Już 64 lata minęły od likwidacji getta kieleckiego przez nazistów niemieckich. Choć doskonale znamy pojecia „holokaust” i „szoah”, i często mówimy o ludobójstwie i eksterminacji Żydów, trudno jednak dokładnie zrozumieć, jakich rozmiarów tragedia i ile ludzkich istnień kryło się pod tymi słowami. Dopiero poznając historię możemy pojąć bezbrzeżny ból i smutek „Naszych Starszych Braci w Wierze” - jak mówił o Żydach Ojciec Święty Jan Paweł II.
Do getta kieleckiego trafiło tylko 18 tys. Żydów kieleckich, jak również pochodzących z okolicznych miejscowości i z Wiednia. W 500 domach zgromadzono w nieludzkich warunkach 25 tys. osób, a w późniejszym okresie nawet 27 tys. Stłoczeni ludzie umierali z głodu i wycieńczenia. Codziennie, odarci najpierw z ubrań, masowo ginęli od kul esesmanów na Pakoszu.
W sierpniu 1942 r. zapadła decyzja o likwidacji getta. Oznaczało to śmierć wszystkich jego mieszkańców. Dzieci i osoby starsze Niemcy mordowali na miejscu. Pozostałych wywieziono w bydlęcych wagonach, w transportach po 7 tys. osób, do obozów zagłady, głównie w Treblince i Oświęcimiu. W ostatnim dniu zbrodniczej akcji w szpitalu pacjentom podano zastrzyki z trucizną, zadając im śmierć.
Ocaleli tylko Żydzi przebywający w obozach przy ul. Jasnej i Stolarskiej - ok. 2 tys. osób, które po przeniesieniu, do sierpnia 1944 r., pracowały w obozach przy zakładach przemysłowych w Kielcach, po czym Niemcy deportowali ich do Oświęcimia. Akacją eksterminacyjną kierował w Kielcach kpt Hans Gayer i jego oficerowie.
Ta zbrodnia uświadamia nam, że Holokaust jest nie tylko historią. To hańba XX wieku, to nieprzemijające pytanie: dlaczego człowiek człowiekowi? To dramat ludzkości, ciągle żywa rana, której nie możemy dać się zabliźniać. Ofiarom czasów totalitaryzmu faszystowskiego jesteśmy winni wieczną pamięć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu