Reklama

Najlepsze prawo - to za mało

Dziecko w ramionach śmierci

Niedziela Ogólnopolska 6/2006, str. 14

Na grobie 7-letniej Nixzmary
Ks. Ryszard Koper

Na grobie 7-letniej Nixzmary<br>Ks. Ryszard Koper

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Prawo amerykańskie w sposób szczególny bierze w obronę dzieci. Mogła się o tym przekonać jedna z polskich rodzin w Nowym Jorku. Pewnego wieczoru 11-letnia Agata zatrzymała się dłużej w domu swojej koleżanki. Około jedenastej w nocy zaniepokojona Krystyna, matka Agaty, domyślając się, gdzie jest córka, poszła, aby przyprowadzić ją do domu. Córka jednak uważała, że nic się nie stało i ma prawo wracać do domu, kiedy jej się podoba. Innego zdania była matka. Wywiązała się ostra rozmowa, po której Krystyna zabrała Agatę ze sobą. Po niedługim czasie do domu Agaty przyjechała policja. Okazało się, że matka amerykańskiej koleżanki Agaty zadzwoniła na posterunek policji, informując, że Krystyna zachowała się nieodpowiednio wobec córki - skarciła ją zbyt brutalnie. Nie pomogły żadne tłumaczenia i prośby zarówno rodziców, jak i córki. Agatę odebrano rodzicom i umieszczono w rodzinie zastępczej. Ograniczono także kontakt rodziców z córką.
Była to tragedia dla wszystkich. Agata z płaczem błagała, aby rodzice zabrali ją do domu. Jednak prawo na to nie pozwalało. Rodzice zaczęli rozpaczliwie szukać pomocy. Przyszli także do mnie. Solidaryzując się z nimi, poradziłem, aby wzięli do prowadzenia sprawy dobrego adwokata. Wiedziałem bowiem, że jest to dobra rodzina i że lepiej wychowa swe dziecko niż najlepsza rodzina zastępcza. Rodzice za spore pieniądze wynajęli adwokata. Po wielu staraniach udało się im odzyskać córkę. Agata z radością wróciła do domu, rodzice także byli zadowoleni, chociaż bolało ich to, co się stało. Stracili też wiele nerwów i pieniędzy.

* * *

Powyższa historia pokazuje, że prawo, które ma chronić dziecko, może działać przeciw rodzinie.
Ale nieraz nawet najlepsze prawo nie jest w stanie zapobiec tragedii, jeśli otoczenie przyzwoli na bezprawie. Taka tragedia miała miejsce w ostatnich dniach w Nowym Jorku.
Koszmar 7-letniej Nixzmary rozpoczął się parę lat temu. Głównymi sprawcami byli 27-letni ojczym, weteran armii amerykańskiej, matka oraz właśnie otoczenie, które nie zareagowało wystarczająco skutecznie, widząc nieszczęście dziewczynki. Dom, w którym mieszkała Nixzmary, nazwano domem horroru. Mała dziewczynka, uczennica drugiej klasy, była przywiązywana do krzesła, bezlitośnie bita pasem, torturowana, molestowana seksualnie przez ojczyma, morzona głodem. W szkole widziano na jej ciele sińce, umęczenie, ale nikt nie zwrócił na to wystarczającej uwagi. Zadowalano się tłumaczeniem rodziców, że dziewczynka zrobiła to sobie sama. Nawet gdy Nixzmary z powodu pobicia, znęcania się nad nią nie pojawiała się w szkole przez kilka tygodni, nikomu nie przyszło do głowy, aby tę sprawę szczegółowo sprawdzić. I tak zamierał stopniowo uśmiech na buzi dziewczynki, a w jej czarnych oczach potęgowało się cierpienie i lęk. Dziewczynka nikła w oczach. Przed śmiercią ważyła tylko16 kg. I nie znalazł się nikt, kto by zatrzymał zbliżającą się śmierć i uratował katowane dziecko.
Przed świętami Bożego Narodzenia dziewczynka błagała swoją babcię, aby nie zostawiała jej w domu rodzinnym, tylko zabrała ze sobą do dalszej rodziny w Puerto Rico. Babcia ze łzami żalu i rozpaczy mówi dzisiaj, że nie stać jej było na drugi bilet, a także że nie była w stanie na czas załatwić odpowiednich dokumentów. Nixzmary została w domu, w którym dopadała ją śmierć. Koszmar dziecka zakończył się w środę 11 stycznia br. Tego dnia znaleziono ją martwą na podłodze. Policja stwierdziła, że dziewczynka była przez kilka tygodni torturowana, a bezpośrednim powodem śmierci było silne uderzenie w głowę. Na jej ciele widać było liczne siniaki, skóra na łokciach była poprzecierana przez sznury, którymi była przywiązywana do krzesła. Jak się później okazało, tego feralnego dnia dziewczynka wzięła ojczymowi jogurt oraz położyła swoje zabawki na jego drukarce. Rozwścieczony tym ojczym chwycił dziewczynkę i za karę wepchnął ją w ubraniu do wanny z wodą. Dziewczynka bezskutecznie błagała, aby przestał. Na koniec uderzył jej głową o krawędź wanny i odszedł. Matka słyszała krzyk i uderzenie, ale przyszła do córki dopiero, gdy wszystko ucichło. Zmieniła jęczącej z bólu córce ubranie i położyła ją do łóżka. Umierająca, jak się później okazało, dziewczynka błagała matkę: „Mamusiu, nie zostawiaj mnie. Mamusiu, nie zostawiaj mnie”. Matka jednak odeszła, a gdy wróciła po kilku godzinach Nixzmary już nie żyła.
Śmierć niewinnego dziecka poruszyła cały Nowy Jork. Przed domem Nixzmary zapalano znicze, składano kwiaty, maskotki z różnymi napisami. Obcy ludzie pomogli rodzinie zorganizować i pokryć koszt pogrzebu. Przed domem pogrzebowym w zimny styczniowy dzień ustawiła się długa kolejka tych, którzy chcieli oddać hołd bestialsko zamordowanemu dziecku. W Nixzmary widzieli niewinnego anioła, który opuścił piekło ziemi i uleciał do nieba wprost w ramiona miłującego Ojca.
Babcia zmarłej dziewczynki powiedziała: „Miałam sen o niej. Przyszła do mnie ubrana w biel i powiedziała: «Babciu, nie płacz, ja wrócę»”. Jest to możliwe, aniołowie wracają na ziemię, aby czynić ją lepszą i przemieniać twarde, nieczułe ludzkie serca.
Małą Nixzmary ubrano w białą sukienkę, a na jej głowę włożono biały wianek, tak jak ubiera się dziewczynki do I Komunii Świętej. W tym roku przyjęłaby ona po raz pierwszy Jezusa do swego serca. Będzie jednak inaczej. Wtulona w ramiona Jezusa, będzie spoglądać z wysokości nieba, jak jej koleżanki i koledzy, odświętnie ubrani, po raz pierwszy będą przyjmować Jezusa Eucharystycznego. W otwartej trumnie umieszczono portret uśmiechniętej Nixzmary. A poniżej widać spokojną i pogodną twarz małego anioła, otulonego welonem śmierci.
Na pogrzebie dziewczynki zgromadziły się tysiące ludzi. Kapłan w czasie uroczystości pogrzebowych powiedział: „W tym życiu dotknęło ją szatańskie zło, ale teraz jest ona już ponad nim”. Zaś gazety, zamieszczając fotografię otwartej trumny, pisały, że teraz mała Nixzmary odnalazła spokój.
Jakże jest to tragiczna rzeczywistość, gdy dziecko zamiast pokoju w ramionach rodziców, odnajduje go w ramionach śmierci. Przed taką rzeczywistością nie uchroni nas nawet najlepsze prawo. Potrzebna jest miłość i wrażliwość ludzkiego serca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Hieronim - „princeps exegetarum”, czyli „książę egzegetów”

Niedziela warszawska 40/2003

„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego doktora”, „świętego doktora” itp.

Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie. Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa, którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę. Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w. Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają, że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy. Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz). Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty. Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych. Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne lapis iste!” (żeby nie ten kamień). Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich - imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002 w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
CZYTAJ DALEJ

Giorgia Meloni wspiera księdza zastraszanego przez włoską mafię

2025-09-30 06:38

[ TEMATY ]

mafia

Włochy

Giorgia Meloni

Vatican Media

Ks. Maurizio Patriciello

Ks. Maurizio Patriciello

Od lat władze, policja oraz Kościół we Włoszech walczą z działaniami zorganizowanej przestępczości. Teraz zagrozili jednemu z księży.

Według policji, podczas Mszy św. mężczyzna, który rzekomo chciał przyjąć komunię, podał księdzu nabój pistoletowy kalibru 9x21 owinięty w chusteczkę. Sprawca został aresztowany; śledztwo jest w toku. Groźby skierowane przez zorganizowaną przestępczość wobec księdza Maurizio Patriciello z Caivano niedaleko Neapolu stanowczo potępili włoscy politycy. „To, co wydarzyło się dzisiaj w parafii św. Pawła Apostoła w Caivano, jest niedopuszczalne” – napisała w niedzielę 28 września na platformie X premier Giorgia Meloni.
CZYTAJ DALEJ

Kraków: rozpoczęło się zebranie plenarne Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich

2025-09-30 21:11

[ TEMATY ]

Kraków

Papieska Komisja ds. Ochrony Małoletnich

zebranie plenarne

Adobe Stock

Zebranie plenarne Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich odbywa się poza Rzymem

Zebranie plenarne Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich odbywa się poza Rzymem

Po raz pierwszy zebranie plenarne Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich odbywa się poza Rzymem. Na miejsce obrad wybrano Kraków. „To konkretny znak naszego pragnienia bycia z Wami w tej synodalnej drodze ochrony” – mówił abp Thibault Verny, przewodniczący Komisji, podczas Mszy św., otwierającej spotkanie.

Abp Thibault Verny zabrał głos na zakończenie Mszy św., której w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie przewodniczył metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję