Reklama

Homilie

Franciszek przestrzega przed zniewagą

Na konieczność przezwyciężania pokusy znieważania drugiej osoby i wyciągania ręki do przebaczenia wskazał papież podczas porannej Eucharystii w Domu Świętej Marty. Nawiązując do czytanego fragmentu Ewangelii (Mt 5,20-26) zaznaczył, że pojednanie, do jakiego wzywa nas Pan Jezus ma być radykalne, prowadzące do poszanowania godności zarówno drugiej osoby jak i godności własnej.

[ TEMATY ]

Franciszek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Komentując słowa Pana Jezusa: „Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia” Franciszek zauważył, że odwołują się one do ludzkiej mądrości – lepsze jest niedoskonałe porozumienie niż sąd. Wskazał, że pragnąc, by Jego nauczanie było dobrze zrozumiane Pan używa przykładów dnia powszedniego. Ale potem idzie dalej i wyjaśnia kwestię zniewagi. Cytuje obelgi czasów starożytnych i zaznacza, że zniewaga prowadzi do zabójstwa drugiej osoby, zaczyna się od jej dyskwalifikowania, odmawiania prawa do szacunku, usuwaniem na margines społeczeństwa.

Papież zauważył, że dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni do obelg. Wystarczy prowadzić samochód w godzinach szczytu. Ileż tam zniewag, a ludzie są bardzo kreatywni w ich wymyślaniu. Małe zniewagi urastają do rangi kamienia, którym rzucamy w innych, odbierając im prawo do wypowiedzi. Ojciec Święty dodał, że często przyczyną zniewag jest ludzka zawiść.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

„Ale kiedy ktoś czyni coś, co mnie się nie podoba, to używam zniewagi i chcę, by go uważano za „niepełnosprawnego” umysłowo, społecznie, niepełnosprawnego w wymiarze rodzinnym, bez możliwości integracji ... I z tego względu zabija: zabija przyszłość danej osoby, zabija drogę danej osoby. To zazdrość otwiera drzwi, ponieważ gdy dana osoba ma coś, co mi zagraża, zazdrość prowadzi mnie do jej obrażania. Niemal zawsze istnieje tutaj zazdrość” – wskazał Franciszek.

Papież przypomniał słowa Księgi Mądrości, mówiące: „A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła” (2, 24). Zatem zawiść wnosi w świat śmierć. Dodał, że często tę zawiść staramy się ukryć. Ale Pan Jezus wskazuje nam, że z taką postawą nie możemy się modlić, nie możemy uczestniczyć we Mszy św. Jeśli zdajemy sobie sprawę, że „brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim”.

„Jezus jest bardzo radykalny. Pojednanie nie jest postawą dobrych manier, nie: jest to postawa radykalna, jest to postawa, która stara się szanować godność innych, a także moją. Od zniewagi do pojednania, od zawiści do przyjaźni. To jest droga, którą Jezus nam dzisiaj wskazuje” – powiedział Ojciec Święty.

Na zakończenie swej homilii Franciszek zachęcił do zastanowienia się nad tym, czy nie obrażamy innych osób, czy w naszym sercu nie ma zazdrości, z powodu rywalizacji.

„To nie jest łatwe. Ale pomyślmy: jak pięknie jest nigdy nie obrażać innych. To piękne, ponieważ w ten sposób pozwalamy innym się rozwijać. Niech Pan da nam tę łaskę” – stwierdził papież.

2018-06-14 12:58

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież wzbudza ogromne oczekiwania w Ameryce Łacińskiej

[ TEMATY ]

Franciszek

Franciszek w Ameryce Łacińskiej

Matthew Straubmuller / Foter / CC BY

Boliwia, La Paz

Boliwia, La Paz

Papież Franciszek wzbudza „ogromne oczekiwania i nadzieje” w Ameryce Łacińskiej, wykraczające poza granice Kościoła katolickiego - uważa prof. Guzmán Carriquiry, Urugwajczyk od 40 lat pracujący w kurii rzymskiej. Wiceprzewodniczący Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej będzie towarzyszył Franciszkowi w jego podróży do Ekwadoru, Boliwii i Paragwaju w dniach 5-12 lipca.

Pierwszy w historii „nr 2” watykańskiej dykasterii uważa, że papież wywołuje w mieszkańcach tego kontynentu serdeczność, która może się wydawać powierzchowna, ale tak nie jest. Franciszek bowiem „spowodował głęboką rewizję życia Kościoła w Ameryce Łacińskiej”, wzywając nie tylko do „duszpasterskiego nawrócenia biskupów i księży”, ale także do „osobistego nawrócenia każdego ochrzczonego”.
CZYTAJ DALEJ

Św. Hieronim - „princeps exegetarum”, czyli „książę egzegetów”

Niedziela warszawska 40/2003

„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego doktora”, „świętego doktora” itp.

Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie. Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa, którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę. Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w. Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają, że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy. Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz). Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty. Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych. Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne lapis iste!” (żeby nie ten kamień). Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich - imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002 w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
CZYTAJ DALEJ

Ciepło kurtki, ciepło serca – o dawaniu i dzieleniu się w czasie zimy

2025-09-30 20:44

[ TEMATY ]

ciepło kurtki

ciepło serca

dawanie

dzielenie się

czas zimy

Materiał sponsora

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Zima to czas, w którym szczególnie odczuwamy potrzebę ciepła. Grube kurtki, szaliki i rękawiczki stają się codziennymi towarzyszami drogi, chroniąc nas przed mrozem i zimnym wiatrem. Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich. W chrześcijańskim spojrzeniu możemy dostrzec w niej również przypomnienie o tym, że każdy człowiek potrzebuje ochrony, zarówno fizycznej, jak i duchowej. Tak jak dbamy o ciepło ciała, tak też powinniśmy troszczyć się o ciepło serca i relację z Bogiem.

Ewangelia przypomina nam słowa Jezusa: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25,36). Ten fragment uświadamia nam, że każdy dar, nawet tak prosty jak ciepłe ubranie, ma ogromną wartość w oczach Boga. Dając komuś kurtkę, której już nie nosimy, albo kupując nową dla potrzebującego, nie przekazujemy jedynie tkaniny i zamka błyskawicznego. Przekazujemy ciepło, nadzieję i poczucie godności. W tym sensie kurtka zimowa staje się nie tylko odzieżą, ale także narzędziem budowania wspólnoty i praktycznym świadectwem miłości bliźniego. To właśnie w takich gestach realizujemy chrześcijańskie powołanie do troski o słabszych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję