Puszczy Białowieskiej przed II wojną światową były ogromne ilości pszczół w lasach. Były one wprowadzane przez człowieka, bo ilość dziupli, które są naturalne, nie jest tak powszechna, jak barcie. One były dziane w drewnie. To była cała szkoła wspinaczki po drzewach, dziania tych barci, oznaczania swoim znakiem. To wszystko zamarło. Chcemy, by człowiek wrócił do lasu. Polega to na tym, że mamy pasieki stale zlokalizowane w lesie, ale i mamy pasieki przewoźne na kołach, które można przeciągać. Gdy mamy jesień, wrzos kwitnie, przeciągamy pasieki w to miejsce i pozwalamy pszczołom produkować miód – wyjaśnił dyrektor generalny Lasów Państwowych, Andrzej Konieczny.
Problem z umieralnością pszczół dostrzegają przede wszystkim sami pszczelarze. – Problem wynika ze stosowanych oprysków. Wiem, że oni chcą mieć dobre zbiory, ale nieodpowiednie opryski w nieodpowiednich dawkach szkodzą pszczołom. Leci ona tam, gdzie kwitną jakieś rośliny, a popryskana roślina w czasie oblotu pszczół po prostu niszczy tego owada. Także warunki pogodowe nie są sprzyjające pszczołom. Kiedyś, podczas mroźnych zim pszczoła odpoczywała. Teraz jest ona w ulu cały czas aktywna. Do tego wysokie temperatury powodują namnażanie się chorób – zauważył Jan Dudziński z Tyszowiec.