Reklama

Niedziela Kielecka

U najstarszego ministranta w Polsce

89-letni Tadeusz Manecki, choć już nie tak regularnie, jednak wciąż jeszcze służy do Mszy św. w salezjańskim kościele Świętego Krzyża w Kielcach.

Niedziela kielecka 23/2025, str. IV

[ TEMATY ]

sylwetka

T.D.

Barbara i Tadeusz Maneccy z córką Grażyną Zapałą

Barbara i Tadeusz Maneccy z córką Grażyną Zapałą

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jako o najstarszym ministrancie w Polsce, posługującym przy ołtarzu od 83 lat, powstał o nim niejeden materiał filmowy czy prasowy. Całe lata przepracował także jako kościelny w kieleckich kościołach. Pan Tadeusz to żywa historia diecezji kieleckiej.

Twoje mieszkanie świadczy o tobie

Niewielkie mieszkanko państwa Maneckich na Czarnowie (miły akcent powitalny – świergot kanarków) to nie tylko zbiór pamiątek rodzinnych i ilustracja pasji małżonków, to także wyraz szacunku wobec historii. I przedmiotów, szczególnie tych uświęconych. Obraz MB Częstochowskiej w formie pozłacanego ryngrafu był znaleziony przez p. Tadeusza gdzieś przy ul. Jagiellońskiej, podobnie obrazek „Jezu, ufam Tobie”, są czyjeś niechciane krzyżyki i inne pamiątki rodzinne. Niegdyś ważne i omodlone, dzisiaj zbędne. W sprawnych wciąż rękach starszego pana zyskują drugie życie i miejsce w domowym zaciszu. Jedna lampka zrobiona z kilku, zbiór świeczników, okazały odrestaurowany ostatnio żyrandol, telefon z innej epoki, dziesiątki rodzinnych zdjęć czworga dzieci i ich współmałżonków, dwanaściorga wnuków i ośmiorga prawnuków. Flaga amerykańska i niemiecka? – Bo dwoje dzieci tam zamieszkało, w USA i w Niemczech – wyjaśnia Barbara Manecka. W Boże Narodzenie małżonkowie będą obchodzili jubileusz 65 lat pożycia małżeńskiego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kolekcję rodzinnych zdjęć wzbogacają te „służbowe”, ilustrujące służbę przy ołtarzu, z kolejnymi księżmi biskupami i to najważniejsze – z Janem Pawłem II. Do tego stosy starannie udokumentowanych zaświadczeń, dyplomów, wycinków prasowych – całe pracowite życie uporządkowane w papierowych teczkach.

Do kościoła było daleko

Z mamą wędrował z Piasków, mniej więcej z obecnej ul. Zagnańskiej do kościoła Świętego Krzyża, który jest dla niego rodzinną i szczególnie bliską sercu parafią. W środku wojny, w 1943 r. jako siedmiolatek został ministrantem. Jak wspomina, ks. Rachwał przygotowywał chłopców i do ministrantury, i do I Komunii św. – Człowiek cieszył się tym wszystkim, bo byli koledzy, którym chciało się służyć, przy kościele był stół do ping-ponga, ale i w warcaby się zagrało, albo wsiadało na rowery i jechało do Wiśniówki, do Zagnańska, ale tak, żeby na godz. 18 być z powrotem na Mszy św. – wspomina Manecki. Do dzisiaj pamięta łacińskie passusy z Eucharystii (odprawianej wtedy wyłącznie po łacinie) i spotkania z kolejnymi biskupami, począwszy od bp. Czesława Kaczmarka.

Nie wszystkie wspomnienia są dobre. Jest 1945 r., Manecccy z siedmiorgiem dzieci mieszkają na Piaskach (tam, gdzie dzisiaj OBI). Jest Nowy Rok i Niemcy urządzają sobie w ich domu pijacką libację. Jeden z nich demoluje dziecięcą kołyskę... Widząc to, Tadek popukał się w czoło i uciekł pod łóżko, ale Niemiec wyciągnął go, wprawnie zrobił pętlę na szyję i zawiesił chłopca na haku. Rodzice byli w kościele, na szczęście wrócili na czas, i na krzyk siostry wpadli do domu, odcięli go półżywego, sprowadzili felczera. Przeżył. I ministrantem pozostał, bo to zadanie na całe życie.

Reklama

– Niedzielna Msza św. o godz. 8.30 w Świętym Krzyżu to dla taty zobowiązanie – musi na niej być. Staram się go w niedzielę na tę właśnie Mszę św. zawieźć – tłumaczy Grażyna Zapała, jedna z córek państwa Maneckich. Z salezjańską parafią i ona czuje się związana, choćby przez Oratorium. Wyjaśnia, że o 8.30 spotykają się ministranci seniorzy, śpiewa wtedy także Chór Seniorów. Trwają, dopóki sił starczy.

Pan kościelny

W latach 60.-70. Tadeusz Manecki pracował jako kościelny w Świętym Krzyżu, w latach 1977-2002 – w bazylice katedralnej. – W Krzyżu byłem sam, bez zmiennika. Dzwonnicę uruchamiało się ręcznie, od tego uszkodziłem sobie słuch. Dopiero jak odchodziłem w 1973 r. założyli elektryczną – opowiada. Deszcze, śniegi, zima, jesień – ze zwłokami na cmentarz, zawsze on...

Reklama

Nawyk wczesnego otwierania kościoła pozostał – pan Tadeusz dotąd budzi się o godz. 4.00-4.30. i odmawia Brewiarz. – Nigdy sobie nie krzywdowałem tych pobudek – mówi. Wspomina, jak to już o godz. 5.30 wierne parafianki z katedry wyczekiwały na otwarcie kościoła. Idzie do zakrystii, przygotowuje kapłańskie szaty, paramenty liturgiczne, wszystko, co potrzebne jest do pierwszej Mszy św. o godz. 6.00. W katedrze był już zmiennik; dzielili „teren”, pan Tadeusz zwykle miał nawę Matki Bożej Łaskawej. Dwa-trzy razy w tygodniu trzeba było odkurzyć. – Drżałam, jak mąż po gzymsach skakał, wie pani, jak tam wysoko? Ale nie słuchał mnie, musiał zrobić swoje – uzupełnia Barbara Manecka. Dopiero ks. proboszcz Chat mówi: – Tadek, bój się Boga, nic by z ciebie nie zostało, koniec z tym. Wieczorem trzeba było posprawdzać, czy ktoś nie został w ławce, nie zasnął, zajrzeć w każdy konfesjonał („Kilka razy ktoś mi się schował”). A raz w wigilię były aż cztery pogrzeby... Wspomina proboszczów: ks. Cabańskiego, ks. Jaworskiego, ks. Chata, ks. Kowalskiego, kolejne roczniki seminarium, księży profesorów. I biskupów: Jaworskiego, Jaroszewicza, Gurdę („bp Mieczysław Jaworski wszystkich Maneckich na cmentarz odprowadzał”) i niezapomniane wizyty pasterzy w domach kościelnego, co należało do dobrego zwyczaju. Kolejne lata (2002 -07) – to była ponownie praca w Świętym Krzyżu, wreszcie od 2007 r. do 2012 r. – w sanktuarium Bożego Miłosierdzia na Czarnowie. Niedaleko, na piechotkę...

Trudno zapomnieć czasy komuny („nie było dnia, żeby nie stali pod drzwiami”); wyłączanie prądu podczas miesięcznic za Ojczyznę i pamiętne Msze św. przy świecach, krzyże z kwiatów pod katedrą, wezwania na komisariat milicji przy Wesołej, „zaproszenia” do milicyjnych suk. Nie raz i nie dwa. Tak było m.in. przed zaręczynami córki Małgorzaty; Tadeusza zgarnęli z synem Tomkiem tuż po Eucharystii, złośliwie przetrzymali. Spóźnili się na te zaręczyny.

Tadeusz Manecki jest także nadzwyczajnym szafarzem Komunii św., od 1990 r. – Zdarzały się niedziele, że miałem wizytę z Panem Jezusem u 30 chorych – mówi.

Złapała papieża za rękę

Najbardziej dojmujące wspomnienie z tamtych lat? No zdecydowanie wizyta w Kielcach papieża Jana Pawła II w 1991 r. Rodzina kościelnego miała wejściówki do katedry. – Zdawało się, że to jakaś cudowna osoba wchodzi, jak nie z tego świata, wszyscy w kościele płakali – wspomina Barbara Manecka. Ręce się wyciągały do Ojca Świętego, usta i oczy śmiały. – A ja złapałam papieża za rękę – wspomina Grażyna Zapała. Dodaje, że w 1973 r. podczas peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej wręczała kardynałowi Wojtyle kwiaty.

Na dobre i na złe

Reklama

Barbara i Tadeusz poznali się w kościele; ona nosiła w procesji wielki drewniany różaniec, on był ministrantem. Od pielgrzymki do Częstochowy zbliżyli się, szybko zaręczyli. Pobrali się w 1960 r., w Boże Narodzenie. W małżeństwie bywa różnie, ale raczej się nie kłócą, choć Barbara mówi o sobie: – Jestem furiatka. Oglądają wspólnie ulubiony kanał telewizyjny, on robi zakupy i trzy razy dziennie wychodzi z suczką Daisy. Tadeusz Manecki nigdy nie był w szpitalu – jego forma i stan psychiczny to coś, czego można pozazdrościć (i na co trzeba sobie zasłużyć). Barbara gotuje, piecze. Każdy zakamarek mieszkania przy Grochowej (to ich piąte z kolei) lśni czystością.

– Mieliśmy i mamy dobre życie: czworo udanych dzieci (Małgorzata, Grażyna, Tomasz – mieszka w USA, Agnieszka – w Niemczech), sporo podróżujemy; do dzieci (cztery razy Maneccy byli w Stanach Zjednoczonych), a na złote gody dzieci zafundowały im pielgrzymkę do Włoch. – Dzisiaj to tylko prosimy Boga o zdrowie i modlimy się za nasze dzieci, wnuki i prawnuki – mówi Barbara.

– Gdybym mógł wybierać drugie życie, wybrałbym tak samo – podsumowuje Tadeusz.

2025-06-03 14:39

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jerzy Owsiak na bakier z Kościołem i patriotyzmem

Niedawno ogłoszono, że laureatem plebiscytu „Ludzie Wolności”, organizowanego przez „Gazetę Wyborczą” i TVN, w kategorii „społeczeństwo” został Jerzy Owsiak. Dla wielu osób była to wiadomość szokująca ze względu na ogromną kontrowersyjność tej postaci. Powszechnie znana jest rola Jerzego Owsiaka jako najgłośniejszego propagatora „luzu”, amoralnej zasady „róbta, co chceta”. Wielokrotnie wskazywano również, jak za jego rzekomą apolitycznością i ogromnie nagłaśnianą przez media ideą charytatywnej zbiórki pieniędzy kryje się jednoznaczna stronniczość na rzecz lewej części sceny politycznej. W tym tekście chciałbym skrótowo pokazać niektóre – nie dość znane – fakty, ilustrujące wyraźne uprzedzenia Owsiaka wobec Kościoła i Polaków jako narodu.
CZYTAJ DALEJ

Warszawa: powtórny pogrzeb Sergiusza Piaseckiego

2025-09-29 18:09

[ TEMATY ]

pogrzeb

PAP/Paweł Supernak

WARSZAWA. POGRZEB SERGIUSZA PIASECKIEGO

WARSZAWA. POGRZEB SERGIUSZA PIASECKIEGO

W katedrze polowej Wojska Polskiego odbyły się uroczystości pogrzebowe Sergiusza Piaseckiego - żołnierza wojny polsko-bolszewickiej, agenta wywiadu, żołnierza Armii Krajowej i wybitnego pisarza. Mszy św. przewodniczył biskup polowy Wiesław Lechowicz. Po nabożeństwie szczątki pisarza spoczęły na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. W ceremonii pochówku uczestniczył Prezydent RP Karol Nawrocki.

Eucharystię koncelebrowali: ks. Jarosław Wąsowicz - kapelan Prezydenta RP, ks. Tomasz Trzaska z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN oraz kapelani Ordynariatu Polowego z proboszczem katedry ks. płk. Karolem Skopińskim. Obecny był także ks. płk Jan Kot, prawosławny dziekan Sił Powietrznych, który na zakończenie Mszy św. poprowadził modlitwę za zmarłego.
CZYTAJ DALEJ

Wdzięczność, wspomnienia i modlitwa

2025-09-29 23:08

ks. Jakub Oczkowicz

Spotkanie w Terliczce

Spotkanie w Terliczce

Zgromadzonych w Sanktuarium powitał ks. Paweł Ciba, proboszcz parafii i jednocześnie przewodnik jednej z grup pielgrzymkowych. Eucharystii przewodniczył bp Edward Białogłowski, a koncelebrowali ją m.in. ks. Jakub Nagi, dyrektor pielgrzymki, ks. Władysław Jagustyn, ojciec duchowny pątników, a także księża przewodnicy poszczególnych grup. Homilię wygłosił ks. Mariusz Uryniak, wicedyrektor rzeszowskiej pielgrzymki, który w swoim słowie zachęcał do pielęgnowania owoców drogi na Jasną Górę w codziennym życiu oraz do odkrywania obecności Boga w zwyczajności.

Ks. Uryniak podkreślił, że najgorszym błędem człowieka wierzącego jest zatrzymanie się w miejscu. „Najgorzej jest, kiedy człowiek bojąc się podjąć jakiegoś trudu zatrzymuje się w miejscu” – mówił, wskazując, że pielgrzymka przypomina nam o tym, iż życie chrześcijanina jest nieustanną drogą, wymagającą dynamiki, odwagi i szukania rozwiązań. Kaznodzieja zachęcał, aby każdy z uczestników spotkania uczynił ze swojego życia taką codzienną pielgrzymkę, która prowadzi przez małe akty dobra do spotkania z Bogiem.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję