Reklama

Karierę byli gotowi robić nawet po trupach... (cz. 2)

Niedziela toruńska 7/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ze Zbigniewem Branachem, autorem książki pt. „Piętno księżobójcy. Operacja Popiełuszko - rzecz o zbrodni czterdziestolecia”, rozmawia Tomasz Strużanowski

Tomasz Strużanowski: - Wróćmy do wydarzeń z 19 października 1984 r. Czy Waldemar Chrostowski po ucieczce z auta porywaczy był już bezpieczny?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zbigniew Branach: - Chrostowski miał zostać uśmiercony razem z Księdzem Jerzym. Dla niego oprawcy przygotowali oddzielny worek z kamieniami do obciążenia ciała po utopieniu. Kiedy uciekł, jego życie w dalszym ciągu było zagrożone. Najbardziej wtedy, gdy specjalna grupa funkcjonariuszy MSW wywiozła go z Torunia na teren dawnego lotniska na warszawskim Bemowie, gdzie był przetrzymywany. Wówczas ważył się jego los. Rozkaz zabicia Chrostowskiego, jak przypuszczam, nie został wydany dlatego, że wcześniej zdążył go już przesłuchać prokurator w obecności mecenasa Edwarda Wende. Przyjaciela Księdza Jerzego uratował splot okoliczności. Chrostowski był świadkiem uprowadzenia Księdza. Mecenas Wende natomiast był świadkiem pierwszego przesłuchania zbiega. I to, jak można domniemywać, uratowało mu życie.

- Co Pan sądzi o niedawno ogłoszonej hipotezie, według której ks. Jerzy Popiełuszko został zamordowany sześć dni później, niż dotąd podawano?

- Uważam, że brakuje niezaprzeczalnych dowodów na jej potwierdzenie. Mój sceptycyzm opiera się na kilku przesłankach. Ostrożnie traktowałbym świadków usiłujących po tak długim czasie zmieniać datę śmierci ks. Popiełuszki.
Jeśli natomiast założyć, że finał zbrodni nie nastąpił o ustalonej pierwotnie dacie, to pojawia się szereg pytań wymagających racjonalnych odpowiedzi. Kto przejął Księdza później, skoro wiemy, że Piotrowski i wspólnicy 23 października 1984 r. zostali zatrzymani, a dwa dni później tymczasowo aresztowani. Wątpię, by trzej młodzi ludzie - nawet najbardziej „ideowi” - przyjęli na siebie zbrodnię, którą popełnił ktoś inny, i niejako „skazywali się” na wieloletnie więzienie. Trudno mi uwierzyć, by niezasłużenie obarczali siebie i swoje rodziny piętnem księżobójców. Mój sceptycyzm utwierdza i to, że biegli lekarze powołani przez prokuratora Witkowskiego z Instytutu Pamięci Narodowej, gdzie tkwią źródła omawianej hipotezy, absolutnie nie wykluczyli 19 października jako daty śmierci ks. Popiełuszki.

- Czy nie uważa Pan, że obydwa zamachy na życie Księdza, bo i ten nieudany, 13 października, zostały przez zawodowców z MSW „sfuszerowane”?

- Nie zgadzam się z tą opinią. Obie tajne operacje były starannie przygotowane.

- Ale zawiodło wykonanie. Najpierw Piotrowskiemu zadrżała ręka z kamieniem i nie trafił w przednią szybę auta, którym nocą Ksiądz wracał z Gdańska do Warszawy, a tydzień później tym rzekomym zawodowcom uciekł Chrostowski. Czy nie świadczy to jednak - przepraszam, że wejdę na chwilę w logikę ich zbrodniczego myślenia - o niedostatkach profesjonalizmu?

- W jednym i drugim wypadku Piotrowskiego i kolegów zgubiła zbytnia pewność siebie, pewna nonszalancja w realizacji planu zbrodni oraz postawa Waldemara Chrostowskiego, którego determinacji nie zdołali przewidzieć. To on zniszczył ich kariery zawodowe. Niestety, nie ocalił życia Księdzu Jerzemu i w tej części sprawcy zbrodni swój zamiar osiągnęli.

- Do dzisiaj działalność ks. Popiełuszki, kandydata na ołtarze, bywa dyskredytowana. I to niekoniecznie przez duchowych spadkobierców starego systemu...

- Do umysłów pretorianów minionego reżimu z trudem przebija się wiedza o systemie, któremu wiernie służyli. Od wychowanych na elementarzu pt. Trybuna Ludu trudno oczekiwać zmiany mentalnej. Ale, niestety, wieloletnia propaganda sączona przez Jerzego Urbana i jego pomocników poczyniła spustoszenie także w stanie umysłowym wielu praktykujących katolików, a nawet - nie bójmy się tego powiedzieć - księży. Podczas spotkań autorskich nieustannie dziwię się komentarzom w stylu: gdyby ks. Popiełuszko nie mieszał się do polityki, to by żył. Kiedy pytam ludzi, skąd mają takie wiadomości, odpowiadają, że „w telewizji mówili...”. Tylko nieliczni uczestniczyli we Mszach św. za Ojczyznę odprawianych przez Księdza Jerzego. Większość Polaków wciąż nie zna jego homilii, stąd takie komentarze. Chcę zatem podkreślić: ks. Popiełuszko nie był działaczem politycznym, tylko gorliwie wypełniającym swoją misję kapłanem.

- Podczas procesu toruńskiego odpowiedzialność sięgnęła zaledwie pułapu zastępcy dyrektora IV Departamentu MSW. „Wierchuszka” pozostała nietknięta, a rychło po wyroku na skazanych spadł deszcz amnestii, który sprawił, że stosunkowo szybko odzyskali wolność. Czy była to forma nagrody ze strony owej „góry” za lojalność?

- Całkowicie wykluczyć tego nie można. Łagodzenie sprawcom przestępstw kary nie jest niczym nadzwyczajnym. Kuriozalny w tym przypadku był pośpiech stosowania kolejnych amnestii. Sprawcom najgłośniejszej zbrodni politycznej PRL łagodzono kary z ewidentnym pogwałceniem obowiązującego prawa. Nawet tego komunistycznego...

- Po 1989 r. podjęto ponownie próbę rozwikłania okoliczności zbrodni na Księdzu Jerzym. Postawiono w stan oskarżenia generałów Ciastonia i Płatka, ale sąd ich uniewinnił. Ciekawi mnie fakt, że obrony jednego z nich podjął się mecenas Władysław Siła-Nowicki, przedtem znany z sympatii i zaangażowania po stronie solidarnościowej. Co nim kierowało?

Reklama

- Kompetentnej odpowiedzi mógłby udzielić jedynie sam mecenas, ale on już nie żyje.

- Wierzył w niewinność generałów?

- Nie wiem. Nie znam motywów, które zdecydowały, że podjął się tej obrony.

- Jakiś czas temu dziennik Życie ujawnił, że Leszek Pękala pracuje w dziale ogłoszeń jednej z gazet. Rozpętała się dyskusja, czy godzi się, aby „taki człowiek” miał cokolwiek do czynienia z mediami...

- Pękala spędził kilka lat w więzieniu i obecnie jest człowiekiem wolnym. Nie można mu odbierać prawa do życia, funkcjonowania w społeczeństwie. Zatrudnił się jako akwizytor w dziale reklamy, więc ma to niewiele wspólnego z pracą w mediach rozumianą jako wpływ na kształtowanie opinii publicznej. Nagłośnienie tej sprawy wydaje mi się pewnym nadużyciem, niechrześcijańskim sekowaniem człowieka.

- Czy kiedyś poznamy całą prawdę o „zbrodni 40-lecia”, jak określa Pan morderstwo ks. Popiełuszki?

- Wątpię. IV Departament MSW w czasach gen. Kiszczaka zorganizowany był wedle struktury mafijnej. Jak to w mafii bywa, nikt z jej członków nie wydawał pisemnych rozkazów zabijania kogokolwiek. Nawet w rozmowach między sobą funkcjonariusze bezpieki mówili specyficznym językiem, w którym nieobecne było słowo „zabij”. Oni posługiwali się eufemizmami typu: „uciszcie go”, „niech on wreszcie zamilknie”. Moim zdaniem nie można liczyć na ujawnienie jakiś rewelacji ze strony bezpośrednich wykonawców zbrodni, a zwłaszcza Piotrowskiego. W ciągu minionych dwudziestu lat tyle razy rozmijał się z prawdą, zmieniał zeznania, kluczył i mataczył, że w oczach ludzi rozsądnych sam niejako się zdyskredytował, wyrobił sobie status człowieka niewiarygodnego.

- Ale ktoś nagłaśniał wynurzenia zbrodniarza. Ktoś udostępniał mu łamy czasopism, ktoś podsuwał mu mikrofon...

- Wiąże się to z problemem bardziej ogólnym, mianowicie kondycji współczesnego polskiego dziennikarstwa. Gros ludzi przeprowadzających wywiady z Piotrowskim szukało sensacji, więc nagminnie stronili od tzw. prawdy materialnej. Dziennikarze ograniczali się raczej do roli stelaża do mikrofonu. Większość z nich przystępowała do rozmowy ze zbrodniarzem na temat morderstwa, nie znając nawet zawartości akt sądowych. Więc przez media przetoczyła się lawina konfabulacji mordercy, zazwyczaj bez krytycznej analizy jego wypowiedzi. To wstyd i klęska polskiego dziennikarstwa.

- Dziękuję za rozmowę.

Zbigniew Branach - mieszkaniec Torunia, pracował i publikował m.in. w tygodnikach: Kultura, Życie Literackie, Gazeta Polska, Prawo i Życie oraz Tygodniku Solidarność. Był wiceprzewodniczącym Krajowego Klubu Reportażu. Laureat ok. 40 konkursów dziennikarskich, reportażysta i pisarz. Autor tryptyku o powstaniu grudniowym w 1970 r. na Wybrzeżu: Grudniowe wdowy czekają, Pierwszy Grudzień Jaruzelskiego oraz Oskarżony Jaruzelski i inni... Napisał także książki: Tajemnica śmierci księdza Zycha oraz Sam płonął i nas zapalał. Próba wyjaśnienia zbrodni zabójstwa ks. Stanisława Suchowolca.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kielce: za symboliczną złotówkę można pozyskać rower na Rodzinną Majówkę Rowerową

2024-05-09 16:11

[ TEMATY ]

rower

Kielce

Adobe Stock

Wypożyczenie roweru miejskiego na 12 godzin za symboliczna złotówkę - to oferta dla tych, którzy zechcą wziąć udział w Rodzinnej Majówce Rowerowej, z bp. Marianem Florczykiem na czele peletonu, w sobotę 18 maja.

- Brak roweru nie może być przeszkodą, dzięki naszej ofercie wszyscy chętni mogą wypożyczyć rower na cały dzień i bez problemu wziąć udział w majówce - powiedział podczas konferencji prasowej, poprzedzającej wydarzenie, Przemysław Chmiel, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kielcach.

CZYTAJ DALEJ

Papież: nie brakuje psów i kotów, ale nie ma mamy dzieci

2024-05-10 12:51

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI

Jakiej przyszłości możemy się spodziewać, skoro największy dochód przynosi dziś przemysł zbrojeniowy i antykoncepcja? - powiedział Papież na stanach generalnych o dzietności we Włoszech. Jak przypomniał, kiedyś wydawało się, iż problemem naszego świata jest zbyt wysoka liczba dzieci. Tymczasem prawdziwy problem stanowi nasz egoizm. Gromadzimy coraz więcej rzeczy, nie brakuje psów i kotów, ale nie ma mamy dzieci, nie mamy przyszłości - dodał Franciszek.

Stany generalne o dzietności to doroczne forum organizowane przez włoskie środowiska rodzinne w celu szukania sposobów na przełamanie kryzysu demograficznego we Włoszech. Bierze w nich udział również Papież.

CZYTAJ DALEJ

Oddane w opiekę Niepokalanej

2024-05-10 13:13

Archiwum prywatne

Uroczystość niepokalanego Poczęcia NMP 8 grudnia ub.r. to oficjalne zawiązanie wspólnoty DSM

Uroczystość niepokalanego Poczęcia NMP 8 grudnia ub.r. to oficjalne zawiązanie wspólnoty DSM

W parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Pocieszenia we Wrocławiu działa Dziewczęca Służba Maryjna (DSM). Prowadzi ją s. M. Laureta Turek ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej.

– Duchowość Zgromadzenia, do którego przynależę, jak już wskazuje sama jego nazwa, jest „przepojona duchem Maryi, Służebnicy Pańskiej”. Matka Boża najgłębiej wniknęła w tajemnice Chrystusa i żyła Jego życiem. To właśnie Ona na Boże wezwanie odpowiedziała z prostotą i pełnym zaufaniem: „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” – mówi s. M. Laureta i podkreśla, że założyciel zgromadzenia bł. Edmund Bojanowski w sposób szczególny umiłował Maryję. Krocząc Jej śladami, miał przekonanie, że Maryja jest najpewniejszą drogą prowadzącą do Jezusa. – Dlatego powierzył nas, Służebniczki w Jej ramiona, czyniąc Ją główną patronką Zgromadzenia – mówi siostra.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję