Reklama

Kultura

Tamte lata, tamte wakacje

Arystokracja wyjeżdżała na kuracje „do wód”, co zamożniejsi wybierali się nad polskie morze. Zwykli mieszkańcy musieli się zadowalać urokami plażowania nad brzegami rzek... W okresie PRL-u bywało wesoło, ale i tragicznie...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W okresie międzywojennym żurnale kobiece tak pisały o urokach plażowania: „Plaża jest królestwem ludzi wesołych, którzy na złocistym dywanie jej piasków próbują upodobnić się do bogów starożytnej Hellady. Dyktatorem plaży jest Słońce, a blady człowiek na twarzy jest czymś nieprzyzwoitem. Żółtodziób, który przyjechał dopiero z miasta i pokazuje na plaży swoją bieluchną skórę, jest po prostu «shocking»”.

Uroda niedostępna w mieście

Plażowanie budziło spore kontrowersje, dochodziło nawet do obyczajowych ekscesów. W latach 80. XIX wieku niektóre miasta walczyły ze zbytnią lekkością odzienia wczasowiczów, stawiając specjalne przebieralnie dla pań i panów. Wyznaczano również osobne części plaży dla mężczyzn i dla kobiet. Panów, którzy preferowali kąpiele bez odzienia, karano nawet 14 dniami aresztu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dopuszczalny był natomiast tzw. plażowy flirt. „Flirt nad morzem do niczego nie zobowiązuje, a po przyjeździe do miasta nie poznajemy naszych partnerów znad morza, gdyż widywaliśmy ich wyłącznie w kostiumach kąpielowych” – pisała ówczesna prasa dla pań i lansowała modę na tzw. pyjamy plażowe.

Elity nad morzem

Kroniki towarzyskie międzywojennej prasy odnotowywały skrupulatnie, kto ze znanych osób pojawiał się na nadmorskich plażach. Gazety pisały: „Wśród wybitnych artystów polskiego teatru i filmu, którzy w 1938 roku odwiedzili nasze Wybrzeże, znalazła się m.in. Helena Grossówna, polska aktorka filmowa i teatralna. Na plaży w Juracie pojawił się w tym czasie Pierwszy Lord Admiralicji Duff Cooper, który przybył na jachcie «Enchantress». Towarzyszył mu minister spraw zagranicznych Józef Beck oraz hrabina Helena Łubieńska”. Nad polskim morzem bywała m.in. Marlene Dietrich, a Juratę zaszczycali Eugeniusz Bodo czy Wojciech Kossak.

Polscy arystokraci wyjeżdżali nie tylko nad morze. W górach zakładali nawet własne kurorty, np. hrabia Karol Załuski – Iwonicz-Zdrój na Podkarpaciu. W słowackich Bardejowskich Kupelach kuracji zażywali car Rosji Aleksander I, żona Napoleona Bonapartego – Maria Luiza, małżonka Franciszka Józefa I – cesarzowa Austrii Elżbieta, nazywana także Sissi. Jej wizytę przypomina rzeźba stojąca przed domem leczniczym Astoria.

Reklama

Sezon uzdrowiskowy rozpoczynał się zwykle ok. 20 maja i trwał do końca września. „Goście kąpielowi” (jak pisano w prasie) w XIX wieku narzekali na „drogość pokoi”. Łazienki 1. klasy, choć kosztowne, dostarczały wody na 50 tys. kąpieli w ciągu jednego sezonu.

Przedwojenna arystokracja wraz z rodzinami wyjeżdżała np. na Riwierę Francuską czy na polowania w Afryce. Były to jednak imprezy bardzo drogie. Aby pokryć koszty jednej z takich wypraw, Alfred III Potocki, ordynat łańcucki, pożyczył 160 tys. dolarów. Nie potrafił tej pożyczki spłacić aż do II wojny światowej...

Peerelowskie wczasowanie

W okresie PRL-u szczególnym powodzeniem cieszyły się tzw. wczasy pracownicze, jednak zwłaszcza do popularnych kurortów nad Morzem Bałtyckim zdobyć skierowanie z Funduszu Wczasów Pracowniczych nie było sprawą łatwą. Równie wielkiego poświęcenia wymagało dotarcie na nadmorską plażę z południa Polski. Ówczesna kolej oferowała kuszetki i wagony sypialne, a czas podróży rozciągał się bardzo często nawet do czternastu godzin. Uznaniem cieszyły się takie miejscowości, jak: Ustka, Pobierowo, Łeba, Jastrzębia Góra. Dla wybrańców – Sopot. W mieście tym można było też uczestniczyć w znanym festiwalu, na którym np. w 1979 r. gościł zespół Boney M. Na scenie Opery Leśnej zespół wystąpił z zakazaną w Polsce piosenką Rasputin. Telewizja nadała ten występ z jednodniowym poślizgiem, wycinając kontrowersyjną – godzącą w sojusz z ZSRR – piosenkę. W Kołobrzegu zaś można było uczestniczyć w sztandarowym Festiwalu Piosenki Żołnierskiej, którego konferansjerami byli Stanisław Mikulski i Maria Wróblewska.

W stołówkach ośrodków wczasowych serwowano niecodzienne przysmaki, urządzano wieczorki zapoznawcze i pożegnalne. Na plażach królowały jagodzianki i cytrynada – żółta cytrynowa woda sprzedawana w woreczkach. Plażowi sprzedawcy oferowali również lody „Calypso”, donaty, gofry z bitą śmietaną, „rybkę” i tandetne pamiątki z nadmorskich miejscowości. Wśród wczasowiczów każdego ranka odbywały się wyścigi po plażowe parawany i zajmowanie dogodnych miejsc w plażowych koszach...

Reklama

Kolonii czar?

Kto pamięta jeszcze, jak wyglądały młodzieżowe kolonie? Wśród licznych atrakcji – wrzucanie dziewczynom polnych świerszczy za sukienki czy robienie „radyjek” z pudełek po zapałkach, do których dzieci wkładały trzmiele lub osy, a następnie podsuwały je pod uszy koleżanek i kolegów. Po kolacji odbywały się spacery po plaży i karmienie zgłodniałych mew na molo, budowanie zamków z piasku. W lasach palono ogniska i pieczono ziemniaki oraz kiełbaski na patykach – grillów nikt wówczas nie używał. Były też wieczorne dyskoteki, na których królowały niemiecka grupa Modern Talking, no i nasz polski zespół Papa Dance. Było także zdobywanie kolejnych sprawności na obozach harcerskich, spanie w wieloosobowych namiotach wojskowych, podchody, leśne zabawy w chowanego, akcje „niewidzialnej ręki”... Zawiązywały się przyjaźnie z uczestnikami sąsiednich kolonii, kraszone napojami z saturatorów. Już nigdy później woda sodowa z sokiem nie miała takiego smaku...

Podczas szkolnych wycieczek i kolonii były też jednak i tragiczne momenty... W czerwcu 1961 r. do Kazimierza n. Wisłą przyjechała szkolna wycieczka z Lublina. Jednym z oczekiwanych przez dzieci punktów wyjazdu miała być kąpiel w Wiśle. Było bardzo gorąco. Trzy nauczycielki, pod których opieką znajdowały się dzieci, pozwoliły na zabawy w wodach Wisły. W pewnym momencie dzieci zaczęły się topić, a jedna z nauczycielek usiłowała je ratować. W sumie utonęło wówczas trzynaścioro dzieci. Ponieważ na dworze były bardzo wysokie temperatury, kolejno wyławiane ciała piątoklasistów składano na chłodnej posadzce w kościele św. Anny w Kazimierzu. Dwie dziewczynki wyłowione z rzeki tak silnie trzymały się za ręce, że trudno było je rozdzielić. Nauczycielka dostała szoku i chciała się utopić, ale powstrzymał ją miejscowy funkcjonariusz milicji. Zrozpaczeni rodzice przyjeżdżali z Lublina taksówkami na Rynek w Kazimierzu i wywoływali imiona swoich dzieci. Najgorsze było to, że nikt im nie odpowiadał...

Dziś wypoczywa się zupełnie inaczej. Możemy jednak być pewni, że za kilka dekad ktoś zapyta z nostalgią: a pamiętacie lato 2022 r.? Cóż to były za wakacje!

2022-07-19 14:01

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Anioł z Katynia

Niedziela Ogólnopolska 15/2021, str. 46-47

[ TEMATY ]

historia

Katyń

Muzeum Powstańców Wielkopolskich w Lusowie

Zdjęcie ślubne młodej pary, Janiny i Mieczysława, na tle szybowca, 1939 r.

Zdjęcie ślubne młodej pary, Janiny i Mieczysława, na tle szybowca, 1939 r.

Pozostało po niej kilka zdjęć i czaszka. Janina Lewandowska, córka naczelnego dowódcy powstania wielkopolskiego gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego, to jedyna kobieta zamordowana w Katyniu.

O zbrodni katyńskiej pisze się najczęściej w kontekście masowej rzezi, ludobójstwa. Wśród tysięcy ofiar rzadko zatrzymujemy się na indywidualnym losie człowieka. Z Janiną Lewandowską jest inaczej, trudno bowiem przejść obojętnie wobec śmierci najsłabszej osoby – uczestnika dramatu, który rozegrał się w Katyniu.

CZYTAJ DALEJ

Panie! Bądź dla nas codziennym zmartwychpowstawaniem!

2024-03-28 23:44

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Chrystus zmartwychwstał, lecz każdy z wierzących musi szukać zrozumienia wielkości tej prawdy w swoim życiu i sił, których ona udziela.

Ewangelia (J 20,1 -9)

CZYTAJ DALEJ

O niemieckiej zbrodni

2024-03-29 15:23

Instytut Pamięci Narodowej Delegatura w Kielcach zaprasza do udziału w panelu dyskusyjnym pt. „Wokół niemieckiej zbrodni na rodzinie Ulmów z Markowej oraz pomocy Żydom przez Polaków. Spojrzenie różnych perspektyw”. Spotkanie odbędzie się w 25 marca o godz. 17 w Centrum Edukacyjnym Instytutu Pamięci Narodowej „Przystanek Historia” ul. Warszawska 5 w Kielcach. 24 marca 1944 roku niemieckie formacje policyjne złożone z żandarmów i policji granatowej z Łańcuta przybyły do zabudowań rodziny Józefa i Wiktorii Ulmów zamieszkujących Markową w dystrykcie krakowskim. Rodzina ta ukrywała ośmioro Żydów: Saula Goldmana z Łańcuta wraz z czterema synami: Baruch, Joachim, Mechel i Mojżesz oraz dwóch ich krewnych z domu Goldman – Gołdy Grünfeld i jej siostry Lei Didner z córką Reszlą. W myśl niemieckiego prawa okupacyjnego małżeństwo

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję