Reklama

Panie, uczyń mnie bogatym, ale wolnym

Niedziela kielecka 39/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Biada beztroskim na Syjonie i dufnym na górze Samarii” (Am 6, 1a). Słowa z Księgi proroka Amosa jakże są aktualne. Pośród ogólnej biedy spotykamy ludzi bardzo bogatych. Jeżdżą luksusowymi limuzynami, posiadają niejedną willę - nie tylko w kraju. Największym ich problemem jest pytanie: gdzie ulokować kapitał, by nic nie stracić i zabezpieczyć sobie, dzieciom, a może i wnukom bezpieczny i dostatni byt?
Nie byłoby może nic złego w posiadaniu tak wielkiego kapitału, gdyby nie rażąca bieda - tuż obok luksusowych willi. Ci drudzy żyją w skrajnej nędzy: brakuje im chleba, chodzą biednie ubrani, ze smutnymi od codziennych trosk oczami. Powinni być wyrzutem sumienia dla tych, którzy prawdopodobnie dorobili się na wyzysku drugiego człowieka, na omijaniu prawa podatkowego. Przykre to, ale ci ludzie nie mają wyrzutów sumienia. Jeśli takie wyrzuty się pojawiają, tłumią je krótkim stwierdzeniem: to przecież ich wina, że są biedni, nie chciało im się pracować, jedynym ich celem jest butelka wódki, wina czy piwa.
Może i jest w tym dużo prawdy. Niektórzy są winni swej biedy. Jest jednak wielu ludzi, którzy nie piją, są pracowici, a żyją na skraju nędzy. Tylko jeden przykład. Mój brat, rozwożąc wczesnym rankiem nabiał do sklepów, w jednym z miasteczek spotkał przy śmietniku dawnego kolegę, z którym wcześniej pracował w jednym z zakładów. Człowiek ten zbierał jedzenie, butelki, metalowe puszki. Nie prosił o wsparcie, ale później chętnie przyjmował mleko, ser, masło. Jest bardzo uczciwy, pracowity - może trochę niezaradny. Ma kilkoro dzieci, nie pije alkoholu. To przykład jeden z wielu o nędzy spowodowanej zachłannością nowobogackich - tak określa się współczesnych milionerów.
Ewangelia dzisiejsza przypomina, że nie można spać spokojnie, gdy obok cierpi człowiek. A posiadane przez nas bogactwo może być wielką szansą dla tych ludzi. Przed Bogiem będzie się liczyło bowiem nie to, ile posiadam, ale to, jakim byłem człowiekiem. Jeśli moje bogactwo stanie się możliwością do tego, by pomagać tym, którzy znaleźli się w potrzebie - to z pewnością nie będzie ono przeszkodą w osiągnięciu wiecznego bogactwa, jakim jest niebo.
W czasopiśmie Miłujcie się! - nr na miesiące maj/czerwiec 2004 r. - zamieszczono wspaniałe świadectwo o jednym z najbogatszych ludzi w Stanach Zjednoczonych. Jest nim Tom Monagham. Człowiek ten wyznaje, że doszedł do wielkiej fortuny dzięki uczciwości i wierności Bogu. W życiu wiele przeszedł i zrozumiał, że do prawdziwego szczęścia dochodzi się poprzez stawianie sobie dużych wymagań. Jest bardzo bogaty, ale bogactwo nie przysłoniło mu Boga i człowieka. Dużo się modli, codziennie odmawia cztery części Różańca i uczestniczy we Mszy św., czyta Pismo Święte. Na modlitwie odzyskuje siły do pracy. Ma też wielką potrzebę pomagania innym. Zatrudnia wiele osób, którzy są sprawiedliwie nagradzani. Bogactwo może więc być wspaniałą możliwością służby wobec tych, którzy są niezaradni. Chcieliby bardzo pracować i zapewnić swojej rodzinie godziwe warunki, ale nie bardzo wiedzą, jak się do tego zabrać.
Wspomnę jeszcze o rodzinie bł. Matki Teresy z Kalkuty. Bogactwo jej rodziców było wspaniałą możliwością pomocy najbiedniejszym. W tym duchu wychowana, postanawiła całe życie poświęcić najuboższym z ubogich. I w tym przypadku bogactwo stało się drogą uświęcenia.
Ewangelia nie mówi, byśmy rezygnowali z bogactwa, ale przypomina, że posiadając wielkie zasoby materialne, posiadamy je nie dla siebie, ale dla innych. Bóg chce się posłużyć naszym bogactwem, by „ochraniać sierotę i wdowę” (por. Ps 146, 9).
Będziemy sądzeni z miłości. Łazarz był wielką szansą dla bogacza. Jeśli okazałby mu miłość, wynikającą nawet z litości, Bóg na pewno by to docenił. A tak, skoro bogacz nie okazał nawet odrobiny miłosierdzia - miłosierdzie nie zostanie mu okazane. Biedni, bezdomni, zagubieni są więc znakiem, są wielką szansą zbawienia dla zamożnych. Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi - i biednych, i bogatych. Bóg daje nam szansę i możliwości. Chce dzielić się z nami największym z bogactw - dać nam wieczne życie i szczęście w wiecznym królestwie. By nic nie przegapić, warto przyjąć do serca słowa św. Pawła z Listu do Tymoteusza: „Ty, o człowiecze Boży, podążaj za sprawiedliwością, pobożnością, łagodnością. Walcz w dobrych zawodach o wiarę, zdobądź życie wieczne: do niego zostałeś powołany” (por. 1 Tm 6, 11-12).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rzym: rozpoczęto starania o beatyfikację Carlo Casiniego – obrońcy życia ludzkiego

2025-10-02 10:39

[ TEMATY ]

beatyfikacja

Autorstwa Quirinale.it, Attribution/commons.wikimedia.org

Giorgio Napolitano i Carlo Casini

Giorgio Napolitano i Carlo Casini

Wczoraj, 1 października, na tablicy ogłoszeń Wikariatu Rzymskiego wywieszono edykt, który oficjalnie rozpoczyna proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny Carlo Casiniego, założyciela Ruchu na rzecz Życia, zmarłego 23 marca 2020 r. w swoim rzymskim domu w wieku 85 lat.

W tej wstępnej fazie Trybunał diecezjalny Wikariatu Rzymskiego przystępuje do gromadzenia dokumentów i świadectw osób, które znały Casiniego, „uroczego męża i przykładnego ojca - czytamy w dokumencie - człowieka głęboko wierzącego w Boga, zakochanego w Chrystusie i Jego Ewangelii, wiernego Kościołowi i jego nauczaniu, przyjaciela maluczkich i najuboższych, odważnego, przekonanego, wiarygodnego, kompetentnego i konsekwentnego, niestrudzonego obrońcy życia ludzkiego od momentu poczęcia”. Przypomniano, że swe zaangażowanie w politykę przeżywał jako „najwyższą formę miłości”, stając się „znakiem i konkretnym świadectwem działania Boga na rzecz człowieka”.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Szczęśliwa zakonnica i nauczycielka - bł. Maria Antonina Kratochwil

2025-10-02 15:01

[ TEMATY ]

nauczycielka

szczęśliwa zakonnica

bł. Maria Antonina Kratochwil

Zgromadzenie Sióstr Szkolnych de Notre Dame

bł. Maria Antonina Kratochwil

bł. Maria Antonina Kratochwil

Podczas II wojny światowej pochodząca ze Śląska siostra protestowała przeciwko okrucieństwom wobec żydowskich kobiet. Gestapo pobiło ją za to tak, że zmarła. Wspomnienie bł. Marii Antoniny Kratochwil jest obchodzone 2 października wraz z innymi Siostrami Szkolnymi de Notre Dame, które zostały zamordowane podczas II wojny światowej.

Zgromadzenie Sióstr Szkolnych de Notre Dame zostało założone przez bł. Marię Teresę Gerhardinger i oficjalnie uznane przez papieża Piusa IX w 1833 roku. Głównym obszarem ich działalności jest edukacja i wychowanie; obecnie działają one w 28 krajach Europy, Afryki, Ameryki i Azji. Siostry i członkowie stowarzyszonej z nimi wspólnoty świeckich należą do międzynarodowej Sieci „Shalom”, która na poziomie globalnym angażuje się na rzecz sprawiedliwości, pokoju i ochrony stworzenia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję